Losowanie i odległościówki w roli głównej
– kolejne tury GPO na Z.Zemborzyckim
W ostatni weekend kwietnia odbyły się pierwsze w tym roku zawody dwuturowe Spławikowego Grand Prix Okręgu PZW Lublin. Równocześnie były to tury numer 2 i 3 cyklu, po raz kolejny rozgrywane na Zalewie Zemborzyckim. Zawodnicy zastanawiali się, czy będzie podobnie jak na początku kwietnia, kiedy to tylko kilka stanowisk dawało dobry wynik łowiącym tyczką, a przeważnie trzeba było sięgać po odległościówkę.
Nęcimy! |
W sobotni poranek po raz kolejny pojawiło się dokładnie 79 zawodników, gotowych do rywalizacji w zawodach organizowanych tym razem przez klub wędkarski Sensas Lublin oraz Koło PZW CRH Żagiel z Lublina. Ekipa Marcina i spółki przyzwyczaiła nas do „dopieszczonych perfekcyjnie” pod względem organizacyjnym zawodów i tak też było tym razem. Cieszy fakt, że z wysokim poziomem sportowym wzrósł również poziom organizacyjny.
Tym razem na „starcie” pojawiły się lubelskie 3 młode gwiazdy: Natalia Jabłońska, która należy do ścisłej czołówki kobiecego spławika w Polsce oraz młodzi i zdolni: Szymon Hunek oraz Bartłomiej Sobolewski – wszyscy uczestnicy Spławikowych Grand Prix Polski.
Łowiąc dobrze odległościówką po raz kolejny można było liczyć nawet na wygranie podsektora |
Niestety, już w sobotę się okazało, że będzie podobnie jak 9 kwietnia. Kto dobrze polosował stanowiska na cyplach ten miał szanse całkiem nieźle połowić. Jeśli nie – trzeba było sięgnąć po odlełościówkę, a tutaj już tylko najlepsi w tej metodzie potrafili zrobić dobry wynik wagowy dający wysokie miejsce w sektorze.
Łukasz i jego sobotni wynik – w sumie po 3 turach zgromadził trzy „1” sektorowe! |
W sobotę po raz kolejny znakomicie spisali się zawodnicy klubu Sensas Lublin I, którzy z 5 punktami zdecydowanie wygrywają drużynówkę. Miejsce drugie dla „czerwonych” z Milo Matchpro Lin Czuby,
którzy zebrali 9 punktów sektorowych. Miejsce 3 dla klubu Sars Haczyk, który większą ilością punktów wagowych pokonuje drużynę z Łukowa. Niespodzianką jest na pewno dopiero 10 miejsce klubu Stynka Lerby Team, jednak sobotnie niepowodzenie nadrobili w niedzielę, którą zwyciężyli z 7 punktami sektorowymi. Miejsce drugie dla Świdnika, a trzecie miejsce ponownie zajmuje Sars Haczyk. Sensas Lublin I tym razem za „pudłem” na miejscu piątym, ale po zsumowaniu punktów z dwóch dni to właśnie oni okazują się zwycięską ekipą w drużynówce. Pięć punktów mniej zgromadzili zawodnicy Milo Matchpro Lin Czuby, a miejsce trzecie głównie dzięki znakomitej niedzieli zdobywa ekipa Stynka Lerby Team.
Najlepsi juniorzy na podium |
Teraz przyjrzymy się rywalizacji wśród seniorów. Z dwiema „jedynkami” sektorowymi zwyciężył Paweł Hondra (Sars Haczyk), dla którego jest to najważniejsze zwycięstwo w krótkiej „karierze” zawodnika spławikowego. Dwa dobre losowania i w 100% wykorzystana szansa. Należy tutaj od razu dodać, że dobre losowanie trzeba umieć wykorzystać. Rywale po obu stronach Pawła z soboty zajęli 9 i 4 miejsce w podsektorze, natomiast w niedzielę Paweł wylosował jedno stanowisko w prawo, a i tym razem jego rywale po lewej i prawej ręce zajęli odpowiednio 3 i 9 miejsce. Miejsce drugie dla Łukasza Gałązki (Sensas Lublin I), dla którego są to kolejne „1” sektorowe w tym cyklu GPO. Dwukrotnie mniejsza waga z dwóch dni zdecydowała o tym, że tym razem Łukasz zajmuje drugie miejsce w klasyikacji indywidualnej. Na pocieszenie pozostaje mu to, że po 3 turach jest samodzielnym liderem klasyfikacji rocznej z trzema zwycięstwami w podsektorach. Miejsce trzecie dla Jacka Kuny, który po raz kolejny pokazuje, że bardzo dobrze czuje się na Zalewie Zemborzyckim. To już jego kolejne wysokie miejsce w zawodach na tym łowisku.
Najlepsi zawodnicy drugich zawodów z cyklu Spławikowego GP Okręgu |
Na początku wspomniałem o naszych młodych gwiazdach z GPP. Najlepiej spisał się najmłodszy Szymon Hunek – z 4 punktami sektorowymi zajmuje 4 miejsce w zawodach. Znakomity wynik i bardzo dobra decyzja samego zawodnika, aby w tym roku wystartować wspólnie z seniorami. Duże umiejętności Szymka i wysoko postawiona poprzeczka – to może się podobać. Równie dobrze spisał się Bartek Sobolewski, który z 5 punktami rywalizację kończy na miejscu 7. Nieco gorzej wypadła Natalia, która swój wynik popsuła sobie sobotą, w której zajęła dopiero miejsce 10 – a wpływ na to miało na pewno wylosowanie słabszego odcinka podsektora. Wszystko do normy wróciło w niedzielę, gdzie Natalia zajęła miejsce 2 ulegając w podsektorze jedynie zwycięzcy całych zawodów.
W sektorze kobieta/junior mieliśmy do czynienia z bardzo wyrównaną walką o zwycięstwo. Ostatecznie zawody wygrywa Piotr Knap, który zgromadził 5 punktów sektorowych, dwukrotnie łowiąc z obu skrajnych stanowisk sektora. Miejsce drugie z taką samą ilością punktów sektorowych, jednak mniejszą wagą, zajmuje Maciej Maruszak, a trzeci z 6 punktami zawody kończy Przemysław Kojtych.
Po zawodach powiedzieli:
Niestety jest to moja pierwsze zawody GPX Lubelszczyzny, na pierwszych nie startowałem bo były równolegle z GPX Polski w Bydgoszczy. Na te zawody jechałem z biegu bez treningu oraz bez zbędnej wiedzy co się dzieje, jedyne informacje jakie miałem to był taka, że jest bieda z rybami. Przygotowałem sobie dwie metody: matcha i pełną tyczkę. Towar jaki miałem na dwa dni to na matcha: 2 wiążące i pół ziemi (firmy Boland), do tego zanęta gros gardons Sensas z leszczem Boland, do tego odrobina konopi (zanęty były z 700 gram). Na tyczkę nawet się nie wypowiadam bo przez dwie tury złowiłem jedną płotkę. SOBOTA. Losowanie – prosta za różami. Stanowisko całkiem okej, nie ma dramatu. Na tyczkę ciężkie zestawy, a na matcha 12 gr i 14 gr, dystans to 35 metrów, hak 16. Towar jaki zużyłem na matcha to około 600 joka i 250 kastera. Połowę towaru wystrzeliłem, a resztę zużyłem podczas donęcania. Tyczka – bez znaczenia, bo nic na nią nie złowiłem. Całe zawody przełowiłem matchem, od czasu do czasu tylko sprawdzałem tyczkę, ale nic nie było. Wynik to około 2200 miejsce 4. Turę przegrałem dystansem, Ci co mnie ograli łowili dużo bliżej. Ja przez tą odległość byłem mniej skuteczny i nie łowiłem tak precyzyjnie jak trzeba było.
NIEDZIELA. Losowanie – A2, no to myślę spoko połowię sobie ryb na tyczkę 😀 . Moja radość trwała do momentu, jak się dowiedziałem, że tam też nie ma ryb (nawet tam 😛 ). Towar podany identycznie jak dzień wcześniej. Jedyne co zmieniłem to dołożyłem jeszcze jednego matcha i zastawy, które miałem przygotowane, to 10 gr i 12gr x 2. Ale kluczem do jedynki w podsektorze była lekcja z soboty, czyli przygotowanie sobie bliższego dystansu czyli około 28 metra. Wszystko zagrało tak jak zaplanowałem. Całą turę łowiłem w miarę systematycznie tylko 3 godzina była gorsza. Łącznie miałem 24 ryby i wynik 5400 co dało 1 w podsektorze. PODSUMOWANIE. Przed zawodami zabrakło treningu bo myślę, że wynik byłby lepszy, jak bym zamiast iść na zajęcia na uczelni pojechał na trening, ale wiadomo – są priorytety. Koniec końców 7 miejsce na ponad 70 zawodników brałbym w ciemno, ale nie jest źle, zawsze może być lepiej jak i gorzej. Do zobaczenia na Dratowie. 😉