Bartek Sobolewski spławikowym Mistrzem Okręgu
PZW Lublin wśród seniorów!
PZW Lublin wśród seniorów!
Bartłomiej Sobolewski jest kontynuatorem rodzinnych tradycji pod względem wędkarstwa spławikowego. Kto wie, czy w rodzinnej klasyfikacji nie jest już na pozycji nr.1 – po wielu ogólnopolskich sukcesach, startach w narodowej kadrze, dorzuca seniorskie złoto Mistrzostw Okręgu. Przeczytajcie relację nowego lubelskiego mistrza, prawdopodobnie najmłodszego w historii okręgu.
Niestety z braku czasu, aby jeździć w tygodniu na jezioro Dratów stwierdziłem, że najlepszymi sparingami będą zawody, dlatego wykorzystałem do tego imprezy takie jak Traper Cup (wygrałem sektor B) oraz 70-lecie koła Łuków Miasto (te zawody wygrałem całe). W sprawdzaniu łowiska przed tymi konkursami pomógł mi kolega Tomek Borowski, który w tygodniu mógł pojechać przetestować mieszanki szczególnie na matcha.
![]() |
Na start przed zawodami przygotowałem sobie 4 odległościówki i tyczkę z uzbrojonymi 6 topami (rozkładałem max 4 na zawodach). Matche uzbroiłem dwie sztuki na miękkich wędkach (aby wypychać zestaw) w slidery 10+3 i 12+3 oraz sztywniejsze kije z zestawem przelotowymi z dwoma spławikami 14 gram tylko z różnymi gramaturami na żyłce .Na zestawy typu „na stałe” praktycznie nie łowię, źle to lata i po prostu mi nie odpowiada.
![]() |
Na każdą z tur miałem przygotowaną mieszankę 7 paczek gliny (4 wiążącej ciemnej i 3 wiążącej) oraz zanętę Leszczowa dopaloną mączką piernikową (masa około 1,7 kg suchej) oczywiście używałem jeszcze sporej ilości klejów takich jak bentonit i koler, oczywiście wszystko to firmy Boland.
![]() |
![]() |
Na start na matcha podałem 4 l mieszanki z 100 joka, 50 ochotki , 50 kastera i 50 gnojaka. Oczywiście większą cześć dokleiłem bentonitem( sporą ilością) aby doleciał na dystans i tam powoli się rozpuszczała. Tyczkę zanęciłem podobnie bo podałem w 4 l mieszanki z ręki 100 jokersa i 50 kastera, a z kubka w samej glinie 100 joka, 50 kastera, 50 gnojaka i 50 ochotki doklejonej część bentonitem, a część kolerem.
Kapitalne losowanie sektor C, stanowisko 12, 3 od otworka. Pomyślałem rewelacja, będzie grube łowienie, przygotowałem wszystko, zanęciłem, a tu psikus. Krąp za krąpiem na matcha, ale łowiłem je sukcesywnie i od czasu do czasu pojawia się leszczyk do 200pkt. Myślę nie dobrze, coś nie gra, ale niestety nie było większych leszczy na ostatnich stanowiskach sektora C, łowiłem całkiem okej, byłem precyzyjny, względnie skuteczny, co przy łowieniu krąpi na matcha nie jest łatwe i wystarczyło tylko i aż na 2 miejsce w sektorze z wynikiem około 5700pkt, konkurent z C1 był nie do ruszenia, bo widać po wynikach, że jeszcze siedział w strefie z większymi leszczami, których było na bogato w sektorze B i wykorzystał swoją szansę wygrywając sektor. Krąpie i leszczyki donęcałem mieszanką z mixem wszystkich przynęt odpowiednio doklejonych betonitem. Po turze byłem trochę rozgoryczony, bo czuję się na Dratowie dobrze i uważam, że wszystko co robię jest odpowiednie pod ryby na tym łowisku. Najgorsze było myślenie podczas powrotu, czy zmieniać sposób nęcenia, sposób łowienia, ale podjąłem decyzję, że mojej winy nie było, po prostu wyłowiłem maxa ze strefy i teraz muszę walczyć, aby wskoczyć na podium w Mistrzostwach.
![]() |
Tym razem los rzucił mnie na środek łowiska, a dokładnie na stanowisko B5. Na druga turę zabrałem trenera/mobilizatora w jednym, czyli swojego tatę, który miał mnie informować co się dzieje na sektorze. Łowienie zacząłem od matcha, ale już w głowie miałem pomysł, aby sprawdzić tyczkę, bo miałem głębiej niż w sektorze C, co mnie bardzo zdziwiło i porównując grunt z zestawami od matcha tylko 20 cm płycej niż trzydzieści kilka metrów od brzegu. Po 30 min łowienia krąpi świetnym tempem i skutecznością matchem, sąsiedzi pokazali mi, że na tyczkę pojawiają się leszczyki, a jak ryby się pojawiły to i ja odpaliłem zestaw skrócony po raz pierwszy. Po chwili holowałem leszczyka za leszczykiem, takie po 200 pkt, ale doławiałem też sztuki takie od 600 do 1000 pkt (miałem ich 5), między leszczykami pojawiały się krąpiki i sumiki karłowate. Ryby trzeba było umiejętnie donęcać gliną z mixem przynęt oraz co kilka kubków mieszanką. Myślę, że mój wynik mógłby być większy niż 14950, ale uklejki, które co chwilę przechwytywały zestaw umiejętnie mi to utrudniały. Musiałem się wygimnastykować, aby tak wstawić zestaw, żeby mi ukleja go nie zaatakowała. Na szczęście udało się, wygrałem sektor z potężnym wynikiem blisko 15 kg i dzięki tej „jedyneczce” udało się zdobyć Mistrzostwo Okręgu.
![]() |
Jedno z marzeń spełniłem, mam swój pierwszy tytuł Mistrza Okręgu Lubelskiego w kategorii seniorów. Żeby wygrywać takie zawody nie wystarczy wg mnie liczyć na szczęście i zacząć przygotowania w czwartek na dwa dni przed zawodami, ale wkładać w to serducho. Bo pomimo młodego wieku łowię już bardzo długo i z każdym wędkowaniem staram się być lepszy oraz zwracać uwagę na jeszcze więcej detali, bo jak sobie powtarzam czynnik goni czynnik. Jestem z siebie podwójnie zadowolony, bo wiem, że wygrałem w sposób uczciwy, a z tego co mnie słuchy dochodziły, niektórym kolegom zestawy odległościowe podejrzanie kotwiczyły się na dnie, co bardzo ułatwiało łowienie większych leszczy.
wsparcie w postaci glin i zanęt oraz Matrix za zaopatrzenie w kapitalny sprzęt wyczynowy.
![]() |