Klub "Expert" Lublin
Moderator: Malak
Dzisiaj nad rzeką melduję się ok 9 cisza, niczym nie zmącony spokój śniegu po ..... albo i więcej. Powoli rozkładam sprzęt. Przez chwilę stoję i rozkoszuję się samotnością, wreszcie wykonuję kilka rzutów kątem oka widzę ruch odwracam się i widzę wędkarza, który idzie w moją stronę. Normalny to on nie jest przebiega mi przez myśl. Kiedy podchodzi bliżej wszystko staje się jasne jak może być normalny jak jest z Experta. Szybko wiatm się z Kamilem i już dwóch normalnych inaczej łowi. No i coś się tam działo.
Ciężko było uwolnić rybkę bez wyjmowania z wody ale w końcu się udało.
Pozdrawiam wszystkich nienormalnych i patologicznych wędkarzy.
Ciężko było uwolnić rybkę bez wyjmowania z wody ale w końcu się udało.
Pozdrawiam wszystkich nienormalnych i patologicznych wędkarzy.
Piotr Skałecki Lublin Expert
W poprzednich postach choć trochę próbowałem przybliżyć wam wygląd naszych lubelskich łowisk pstrągowych. Podkreśliłem fakt niewielkiej odległości od dużego miasta, co niesie ze sobą dużą presję. Pamiętając jeszcze o ich niewielkich rozmiarach i głębokości, myślę że kluczową rolę w osiągnięciu dobrego wyniku odegra wytypowanie odpowiedniego odcinka rzeki i następnie spokojne zachowanie na nim a nie cudowne przynęty i miejsca. Bardzo często pytacie gdzie złowiłeś tą rybę ? lub gdzie zaparkowałeś ? bo to też może przybliżyć konkretną miejscówkę. Moje podejście znacznie się różni gdyż podstawową i najważniejszą wskazówką która decyduje o wyborze rejonu wędkowania jest zaobserwowanie braku obecności innych wędkarzy, następnie modlę się by odcinek który wytypowałem nie został spenetrowany np. rano a było by wspaniale trafić na rejon który nie został przedeptany przez kilka dni. Bardzo często miano miejscówki przypisuje się głębszym stanowiskom, lecz nawet te stanowiska choć głębsze to jednak częściej odwiedzane co powoduje że ryby tam jeszcze przebywają są o wiele bardziej ostrożne i odporne na nasze wabiki i sposoby prezentacji ich. Sam fakt licznego przebywania wędkarzy na naszych rzekach powoduje że pstrągi zachowują się zupełnie inaczej niż na wodach o znacznie mniejszej presji. Z tego też powodu zaczynają unikać otwartej przestrzeni, częściej szukają schronienia pod brzegami przy tzw. „daszku” Jeśli nawet nie uciekają to wyczuwając naszą obecność ignoruje nasze przynęty. Tak więc pstrągi w całej Polsce spotykamy identyczne to jednak ich sposób zachowania może znacznie od siebie się różnić.
W obecnym sezonie warunki jakie zastałem nad wodą nie należą na pewno do komfortowych. Obserwując zachowanie w tych warunkach naszych lubelskich pstrągów zauważyłem że nie mają ochoty wychodzić do naszych przynęt i często stoją przy dnie tak jakby czekały na to że przynęta wpadnie im sama do pyszczka i jeśli już wpadnie to pochwycenie jej przez pstrąga nie ma nic wspólnego z atakiem a jest tylko delikatnym przytrzymaniem. Przynętą którą tak wolno potrafię zaprezentować przy dnie jest tonący wobler. Wymaga on jednak wcześniejszego zatopienia a to wiąże się znowu z położeniem żyłki na lustrze wody. Podniesienie jej z lustra wody a następnie nawijanie na kołowrotek powoduje obmarzanie przelotek przy panującym mrozie. Z tego też powodu choć uważam woblera za najbardziej atrakcyjną przynętę w tej chwili dla pstrąga to jednak w tych warunkach większość czasu spędziłem z igami. Ich szybkie opadanie można kontrolować z lekko napiętą żyłką unikając położenia jej na lustrze wody i wykonanie nieporównywalnie większej ilości rzutów bez obmarzania przelotek.
Pierwszy wyjazd na pstrągi zaliczyłem 10 stycznia i od początku zaskakują mnie znakomitą kondycją i brakiem śladów tarła i choć często nie używałem woblerka to jednak przy rybostanie jaki występuje na naszych wodach zazwyczaj miałem okazje wyholować powyżej pięciu rybek. Nie przekroczyłem 50cm długości ale niektórym mało brakowało.
Złowiłem jeszcze jeden gatunek rybki który bardzo lubię ale to tak przy okazji, oczywiście to wszystko przez Piotrka Skałka to nic innego tylko zazdrość z mojej strony.
Oczywiście jeszcze coś napiszę Sajo mi na to pozwolił. Pozdrawiam Waldek
W obecnym sezonie warunki jakie zastałem nad wodą nie należą na pewno do komfortowych. Obserwując zachowanie w tych warunkach naszych lubelskich pstrągów zauważyłem że nie mają ochoty wychodzić do naszych przynęt i często stoją przy dnie tak jakby czekały na to że przynęta wpadnie im sama do pyszczka i jeśli już wpadnie to pochwycenie jej przez pstrąga nie ma nic wspólnego z atakiem a jest tylko delikatnym przytrzymaniem. Przynętą którą tak wolno potrafię zaprezentować przy dnie jest tonący wobler. Wymaga on jednak wcześniejszego zatopienia a to wiąże się znowu z położeniem żyłki na lustrze wody. Podniesienie jej z lustra wody a następnie nawijanie na kołowrotek powoduje obmarzanie przelotek przy panującym mrozie. Z tego też powodu choć uważam woblera za najbardziej atrakcyjną przynętę w tej chwili dla pstrąga to jednak w tych warunkach większość czasu spędziłem z igami. Ich szybkie opadanie można kontrolować z lekko napiętą żyłką unikając położenia jej na lustrze wody i wykonanie nieporównywalnie większej ilości rzutów bez obmarzania przelotek.
Pierwszy wyjazd na pstrągi zaliczyłem 10 stycznia i od początku zaskakują mnie znakomitą kondycją i brakiem śladów tarła i choć często nie używałem woblerka to jednak przy rybostanie jaki występuje na naszych wodach zazwyczaj miałem okazje wyholować powyżej pięciu rybek. Nie przekroczyłem 50cm długości ale niektórym mało brakowało.
Złowiłem jeszcze jeden gatunek rybki który bardzo lubię ale to tak przy okazji, oczywiście to wszystko przez Piotrka Skałka to nic innego tylko zazdrość z mojej strony.
Oczywiście jeszcze coś napiszę Sajo mi na to pozwolił. Pozdrawiam Waldek
Ostatnio zmieniony 02 mar 2010, 09:01 przez waldek, łącznie zmieniany 1 raz.
- kacper-majdan
- kadet
- Posty: 286
- Rejestracja: 03 wrz 2009, 21:48
- kacper-majdan
- kadet
- Posty: 286
- Rejestracja: 03 wrz 2009, 21:48
-
- kadet
- Posty: 197
- Rejestracja: 26 gru 2007, 23:26
- Lokalizacja: Lublin
- Kontaktowanie:
Mam pytanie odnośnie pstrągów. Nie łowię ich długo, niemniej jednak stworzył się w mojej głowie taki problem: łowiłem tą rybę kilkukrotnie za pomocą jigów/puchowców i zauważyłem, że dobrze (w różnych warunkach) reagują na złotą, błyszczącą główkę. Porównywałem 'łowność' również z innymi kolorami (srebro, miedź itp.) i takich efektów nie było. Czy to możliwe, żeby złoty kolor w jakiś sposób oddziaływał na instynkt pstrąga?
Dodam, że łowiłem zarówno na klarownej jak zmąconej wodzie i efekty były porównywalne.
PS: Panie Waldku zdjęcia super! Ja chce na ryby
Dodam, że łowiłem zarówno na klarownej jak zmąconej wodzie i efekty były porównywalne.
PS: Panie Waldku zdjęcia super! Ja chce na ryby
Jakub Giezek, rocznik 1990, Koło Lublin-Miasto.
Pytałeś Qba o złoty kolor główki w przypadku naszych przynęt które stosujemy z myślą złowienia pstrąga. Pstrąg jako gatunek ryby wykazuje w swoim zachowaniu mnóstwo cech rybki typowo "drapieżnej". Z tego też powodu możemy je poławiać przy użyciu sztucznych przynęt o wyraźnym metalicznym połysku i błyszczącej barwie srebra, mosiądzu czy tak popularnej miedzi. Patrząc jednak na nasze lubelskie wody których wygląd i charakter opisałem wcześniej, częściej myślę o schowaniu błyszczącej główki w przynęcie którą zdecydowałem się zastosować a jeśli jest to niemożliwe maluję ją na kolor który przypomina barwą całość.
Po spotkaniu z Piotrkiem nad wodą stwierdziłem że nawet na krótkim odcinku rzeki można złowić rybki a ważniejsza jest sztuka wędkowania a kilometry robione wcale nie muszą przełożyć się na ilość złowionych ryb .Co do postu Waldka zgodzę się w 100% jeszcze rok te wcześniej nie brałem pod uwagę chociażby kładzenie żyłki na wodę i nad nią kontrolę jakie to ma znaczenie przy łowieniu przy ujemnych temperaturach i jak również przy połowach inych gatunków ryb, w tym roku zwracam na uwagę choć daleko mi do doskonałości ale stwierdziłem jak wielkie to ma znaczenie.Klub mi osobiście pozwala mi się rozwijać pod kątem roku widzę różnicę co do wielu aspektów wędkarstwa których wcześniej nawet by mi przez myśl nie przeszła. Co do rybek wczoraj że miałem wolny dzień a za oknem pierwsze delikatne przejawy wiosny wybrałem się nad wodę.przykładem Piotrka postanowiłem bardzo dokładnie obłowić nieduży odcinek rzeki.Przełożyło to się na wyniki ai rybki też chętniej reagowały.Złowiłem kilkanaście rybek które udało mi się doholować do brzegu jak póżniej zwrócić je wodzie choć w niektórych momentach było to trudne.oto kilka zdjęć z wczorajszej wyprawy.
- Załączniki
-
- p2171316.th.jpg (3.8 KiB) Przejrzano 27374 razy
-
- mimo żę to moj życiowy okaz tęczaka po szybkich fotkach i z myślą o rybie zapomiałem o zmierzeniu
- p2171307.th.jpg (3.83 KiB) Przejrzano 27377 razy
-
- piekne barwy
- p2171305.th.jpg (5.02 KiB) Przejrzano 27378 razy
-
- p2171297.th[1].jpg (3.51 KiB) Przejrzano 27381 razy
-
- kadet
- Posty: 197
- Rejestracja: 26 gru 2007, 23:26
- Lokalizacja: Lublin
- Kontaktowanie:
- kacper-majdan
- kadet
- Posty: 286
- Rejestracja: 03 wrz 2009, 21:48
Pstrąg jako gatunek ryby wykazuje w swoim zachowaniu mnóstwo cech rybki typowo "drapieżnej". Z tego też powodu możemy je poławiać przy użyciu sztucznych przynęt o wyraźnym metalicznym połysku i błyszczącej barwie srebra, mosiądzu czy tak popularnej miedzi
a czy mozna lowic na blyszczącą blaszke i miec z tą przyntą szanse u pstrąga??
Pstrągi można łowić na wszystkie przynęty sztuczne, błystki też. Jeśli chodzi o skuteczność to trzeba sprawdzić. Kiedyś łowiłem pstrągi na obrotówki i wachadłówki, teraz tych przynęt na pstrągi nie stosuję z różnych względów min. na problemy z odchaczniem ryb pomimo haków bezzadziora. Trzeba samemu po eksperymentować nad wodą.
Piotr Skałecki Lublin Expert
pierwszy dzień w tym sezonie kiedy nie musiałem myśleć o obmarzaniu przelotek. Dzięki temu mogłem łowić swobodnie na woblery które zatapiałem by osiągnąć głębokość łowiska na którym w tym momencie się znajdowałem. Nie zwiększyłem ilości złowionych rybek ale poprawiłem jakość.
Pstrąg 57 cm
Miałem okazję pod koniec dnia spotkać Piotrka "skałka" i choć w jego obecności holowałem przez krótką chwilę dłuższa rybę niż ta na fotce, to nie żal mi tej ryby która po imponującym skoku nad powierzchnię wody spadła mi lecz możliwości wykonani szybkiej fotki przez kolegę w pozycji odzwierciedlającej jej wielkość oraz jak najbardziej przyjaznych warunkach dla niej samej.
Pstrąg 57 cm
Miałem okazję pod koniec dnia spotkać Piotrka "skałka" i choć w jego obecności holowałem przez krótką chwilę dłuższa rybę niż ta na fotce, to nie żal mi tej ryby która po imponującym skoku nad powierzchnię wody spadła mi lecz możliwości wykonani szybkiej fotki przez kolegę w pozycji odzwierciedlającej jej wielkość oraz jak najbardziej przyjaznych warunkach dla niej samej.
Ostatnio zmieniony 01 mar 2010, 23:07 przez waldek, łącznie zmieniany 3 razy.
Sprawdzałem wczoraj woblerki ale nie mogłem powstrzymać się by nie powędkować choć przez chwilę
[IMG=http://img717.imageshack.us/img717/2343/ssa54289.th.jpg][/IMG]
[IMG=http://img717.imageshack.us/img717/2343/ssa54289.th.jpg][/IMG]
Ostatnio zmieniony 02 mar 2010, 08:43 przez waldek, łącznie zmieniany 3 razy.
Ryba życia
Na innym forum już to wstawiałem myślę, że to fajny temat. Miłego czytania.
Pierwsza sobota lutego 2008 wybieramy się nad Por. Trafiamy nad jeden z najniżej położonych odcinków górskich tej specyficznej rzeki. Zaczynamy się rozkładać gdy zaczyna się rozwidniać jesteśmy pierwsi. Jacek zaczyna łowić schodząc w dół ja z Radkiem idziemy w górę. Radek szerokim łukiem omija ok. kilometrowy odcinek nie pozostaje mi nic innego jak łowić zaczynam od puchowców wędkuje się ciężko brak drzew porywisty wiatr. W pierwszych rzutach udaje mi się złowić pstrąga ok. 40 cm szybkie zdjęcie ryba wraca do wody. Idę dalej dochodzę do Radka krótka wymiana informacji również złowił rybę ponad 40 cm i miał branie idziemy dalej. Bardziej koncentruję się na obserwacji wody niż łowieniu wkrótce dołącza do nas Jacek w dole nic się nie dzieje. Radek zalicza kilka wyjść ja łowię szczupaka czas łowów dobiega końca postanawiam wracać do samochodu. W miejscu gdzie zostawiliśmy samochód czekając na kolegów postanawiam jeszcze łowić widzę przed sobą kilka osób które po pewnym czasie znikają jak się później okazało byli to strażnicy. Rzucam małym twisterkiem na 3g główce hak nr 6. Po którymś rzucie gdy miałem już wyciągać przynętę zobaczyłem błysk ryby która zaatakowała moją przynętę. Mocne zacięcie, ryba zaczyna płynąć pod prąd. Szybka myśl mały haczyk duża ryba wyklucza hol siłowy, żyłka 0.20 powinna wytrzymać. Ryba cały czas płynie pod prąd ja idę za nią wzdłuż brzegu zostawiając po drodze wszystko co zbędne. W końcu na płytkiej wodzie widzę ją to duży pstrąg. Na pewno to moja ryba życia. Z drugiej strony nadbiega Radek widząc moje dziwne zachowanie i wygiętą w pałąk wędkę. Gdy ryba pojawia się na płyciźnie zamiera i w milczeniu obserwuje całe zdarzenie. Przedłużający hol powoduje że zaczynam przedramieniem szukać dolnika wędki. Ryba cały czas płynie pod prąd jednostajnym tempem bez zrywów i skoków zabawa trwa już kilka minut. Pojawia się Jacek oddaję mu podbierak informując że ryba zaczyna słabnąć i zaraz będzie gotowa do podebrania pierwsza próba kończy się niepowodzeniem ryba odchodzi na kilka metrów zostawiając po sobie niezły kocioł. Decyduję się ją przytrzymać mocniej i podciągam rybę do brzegu gdzie Jacek sprawnie ją podbiera. Miarka wskazuje na 57 cm, to mój życiowy pstrąg. Miałem na wędce jeszcze rybkę na oko ponad 60 cm i jeden parowóz z którym walczyłem ok. 5 minut zanim porwał mi żyłkę, ale ten 57 to największy pstrąg jakiego złowiłem. Pozdrawiam
Pierwsza sobota lutego 2008 wybieramy się nad Por. Trafiamy nad jeden z najniżej położonych odcinków górskich tej specyficznej rzeki. Zaczynamy się rozkładać gdy zaczyna się rozwidniać jesteśmy pierwsi. Jacek zaczyna łowić schodząc w dół ja z Radkiem idziemy w górę. Radek szerokim łukiem omija ok. kilometrowy odcinek nie pozostaje mi nic innego jak łowić zaczynam od puchowców wędkuje się ciężko brak drzew porywisty wiatr. W pierwszych rzutach udaje mi się złowić pstrąga ok. 40 cm szybkie zdjęcie ryba wraca do wody. Idę dalej dochodzę do Radka krótka wymiana informacji również złowił rybę ponad 40 cm i miał branie idziemy dalej. Bardziej koncentruję się na obserwacji wody niż łowieniu wkrótce dołącza do nas Jacek w dole nic się nie dzieje. Radek zalicza kilka wyjść ja łowię szczupaka czas łowów dobiega końca postanawiam wracać do samochodu. W miejscu gdzie zostawiliśmy samochód czekając na kolegów postanawiam jeszcze łowić widzę przed sobą kilka osób które po pewnym czasie znikają jak się później okazało byli to strażnicy. Rzucam małym twisterkiem na 3g główce hak nr 6. Po którymś rzucie gdy miałem już wyciągać przynętę zobaczyłem błysk ryby która zaatakowała moją przynętę. Mocne zacięcie, ryba zaczyna płynąć pod prąd. Szybka myśl mały haczyk duża ryba wyklucza hol siłowy, żyłka 0.20 powinna wytrzymać. Ryba cały czas płynie pod prąd ja idę za nią wzdłuż brzegu zostawiając po drodze wszystko co zbędne. W końcu na płytkiej wodzie widzę ją to duży pstrąg. Na pewno to moja ryba życia. Z drugiej strony nadbiega Radek widząc moje dziwne zachowanie i wygiętą w pałąk wędkę. Gdy ryba pojawia się na płyciźnie zamiera i w milczeniu obserwuje całe zdarzenie. Przedłużający hol powoduje że zaczynam przedramieniem szukać dolnika wędki. Ryba cały czas płynie pod prąd jednostajnym tempem bez zrywów i skoków zabawa trwa już kilka minut. Pojawia się Jacek oddaję mu podbierak informując że ryba zaczyna słabnąć i zaraz będzie gotowa do podebrania pierwsza próba kończy się niepowodzeniem ryba odchodzi na kilka metrów zostawiając po sobie niezły kocioł. Decyduję się ją przytrzymać mocniej i podciągam rybę do brzegu gdzie Jacek sprawnie ją podbiera. Miarka wskazuje na 57 cm, to mój życiowy pstrąg. Miałem na wędce jeszcze rybkę na oko ponad 60 cm i jeden parowóz z którym walczyłem ok. 5 minut zanim porwał mi żyłkę, ale ten 57 to największy pstrąg jakiego złowiłem. Pozdrawiam
Piotr Skałecki Lublin Expert
Fajnie napisane :)
Dzisiaj wybraliśmy się we 3 nad Bystrzycę (Waldek,Maciek i ja) w poszukiwaniu kropków. Sniegu robi się powoli coraz mniej (jest go jeszcze bardzo dużo i chodzi się ciężko;) i woda z roztopów niestety mocno wpłynęła na ruchliwość pstrągów. Pomimo kilku kontaktów (bardzo delikatnych) potok padł tylko jeden, złąpany przez mojego brata. Po tym jednak jak Waldek złapał jazie okazało się, że "alternatywne" gatunki ryb dały nam znak i że powinniśmy z bratem przerzucić się na wobki i zmienić trochę technikę łowienia.
Po chwili wszyscy już uzbrojeni w woblerki podzieliliśmy sobie odcinek na 3 części i zaczęliśmy próby przechytrzenia jazi. Mi udało się dosyć szybko złapać klenika, potem nie udało mi się niestety zaciąć kilku dobrych brań (przy pstrągowym sprzęcie i żyłce 0,16 niestety wszystko trzeba zrobić dobrze, a w emocjach błędy niestety popełniam nagminnie ;) kolejny klenik mi spadł (iście po pstrągowemu zatańczył na ogonie po powierzchni wody) i miałem jedno dupnięcie wyginające kij do dolnika. W międzyczasie zbliżył się do mnie moj brat, który złapał ładnego okonia. Waldek, natomiast, złapał kolejnego jazia oraz stracił woblerka w paszczy dużego szczupaka. Tak więc, oprócz pstrągów udało nam się pomęczyć 4 inne gatunki rybek
Ogólnie wyjazd trzeba określić jako ciekawy, ale wygląda na to, że na pstrągi powinienem również nosić drugi kij kleniowo/jaziowy oraz woblerki - w większych ilościach
Dzisiaj wybraliśmy się we 3 nad Bystrzycę (Waldek,Maciek i ja) w poszukiwaniu kropków. Sniegu robi się powoli coraz mniej (jest go jeszcze bardzo dużo i chodzi się ciężko;) i woda z roztopów niestety mocno wpłynęła na ruchliwość pstrągów. Pomimo kilku kontaktów (bardzo delikatnych) potok padł tylko jeden, złąpany przez mojego brata. Po tym jednak jak Waldek złapał jazie okazało się, że "alternatywne" gatunki ryb dały nam znak i że powinniśmy z bratem przerzucić się na wobki i zmienić trochę technikę łowienia.
Po chwili wszyscy już uzbrojeni w woblerki podzieliliśmy sobie odcinek na 3 części i zaczęliśmy próby przechytrzenia jazi. Mi udało się dosyć szybko złapać klenika, potem nie udało mi się niestety zaciąć kilku dobrych brań (przy pstrągowym sprzęcie i żyłce 0,16 niestety wszystko trzeba zrobić dobrze, a w emocjach błędy niestety popełniam nagminnie ;) kolejny klenik mi spadł (iście po pstrągowemu zatańczył na ogonie po powierzchni wody) i miałem jedno dupnięcie wyginające kij do dolnika. W międzyczasie zbliżył się do mnie moj brat, który złapał ładnego okonia. Waldek, natomiast, złapał kolejnego jazia oraz stracił woblerka w paszczy dużego szczupaka. Tak więc, oprócz pstrągów udało nam się pomęczyć 4 inne gatunki rybek
Ogólnie wyjazd trzeba określić jako ciekawy, ale wygląda na to, że na pstrągi powinienem również nosić drugi kij kleniowo/jaziowy oraz woblerki - w większych ilościach
Łukasz Gapski, Klub Expert, Koło Daewoo
http://www.pzw.org.pl/wksexpertlublin/
http://www.pzw.org.pl/wksexpertlublin/
Jeszcze jeden gatunek rybki złowiony przy użyciu woblera na wodzie górskiej
[IMG=http://img690.imageshack.us/img690/2520/ssa54297.jpg][/IMG]
I gatunek zupełnie oczywisty dla tego środowiska
[IMG=http://img690.imageshack.us/img690/2520/ssa54297.jpg][/IMG]
I gatunek zupełnie oczywisty dla tego środowiska
Ostatnio zmieniony 02 mar 2010, 08:53 przez waldek, łącznie zmieniany 2 razy.
.
Waldku jak Ty to robisz??????
Czy lato czy zima czy plus 30 czy minus 30 Ty zawsze takie piękne rybki łowisz.
W Tym roku mam nadzieje ze wygrasz zarowno splawik w okregu jak i spinningowe GP
Czy lato czy zima czy plus 30 czy minus 30 Ty zawsze takie piękne rybki łowisz.
W Tym roku mam nadzieje ze wygrasz zarowno splawik w okregu jak i spinningowe GP
Bartek Sobczyńki 89 rocznik koło Łuków Miasto
Miniona niedziela obdarzyła nas bardzo ładną pogodą. Jak w takiej sytuacji nie uciec od rodzinnego stołu i po prostu nie powędkować. W wodach górskie naszego okręgu nadal występuje ten gatunek rybki, oczywiście oprócz pstrągów czy lipieni
jak również i ten
Ta rybka natomiast zmusiła mnie do gimnastyki na brzegu 68cm
jak również i ten
Ta rybka natomiast zmusiła mnie do gimnastyki na brzegu 68cm
Ostatnio zmieniony 02 mar 2010, 08:48 przez waldek, łącznie zmieniany 3 razy.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 37 gości