Klub Spinningowo-Muchowy FENIX Lublin
Moderator: Malak
Re: Klub Spinningowo-Muchowy FENIX Lublin
stanley1 pisze:Na kiedy można teraz spodziewać się spotkania klubowiczów i dowiedzenia się czegoś więcej?
Na naszej stronie masz namiary na Prezesa.
Zadzwoń, pogadaj, dowiesz się więcej szczegółów.
Re: Klub Spinningowo-Muchowy FENIX Lublin
o widzię kolega temat ogarnia, fotka w lepszej rozdzielczości, zrobione, załadowane - super - zawsze to kolorowiej i zdaleka widać wasz znak rozpoznawczy
Re: Klub Spinningowo-Muchowy FENIX Lublin
siatkaz pisze:stanley1 pisze:Na kiedy można teraz spodziewać się spotkania klubowiczów i dowiedzenia się czegoś więcej?
Na naszej stronie masz namiary na Prezesa.
Zadzwoń, pogadaj, dowiesz się więcej szczegółów.
Ok dzięki , skorzystam.
KOŁO "ENERGETYK" W LUBLINIE
Re: Klub Spinningowo-Muchowy FENIX Lublin
Jako klub jesteśmy już prawie przygotowani do akcji ""sprzątanie" oraz do organizacji pierwszych zawodów z cyklu GPX w spiningu oczywiście.
Uprzedzając fakty już zapraszam na dzień 27 kwietnia - spotkanie integracyjno - porządkowe oraz na 19.05 na I GPX nad rzekę Wieprz środkowy.
Szczegóły obu imprez już niebawem.
Tymczasem w dniu 17.04.2103 korzystając z okazji swoich urodzin zrobiłem sobie prezent w postaci 2 godzinnego wypadu na rybki.
Ten rok pod względem czasu spędzonego nad wodą nie jest za dobry a nadchodzące miesiące zapowiadają się jeszcze gorzej tak więc tym bardziej cieszy fakt dzisiejszej chwili i małej zdobyczy w postaci jaska. Miał być urodzinowy jazior a skończyło się na jaśku.
Pozdrawiam wszystkich pozytywnie zakręconych bez względu na wiek.
Uprzedzając fakty już zapraszam na dzień 27 kwietnia - spotkanie integracyjno - porządkowe oraz na 19.05 na I GPX nad rzekę Wieprz środkowy.
Szczegóły obu imprez już niebawem.
Tymczasem w dniu 17.04.2103 korzystając z okazji swoich urodzin zrobiłem sobie prezent w postaci 2 godzinnego wypadu na rybki.
Ten rok pod względem czasu spędzonego nad wodą nie jest za dobry a nadchodzące miesiące zapowiadają się jeszcze gorzej tak więc tym bardziej cieszy fakt dzisiejszej chwili i małej zdobyczy w postaci jaska. Miał być urodzinowy jazior a skończyło się na jaśku.
Pozdrawiam wszystkich pozytywnie zakręconych bez względu na wiek.
Re: Klub Spinningowo-Muchowy FENIX Lublin
Choć większość z nas - klubowiczów, preferuje spinningową metodę to jednak od czasu do czasu szukamy innych/nowych wrażeń.
Takim oto doświadczeniem, całkowicie nowym dla kilku z nas, była długo oczekiwana i przekładana wyprawa na Bałtyckie Dorsze i Trocie.
O ile dorsze to w miarę rozeznany temat o tyle próba złowienia morskich troci z plaży to dla nas całkowita abstrakcja.
Do rzeczy.
21 kwietnia w ostatniej chwili zmieniamy łajbę z przyczyn technicznych i ostatecznie płyniemy na kutrze "Franio" z Władysławowa - start 6.00.
Atmosfera fajna, nastawienie bojowe i wszyscy, no prawie wszyscy się świetnie czują.
Pierwsze napłynięcia totalna studnia. Po paru godzinach jest zaledwie kilka rybek na pokładzie. Ja cały czas obserwuję echo i podsłuchuję rozmowy radiowe z innymi szypramni. Przez radio słychać cały czas komentarze, lipa, studnia, nic, bezrybie ... Jak się później dowiedziałem przez kilka for internetowych dzień ten został nazwany "czarną niedzielą".
U nas po kilku godzinach bezrybia czarna niedziela się kończy i rybki zaczynają pojawiać się regularnie. Mniejsze, większe, ale są.
Wydawać by się mogło niektórym, że łowienie dorszy to taka prosta szarpanina, ale po raz kolejny okazało się, żeby rybkę przechytrzyć trzeba się sporo na kombinować.
Kończymy łowienie i około 18.30 meldujemy się w porcie. Wynik naszej brygady to średnio kilkanaście szt. na głowę gdzie ekipa, która z nami płynęła razem nie przekroczyła 10 szt.
Największa rybka też nasza - Grzesiek zalicza 4 rkę.
Podsumowując ciężko mi ocenić jednostkę z uwagi na bardzo ciężkie łowienie, ale moje wrażenie jest takie, że szyper Krzysiek sporo kombinował abyśmy połowili i przeciągną rejs jak rybka brała.
Na jednostce sporo miejsca, jest gdzie się zdrzemnąć (nie omieszkałem skorzystać) i klimat fajny.
22 kwietnia jedziemy do Mechelinek próbować swoich sił z plaży. Nikt z nas wcześniej nie próbował tego typu wędkarstwa.
Dziwnym zbiegiem okoliczności dopiero na plaży napotkany autochton uświadomił nas, że jesteśmy w Babich Dołach.
Łowimy, brodzimy, zaliczmy "mokre gacie", próbujemy i nic.
Sam sposób łowienia strasznie przypadł mi do gustu ale morskie trocie to strasznie ciężki temat i kończymy parę godzin łowienie zaledwie z kilkoma rybami.
Niestety same podhaczone flądry i ... ciernik.
Podsumowując cały wyjazd dla mnie super udany i już nie mogę się doczekać następnej tego typu wyprawy - do zobaczenia jesienią.
Takim oto doświadczeniem, całkowicie nowym dla kilku z nas, była długo oczekiwana i przekładana wyprawa na Bałtyckie Dorsze i Trocie.
O ile dorsze to w miarę rozeznany temat o tyle próba złowienia morskich troci z plaży to dla nas całkowita abstrakcja.
Do rzeczy.
21 kwietnia w ostatniej chwili zmieniamy łajbę z przyczyn technicznych i ostatecznie płyniemy na kutrze "Franio" z Władysławowa - start 6.00.
Atmosfera fajna, nastawienie bojowe i wszyscy, no prawie wszyscy się świetnie czują.
Pierwsze napłynięcia totalna studnia. Po paru godzinach jest zaledwie kilka rybek na pokładzie. Ja cały czas obserwuję echo i podsłuchuję rozmowy radiowe z innymi szypramni. Przez radio słychać cały czas komentarze, lipa, studnia, nic, bezrybie ... Jak się później dowiedziałem przez kilka for internetowych dzień ten został nazwany "czarną niedzielą".
U nas po kilku godzinach bezrybia czarna niedziela się kończy i rybki zaczynają pojawiać się regularnie. Mniejsze, większe, ale są.
Wydawać by się mogło niektórym, że łowienie dorszy to taka prosta szarpanina, ale po raz kolejny okazało się, żeby rybkę przechytrzyć trzeba się sporo na kombinować.
Kończymy łowienie i około 18.30 meldujemy się w porcie. Wynik naszej brygady to średnio kilkanaście szt. na głowę gdzie ekipa, która z nami płynęła razem nie przekroczyła 10 szt.
Największa rybka też nasza - Grzesiek zalicza 4 rkę.
Podsumowując ciężko mi ocenić jednostkę z uwagi na bardzo ciężkie łowienie, ale moje wrażenie jest takie, że szyper Krzysiek sporo kombinował abyśmy połowili i przeciągną rejs jak rybka brała.
Na jednostce sporo miejsca, jest gdzie się zdrzemnąć (nie omieszkałem skorzystać) i klimat fajny.
22 kwietnia jedziemy do Mechelinek próbować swoich sił z plaży. Nikt z nas wcześniej nie próbował tego typu wędkarstwa.
Dziwnym zbiegiem okoliczności dopiero na plaży napotkany autochton uświadomił nas, że jesteśmy w Babich Dołach.
Łowimy, brodzimy, zaliczmy "mokre gacie", próbujemy i nic.
Sam sposób łowienia strasznie przypadł mi do gustu ale morskie trocie to strasznie ciężki temat i kończymy parę godzin łowienie zaledwie z kilkoma rybami.
Niestety same podhaczone flądry i ... ciernik.
Podsumowując cały wyjazd dla mnie super udany i już nie mogę się doczekać następnej tego typu wyprawy - do zobaczenia jesienią.
Re: Klub Spinningowo-Muchowy FENIX Lublin
Czołem,
zgodnie z ustaleniami podaję termin i szczegóły zawodów spinningowych, które odbędą się nad Wisłą.
Dzień 07.07.2013 niedziela
Miejsce - Wisła dokładne miejsce jeszcze podam, najprawdopodobniej będą to Puławy przed starym mostem http://imageshack.us/photo/my-images/17 ... tartu.jpg/ jeśli nie podam innego do dnia 10.06.13 zostaje wskazane powyżej
Godzina 6:00 zbiórka, 7:00 start a finisz o 13:00 (6 godzin + 30 minut na dojście do punktu zbiórki) 14:00 podsumowanie i rozdanie nagród
Zawody odbywają się metodą na żywej rybie pod groźbą dyskwalifikacji
Jedzenie organizujemy we własnym zakresie
Organizator (Mati) zapewnia puchary oraz grill (urządzenie)
Organizator dopuszcza możliwość startu osób z poza klubu za opłatą 15zł. Członkowie Klubu Fenix nie ponoszą opłat
Konieczne jest wcześniejsze zgłoszenie chęci uczestnictwa na priv
Szczegółowe zasady zostaną podane przed startem
Informacja dodatkowa. Tuż przed zawodami od ok 16:00/18:00 z soboty na niedzielę odbędzie się zasiadka za wiślanym sumem - spinning/grunt
Pozdrawiam,
Mat.
tel. 609096659
zgodnie z ustaleniami podaję termin i szczegóły zawodów spinningowych, które odbędą się nad Wisłą.
Dzień 07.07.2013 niedziela
Miejsce - Wisła dokładne miejsce jeszcze podam, najprawdopodobniej będą to Puławy przed starym mostem http://imageshack.us/photo/my-images/17 ... tartu.jpg/ jeśli nie podam innego do dnia 10.06.13 zostaje wskazane powyżej
Godzina 6:00 zbiórka, 7:00 start a finisz o 13:00 (6 godzin + 30 minut na dojście do punktu zbiórki) 14:00 podsumowanie i rozdanie nagród
Zawody odbywają się metodą na żywej rybie pod groźbą dyskwalifikacji
Jedzenie organizujemy we własnym zakresie
Organizator (Mati) zapewnia puchary oraz grill (urządzenie)
Organizator dopuszcza możliwość startu osób z poza klubu za opłatą 15zł. Członkowie Klubu Fenix nie ponoszą opłat
Konieczne jest wcześniejsze zgłoszenie chęci uczestnictwa na priv
Szczegółowe zasady zostaną podane przed startem
Informacja dodatkowa. Tuż przed zawodami od ok 16:00/18:00 z soboty na niedzielę odbędzie się zasiadka za wiślanym sumem - spinning/grunt
Pozdrawiam,
Mat.
tel. 609096659
-
- moczykij
- Posty: 93
- Rejestracja: 02 lis 2012, 19:26
- Lokalizacja: Lublin
Re: Klub Spinningowo-Muchowy FENIX Lublin
Wczoraj miałem możliwość połazić trochę nad Wisłą,oczywiście w towarzystwie wędki ,burze co jakiś czas zmuszały do ucieczki w bezpieczne miejsce.Woda podniesiona,ale do łowienia.Kilka ryb udało się skusić,żadne okazy ale ważne,że woda żyje.
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Re: Klub Spinningowo-Muchowy FENIX Lublin
Piotrek jak zawsze i niezmiennie łowi na wysokim poziomie! :)
Uzupełnienie odnośnie zawodów spinningowych na rzece Wiśle (07.06.2013): ewentualni chętni z poza Klubu Fenix - termin zgłoszenia upływa 02.07.2013.
Uzupełnienie odnośnie zawodów spinningowych na rzece Wiśle (07.06.2013): ewentualni chętni z poza Klubu Fenix - termin zgłoszenia upływa 02.07.2013.
Re: Klub Spinningowo-Muchowy FENIX Lublin
Gratki szczególnie za zanderka, bo niestety jest ich u nas jak na lekarstwo :)
Dawid Kaszlikowski TeamMikado
-
- moczykij
- Posty: 93
- Rejestracja: 02 lis 2012, 19:26
- Lokalizacja: Lublin
Re: Klub Spinningowo-Muchowy FENIX Lublin
Dzięki,co do sandałka to faktycznie gęba mi się ucieszyła,gdy pokazał się na powierzchni:-),nieczęsto się trafiają,a szkoda... .
Mati,gdyby Wisełka była bliżej,było by dużo lepiej;-)pozdrawiam.
Mati,gdyby Wisełka była bliżej,było by dużo lepiej;-)pozdrawiam.
Re: Klub Spinningowo-Muchowy FENIX Lublin
Witam.
Zgodnie z planem i zapowiedzią dniu 07.07.2013 nad Wisłą powyżej Puław odbyła się pierwsza z dwóch tura zawodów mistrzostw Klubu Spinningowo-Muchowego Fenix w metodzie spinningowej.
Poziom Wisły choć wciąż nie do końca zadowalający pozwolił na przeprowadzenie zawodów. Temperatura dawała się we znaki tak sami jak komary, które czyhały w każdym zakamarku przed słońcem.
Ryby jak to w swoim zwyczaju mają jednych obdarowują by innym "dokuczyć". Nam udało się złowić ok 20 niewymiarowych ryb w tym: okonie, klenie, bolenie oraz dwie piękne rapy o długości 56,7cm i 59,5cm złowione przez zwycięzcę Mateusza Walencika. Bolenie dały łączny wynik 2650pkt. Reszta kolegów pomimo starań i kilku milimetrów jakie brakowało rybom do wymiaru nie zanotowała dodatniego wyniku.
Informacja o drugiej turze zawodów zostanie przekazana w odpowiednim terminie. Zdjęcia zostaną niedługo wstawione.
Zgodnie z zapowiedzią noc poprzedzająca należała do suma. Dosyć zimna i mało burzowa niestety nie obdarzyła nas spektakularnymi holami króla naszych rzek. Wynik to jeden sum złowiony na spining (opaska) oraz jeden z tzw. gruntu (7m dół). Noc zajęły nam rozmowy oczywistej treści
Do zobaczenia nad wodą.
PS. Przyłowem Kolegi Tomka "Siatkarza" był 6m teleskop :)
Zgodnie z planem i zapowiedzią dniu 07.07.2013 nad Wisłą powyżej Puław odbyła się pierwsza z dwóch tura zawodów mistrzostw Klubu Spinningowo-Muchowego Fenix w metodzie spinningowej.
Poziom Wisły choć wciąż nie do końca zadowalający pozwolił na przeprowadzenie zawodów. Temperatura dawała się we znaki tak sami jak komary, które czyhały w każdym zakamarku przed słońcem.
Ryby jak to w swoim zwyczaju mają jednych obdarowują by innym "dokuczyć". Nam udało się złowić ok 20 niewymiarowych ryb w tym: okonie, klenie, bolenie oraz dwie piękne rapy o długości 56,7cm i 59,5cm złowione przez zwycięzcę Mateusza Walencika. Bolenie dały łączny wynik 2650pkt. Reszta kolegów pomimo starań i kilku milimetrów jakie brakowało rybom do wymiaru nie zanotowała dodatniego wyniku.
Informacja o drugiej turze zawodów zostanie przekazana w odpowiednim terminie. Zdjęcia zostaną niedługo wstawione.
Zgodnie z zapowiedzią noc poprzedzająca należała do suma. Dosyć zimna i mało burzowa niestety nie obdarzyła nas spektakularnymi holami króla naszych rzek. Wynik to jeden sum złowiony na spining (opaska) oraz jeden z tzw. gruntu (7m dół). Noc zajęły nam rozmowy oczywistej treści
Do zobaczenia nad wodą.
PS. Przyłowem Kolegi Tomka "Siatkarza" był 6m teleskop :)
Re: Klub Spinningowo-Muchowy FENIX Lublin
przed zawodami, cisza, spokój i woda
miejsce startu, wody ciutkę za dużo? Boleniom to wszystko jedno.
Brania piękne i efektowne na odległości ponad 20m
Wręczenie nagród i dyplomów.
Dzięki za wspólne zawody, było fajnie, czekamy na II turę.
Re: Klub Spinningowo-Muchowy FENIX Lublin
Gratulacje Mati. Gdzie macie 2turę?
Mateusz Rubin, rocznik 1988
Re: Klub Spinningowo-Muchowy FENIX Lublin
Wstępnie ZZ i może to będzie przy okazji otwarty Puchar Prezesa.
No ale to jeszcze się zobaczy.
No ale to jeszcze się zobaczy.
Re: Klub Spinningowo-Muchowy FENIX Lublin
Dzięki, dzięki :)
Tak jak pisze Tomek ZZ ale padł pomysł żeby przenieść na Nielisz jak dla mnie 2 opcja lepsza bo zalew mamy na co dzień.
Tak jak pisze Tomek ZZ ale padł pomysł żeby przenieść na Nielisz jak dla mnie 2 opcja lepsza bo zalew mamy na co dzień.
Re: Klub Spinningowo-Muchowy FENIX Lublin
Ostatni tydzień spędziłem wraz z rodzinką w Bieszczadach. Oprócz codziennych wycieczek w góry
zapragnąłem złapać Brzanę.
A że kwaterka nad samy Sanem to udało mi się kilka razy na chwilę wyskoczyć nad wodę.
Dwa razy wróciłem o kiju a dwa razy rybek kilka było.
Były takie typowe dla nas rybki:
Trafiało się kilka walecznych tęczaków
Próbowałem też prze chwilę złapać takie typowe rybki dla Sanu których tam jest zatrzęsienie a u nas prawie wcale się nie trafiają
niestety bez sukcesu.
Jednak adrenalina najbardziej rosła w momencie holu tych rybek dla których kupiłem roczne zezwolenie (PZW Krosno)
Niestety frycowe zapłaciłem i to dość duże w postaci 3 nie wyjętych Brzan (jedna rozgięła kotwe a dwie spadły) z tego ostatnia w okolicach 70 cm a nawet i więcej.
Ciekawostka to to że wszystkie ryby mimo częstej zmiany przynęty wzięły na jednego woblera.
Podsumowując wciągnęło mnie to i coś czuję że już niedługo znowu zawitam nad Sanem a w przyszłym roku obowiązkowo zezwolenie roczne w PZW Krosno.
Jutro zmiana klimatów i wyjazd pod Warszawę do szwagra - może uda się chwilę połowić w dolnym Bugu.
zapragnąłem złapać Brzanę.
A że kwaterka nad samy Sanem to udało mi się kilka razy na chwilę wyskoczyć nad wodę.
Dwa razy wróciłem o kiju a dwa razy rybek kilka było.
Były takie typowe dla nas rybki:
Trafiało się kilka walecznych tęczaków
Próbowałem też prze chwilę złapać takie typowe rybki dla Sanu których tam jest zatrzęsienie a u nas prawie wcale się nie trafiają
niestety bez sukcesu.
Jednak adrenalina najbardziej rosła w momencie holu tych rybek dla których kupiłem roczne zezwolenie (PZW Krosno)
Niestety frycowe zapłaciłem i to dość duże w postaci 3 nie wyjętych Brzan (jedna rozgięła kotwe a dwie spadły) z tego ostatnia w okolicach 70 cm a nawet i więcej.
Ciekawostka to to że wszystkie ryby mimo częstej zmiany przynęty wzięły na jednego woblera.
Podsumowując wciągnęło mnie to i coś czuję że już niedługo znowu zawitam nad Sanem a w przyszłym roku obowiązkowo zezwolenie roczne w PZW Krosno.
Jutro zmiana klimatów i wyjazd pod Warszawę do szwagra - może uda się chwilę połowić w dolnym Bugu.
Re: Klub Spinningowo-Muchowy FENIX Lublin
Dawno nie byłem na "naszych" wodach górskich ale przyznam się szczerze, że jeśli chodzi o populację pstrąga potokowego to w porównaniu do innych regionów kraju to u nas jest więcej jak nieźle.
Potwierdzeniem tego był dzisiejszy krótki wypad - fotek brak bo aparatu brak
Potwierdzeniem tego był dzisiejszy krótki wypad - fotek brak bo aparatu brak
Re: Klub Spinningowo-Muchowy FENIX Lublin
Witam za nami kolejny tegoroczny wyjazd w nieco dalsze tereny oddalone od domu , obszerniejsza relacja niebawem. Kilka fotek krajobrazów gdzie mieliśmy przyjemność, przebywać i obcować z otaczającą nas wokół dziką przyrodą .Pozdrawiam
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us[IMG=http://img708.imageshack.us/img708/7650/scea.jpg][/IMG]
Uploaded with ImageShack.us[IMG=http://img443.imageshack.us/img443/4514/lwtu.jpg][/IMG]
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us[IMG=http://img708.imageshack.us/img708/7650/scea.jpg][/IMG]
Uploaded with ImageShack.us[IMG=http://img443.imageshack.us/img443/4514/lwtu.jpg][/IMG]
Uploaded with ImageShack.us
Kamil Walos
Re: Klub Spinningowo-Muchowy FENIX Lublin
Szwecja to dziki kraj, ciężko człowieka uwiecznić na zdjęciu :P czekamy na obszerną relację oraz projekcję zdjęć :)
Re: Klub Spinningowo-Muchowy FENIX Lublin
ostatnio warto wybierać się nad wodę ;) tylko czasu mało :|
-
- moczykij
- Posty: 93
- Rejestracja: 02 lis 2012, 19:26
- Lokalizacja: Lublin
Re: Klub Spinningowo-Muchowy FENIX Lublin
Cześć,w końcu mam chwilę by usiąść i napisać parę słów o minionym wyjezdzie, do jeszcze rybnej krainy jaką bez wątpienia jest północna Szwecja.
Na samą myśl o tamtych wodach,pejzażach człowiekowi robiło się gorąco,wszystko o czym czytaliśmy,o czym opowiadał Kamil,który był tam trzykrotnie, miało się urzeczywistnić. Z Polski wyjeżdżamy wcześnie rano,tak nam się przynajmniej wydawało ,niemal całą trasę pokonujemy planowo,od Elbląga niestety niespodzianka w postaci wielokilometrowego korka i stres,czy zdążymy być w Gdańsku na czas,jakimś cudem udaje się.
Uploaded with ImageShack.us
Przemek dzwoni do ukochanej... :),wypływamy z Gdańska.
Podróż promem trwała 19godzin,zdarzyły się nawet pląsy na parkiecie promowego najt-klubu 8),po których poszliśmy spać,zmęczeni trwającą już dość długo podróżą.
Szwecja przywitała nas słoneczną pogodą,Nyneshamn do którego dopłyneliśmy,to jedna wielka skała z porozrzucanymi dookoła małymi wysepkami,surowymi ale bardzo malowniczymi.
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Od promu mamy jeszcze prawie 1200 km do celu,kawał drogi jednak jazda tam bardzo różni się od tej po Polsce,jest dużo łatwiej i przyjemniej
.Niemal od samego początku mijamy masę jezior,mniejszych,większych, rzeki przyprawiające swym widokiem o szybsze bicie serca,raj dla takich zapaleńców jak my.Na miejsce dojeżdżamy o świcie,Snessuden wita nas chłodem,a wraz z nim witają nas dwa renifery, znienacka wybiegające z lasu;będą nam one towarzyszyć do końca wyprawy... .Kładziemy się spać,choć każdemu iskrzą oczy,do najbliższego jeziora mamy kilka minut drogi .
Pierwszy wypad i obławiamy spore jezioro,na które jedziemy dwadzieścia parę kilometrów,łowimy pierwsze garbuski.
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Kolejne dni i eksplorujemy okolicę,pewnego dnia przejeżdżając szutrówką przez las,(zresztą szutrówki i las to 99%tego,co otaczało nas przez te trzy tygodnie :D)mijamy niewielką,ale przepiękną rzekę.Takiej zgodności dawno nie widziałem,kilka spojrzeń i w krótkim czasie nasze przynęty przecinają jej bystrza.Wyobraznia rysuje w naszych głowach potężne potokowce,półmetrowe kardynały i Bóg wie co jeszcze.Okazało się,że w Kvarnanie,bo taką nosi nazwę,jest sporo szczupaków i lipienii,które waliły bez kompleksów w obrotówki nr2-3,najlepiej z czerwonym chwostem.Kamil trafia pięknego kardynała.
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Nie możemy się nacieszyć okolicą,mamy "problemy",bardziej dylematy,gdzie jechać czy pójść i jaki gatunek łowić,możliwości było naprawdę sporo. W między czasie uruchamiamy kuchnię polową,coś czasem trzeba przecież zjeść.
Uploaded with ImageShack.us
Kvarnan dał Kamilowi solidnego szczupaka,ponad osiem dych,ja doławiam mniejszego,są w świetnej kondycji,ale na lipieniowej diecie kto by nie był :).
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Jednym z kilku "życzeń" związanych z pobytem w Szwecji było złowienie okonia powyżej czterech dych.Wiele osób myśli,że tam jest to banalnie proste,owszem,na pewno garbusów jest tam bardzo dużo,ale i tam mają one swoje humory.Połowiliśmy jednak pasiaków całkiem sporo,wiele ryb przekraczało 30-35cm.Do dziś tęsknię za pewnym jeziorkiem,położonym w miejscowości o wdzięcznej nazwie Pieski
:),zresztą to łowisko,gdzie Kamil kilka lat wcześniej łowił już grube okonie.
Jedną rzecz miały owe okonie wspólną,najlepiej brały na gumy powyżej 10cm i obrotówki piątki.Największy pasiasty miał 43cm.
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
W międzyczasie zrobiliśmy sobie wycieczkę nad wodospad w Storforsen,posiadający największy spadek spośród występujących w Europie.Jest potężny i kiedy staliśmy na drewnianym pomoście kilka metrów od kipieli,czuć było potęgę żywiołu.
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Rzeczony wodospad znajduje się na rzece Pitea.Będąc tam nie bylibyśmy sobą,gdybyśmy w niej nie połowili :).Wykupujemy licencje i jedziemy na wskazany przez przemiłą panią,sprzedającą nam dokumenty,odcinek rzeki.
Pitea wyglądała imponująco ale i groznie,jej szalony nurt w miejscu w krórym rozpoczęliśmy wędkowanie utrudniał poprawne prowadzenie przynęt.Łowimy kilka małych potokowców i postanawiamy znalezć nieco spokojniejszy jej fragment.
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Od razu zaczynają się brania,łowimy lipienie które znowu najlepiej reagują na spore obrotówki,co chwilę u kogoś wędka pulsuje,słyszymy tylko "siedzi" i oglądamy dynamiczny hol,szwedzkie ryby mają naprawdę dużo siły.
W miejscu gdzie na dnie rzeki leżą powalone drzewa,na obrotówkę siada mi duża ryba,kocioł na wodzie i wyjący hamulec,stojąc po pas w szybkim nurcie mam nadzieję na wielkiego potokowca.Niestety okazał się nim szczupak ponad osiemdziesiąt centymetrów,płytko zagryzł i dał się w końcu wyholować.Mimo tego,że nie połowiliśmy większych łososiowatych wracaliśmy na kemping nasyceni widokami i smakiem przygody na dużej,dzikiej rzece.
Całkiem blisko nas było pewne jezioro,w którym żyją piękne szczupaki,Kamil właśnie z niego ma swoją szwedzką życiówkę,ja zresztą też.Któregoś dnia wraz z Przemkiem wyruszyliśmy po metrówkę :D.
Przemek w końcu trafia słusznego esoksa;wszystkie stamtąd łowione miały niesamowity,miedziany odcień.
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
To tutaj jakieś bydle odcina mi 40cm przypon.W tym przypadku zadziałało przysłowiowe "Do trzech razy sztuka" :),kilka dni pózniej wielka ryba w tym samym miejscu robi wir i delikatnie stuka w przynętę,nie zapinając się,jestem zrezygnowany.Po kilku dniach robię trzecie podejście.Podchodzę do miejscówy z szybkim biciem serca,nie wiedząc,że
najbliższe piętnaście minut będzie małym szwedzkim "Big Game".Pierwszy rzut na skraj grążeli i otwartej wody,kałatnięcie i kołowrotek oddaje plecionkę.Włażę do wody i próbuję opanować emocje,szczupak robi kilka porządnych kotłów i daje się podebrać za kark,szybkie mierzenie i 87zaliczone.Robię kilka fotek z samowyzwalacza,kilka minut na ochłonięcie.Przechodzę trzy metry w prawą stronę,podobny rzut,na skraju zielska potężny wir połączony z odjazdem na otwartą wodę i świeca po której niemal siadam,daję rybie spokojnie metr długości.Kilkanaście potężnych odjazdów i wyrzucam szczupala na brzeg,wydaję z siebie bliżej nieokreślone okrzyki,próbuję złapać dech,robię foty,to życiówka której niewiele zabrakło do metra
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Powyżej kilka fotek okolicy,wszędzie bezkres lasów i wtopionych w nie jezior,rzek i rzeczułek.Cisza i spokój przede wszystkim;siedząc na górze można było pomyśleć o sprawach które zostały gdzieś daleko.
Poniżej zdjęcie Rudolfa,bo tak pozwoliłem sobie nazwać renifera,który codziennie przechadzał się blisko naszego "obozu",ciekawe zwierzęta,takie skrzyżowanie kozy z jeleniem
:)
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Były też jeziora typowo pstrągowe,kilka razy próbowaliśmy dobrać się do oczkujących potokowców,czasem się to udawało:
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Dni mijały zdecydowanie zbyt szybko,codziennie poznawaliśmy nowe miejsca;mieliśmy kilka jezior nad które wracaliśmy częściej.Większość z nich była naprawdę rybna,szczupaków średniej wielkości złowiliśmy naprawdę dużo,w Polsce nierealne,ponadto ryby zachowują się zupełnie inaczej.Wiele szczupaków stało tam przy samym brzegu,kiedy niemal nadepnąłeś jegomościa,ten odsuwał się kawałek,po czym walił wściekle w podaną gumę,okonie zresztą czyniły podobnie.
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Nadszedł czas powrotu,trzy tygodnie to sporo i każdy z nas już tęsknił za Polską,za Kimś,za czymś.Wyłowiliśmy się do bólu i choć nie udało się zrealizować wyjazdu na łososie to i tak myślę,że każdy z nas przeżył coś niesamowitego,mam nadzieję,że kiedyś tam wrócimy.
Takim niebem żegnała nas północna Szwecja:
Uploaded with ImageShack.us
Do zobaczenia kiedyś... :).
P.s.Kamil dziękówa :wink:
Jeszcze małe sprostowanie,zazwyczaj włóczyliśmy się w systemach dwójkowych :),najczęściej wędkowałem z Kamilem i nie mam niestety więcej fotek Przemka czy Pawła.Jeśli Kamil takie posiadasz,dorzuć cosik,hej.
Na samą myśl o tamtych wodach,pejzażach człowiekowi robiło się gorąco,wszystko o czym czytaliśmy,o czym opowiadał Kamil,który był tam trzykrotnie, miało się urzeczywistnić. Z Polski wyjeżdżamy wcześnie rano,tak nam się przynajmniej wydawało ,niemal całą trasę pokonujemy planowo,od Elbląga niestety niespodzianka w postaci wielokilometrowego korka i stres,czy zdążymy być w Gdańsku na czas,jakimś cudem udaje się.
Uploaded with ImageShack.us
Przemek dzwoni do ukochanej... :),wypływamy z Gdańska.
Podróż promem trwała 19godzin,zdarzyły się nawet pląsy na parkiecie promowego najt-klubu 8),po których poszliśmy spać,zmęczeni trwającą już dość długo podróżą.
Szwecja przywitała nas słoneczną pogodą,Nyneshamn do którego dopłyneliśmy,to jedna wielka skała z porozrzucanymi dookoła małymi wysepkami,surowymi ale bardzo malowniczymi.
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Od promu mamy jeszcze prawie 1200 km do celu,kawał drogi jednak jazda tam bardzo różni się od tej po Polsce,jest dużo łatwiej i przyjemniej
.Niemal od samego początku mijamy masę jezior,mniejszych,większych, rzeki przyprawiające swym widokiem o szybsze bicie serca,raj dla takich zapaleńców jak my.Na miejsce dojeżdżamy o świcie,Snessuden wita nas chłodem,a wraz z nim witają nas dwa renifery, znienacka wybiegające z lasu;będą nam one towarzyszyć do końca wyprawy... .Kładziemy się spać,choć każdemu iskrzą oczy,do najbliższego jeziora mamy kilka minut drogi .
Pierwszy wypad i obławiamy spore jezioro,na które jedziemy dwadzieścia parę kilometrów,łowimy pierwsze garbuski.
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Kolejne dni i eksplorujemy okolicę,pewnego dnia przejeżdżając szutrówką przez las,(zresztą szutrówki i las to 99%tego,co otaczało nas przez te trzy tygodnie :D)mijamy niewielką,ale przepiękną rzekę.Takiej zgodności dawno nie widziałem,kilka spojrzeń i w krótkim czasie nasze przynęty przecinają jej bystrza.Wyobraznia rysuje w naszych głowach potężne potokowce,półmetrowe kardynały i Bóg wie co jeszcze.Okazało się,że w Kvarnanie,bo taką nosi nazwę,jest sporo szczupaków i lipienii,które waliły bez kompleksów w obrotówki nr2-3,najlepiej z czerwonym chwostem.Kamil trafia pięknego kardynała.
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Nie możemy się nacieszyć okolicą,mamy "problemy",bardziej dylematy,gdzie jechać czy pójść i jaki gatunek łowić,możliwości było naprawdę sporo. W między czasie uruchamiamy kuchnię polową,coś czasem trzeba przecież zjeść.
Uploaded with ImageShack.us
Kvarnan dał Kamilowi solidnego szczupaka,ponad osiem dych,ja doławiam mniejszego,są w świetnej kondycji,ale na lipieniowej diecie kto by nie był :).
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Jednym z kilku "życzeń" związanych z pobytem w Szwecji było złowienie okonia powyżej czterech dych.Wiele osób myśli,że tam jest to banalnie proste,owszem,na pewno garbusów jest tam bardzo dużo,ale i tam mają one swoje humory.Połowiliśmy jednak pasiaków całkiem sporo,wiele ryb przekraczało 30-35cm.Do dziś tęsknię za pewnym jeziorkiem,położonym w miejscowości o wdzięcznej nazwie Pieski
:),zresztą to łowisko,gdzie Kamil kilka lat wcześniej łowił już grube okonie.
Jedną rzecz miały owe okonie wspólną,najlepiej brały na gumy powyżej 10cm i obrotówki piątki.Największy pasiasty miał 43cm.
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
W międzyczasie zrobiliśmy sobie wycieczkę nad wodospad w Storforsen,posiadający największy spadek spośród występujących w Europie.Jest potężny i kiedy staliśmy na drewnianym pomoście kilka metrów od kipieli,czuć było potęgę żywiołu.
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Rzeczony wodospad znajduje się na rzece Pitea.Będąc tam nie bylibyśmy sobą,gdybyśmy w niej nie połowili :).Wykupujemy licencje i jedziemy na wskazany przez przemiłą panią,sprzedającą nam dokumenty,odcinek rzeki.
Pitea wyglądała imponująco ale i groznie,jej szalony nurt w miejscu w krórym rozpoczęliśmy wędkowanie utrudniał poprawne prowadzenie przynęt.Łowimy kilka małych potokowców i postanawiamy znalezć nieco spokojniejszy jej fragment.
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Od razu zaczynają się brania,łowimy lipienie które znowu najlepiej reagują na spore obrotówki,co chwilę u kogoś wędka pulsuje,słyszymy tylko "siedzi" i oglądamy dynamiczny hol,szwedzkie ryby mają naprawdę dużo siły.
W miejscu gdzie na dnie rzeki leżą powalone drzewa,na obrotówkę siada mi duża ryba,kocioł na wodzie i wyjący hamulec,stojąc po pas w szybkim nurcie mam nadzieję na wielkiego potokowca.Niestety okazał się nim szczupak ponad osiemdziesiąt centymetrów,płytko zagryzł i dał się w końcu wyholować.Mimo tego,że nie połowiliśmy większych łososiowatych wracaliśmy na kemping nasyceni widokami i smakiem przygody na dużej,dzikiej rzece.
Całkiem blisko nas było pewne jezioro,w którym żyją piękne szczupaki,Kamil właśnie z niego ma swoją szwedzką życiówkę,ja zresztą też.Któregoś dnia wraz z Przemkiem wyruszyliśmy po metrówkę :D.
Przemek w końcu trafia słusznego esoksa;wszystkie stamtąd łowione miały niesamowity,miedziany odcień.
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
To tutaj jakieś bydle odcina mi 40cm przypon.W tym przypadku zadziałało przysłowiowe "Do trzech razy sztuka" :),kilka dni pózniej wielka ryba w tym samym miejscu robi wir i delikatnie stuka w przynętę,nie zapinając się,jestem zrezygnowany.Po kilku dniach robię trzecie podejście.Podchodzę do miejscówy z szybkim biciem serca,nie wiedząc,że
najbliższe piętnaście minut będzie małym szwedzkim "Big Game".Pierwszy rzut na skraj grążeli i otwartej wody,kałatnięcie i kołowrotek oddaje plecionkę.Włażę do wody i próbuję opanować emocje,szczupak robi kilka porządnych kotłów i daje się podebrać za kark,szybkie mierzenie i 87zaliczone.Robię kilka fotek z samowyzwalacza,kilka minut na ochłonięcie.Przechodzę trzy metry w prawą stronę,podobny rzut,na skraju zielska potężny wir połączony z odjazdem na otwartą wodę i świeca po której niemal siadam,daję rybie spokojnie metr długości.Kilkanaście potężnych odjazdów i wyrzucam szczupala na brzeg,wydaję z siebie bliżej nieokreślone okrzyki,próbuję złapać dech,robię foty,to życiówka której niewiele zabrakło do metra
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Powyżej kilka fotek okolicy,wszędzie bezkres lasów i wtopionych w nie jezior,rzek i rzeczułek.Cisza i spokój przede wszystkim;siedząc na górze można było pomyśleć o sprawach które zostały gdzieś daleko.
Poniżej zdjęcie Rudolfa,bo tak pozwoliłem sobie nazwać renifera,który codziennie przechadzał się blisko naszego "obozu",ciekawe zwierzęta,takie skrzyżowanie kozy z jeleniem
:)
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Były też jeziora typowo pstrągowe,kilka razy próbowaliśmy dobrać się do oczkujących potokowców,czasem się to udawało:
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Dni mijały zdecydowanie zbyt szybko,codziennie poznawaliśmy nowe miejsca;mieliśmy kilka jezior nad które wracaliśmy częściej.Większość z nich była naprawdę rybna,szczupaków średniej wielkości złowiliśmy naprawdę dużo,w Polsce nierealne,ponadto ryby zachowują się zupełnie inaczej.Wiele szczupaków stało tam przy samym brzegu,kiedy niemal nadepnąłeś jegomościa,ten odsuwał się kawałek,po czym walił wściekle w podaną gumę,okonie zresztą czyniły podobnie.
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Nadszedł czas powrotu,trzy tygodnie to sporo i każdy z nas już tęsknił za Polską,za Kimś,za czymś.Wyłowiliśmy się do bólu i choć nie udało się zrealizować wyjazdu na łososie to i tak myślę,że każdy z nas przeżył coś niesamowitego,mam nadzieję,że kiedyś tam wrócimy.
Takim niebem żegnała nas północna Szwecja:
Uploaded with ImageShack.us
Do zobaczenia kiedyś... :).
P.s.Kamil dziękówa :wink:
Jeszcze małe sprostowanie,zazwyczaj włóczyliśmy się w systemach dwójkowych :),najczęściej wędkowałem z Kamilem i nie mam niestety więcej fotek Przemka czy Pawła.Jeśli Kamil takie posiadasz,dorzuć cosik,hej.
Re: Klub Spinningowo-Muchowy FENIX Lublin
Gratuluję przygody.
Piknie Piotrek to wszystko opisałeś.
Szkoda że mi nie było dane być z wami.
Piknie Piotrek to wszystko opisałeś.
Szkoda że mi nie było dane być z wami.
Re: Klub Spinningowo-Muchowy FENIX Lublin
W dupach się poprzewracało ;) cieszę się, że mogę z Wami łowić. Graty za wyjazd i ryby! Rządzicie! :D
-
- moczykij
- Posty: 93
- Rejestracja: 02 lis 2012, 19:26
- Lokalizacja: Lublin
Re: Klub Spinningowo-Muchowy FENIX Lublin
Dzięki
I takie krótkie przemyślenie na koniec.Zaraz po powrocie do Polski spędziłem kilka dni w okolicach Poznania.Jeden dzień mogłem przeznaczyć na oddawanie się wiadomej pasji.Wybrałem się nad jedno z jezior PZW,z dodatkową jakąś dopłatą/15zł dzień.Jakoś tak bez przekonania rozkładałem wędkę kiedy moim oczom ukazało się dwóch prawdziwków z wędkami,o malinowych nosach i świetnym humorze.Nieśli również wiadro,a kiedy rzuciłem pytanie jak tam rybka,z dumą jeden z nich wskazał na zawartość pojemnika po śnieżce,gdzie w resztkach zanęty leżał opanierowany nią szczupaczek czterdziestak,i w tym momencie olśniło mnie,dlaczego na ryby warto czasem pojechać daleko stąd,tak po prostu.
Miałem nie smucić ale jakoś nie mogłem się powstrzymać
I takie krótkie przemyślenie na koniec.Zaraz po powrocie do Polski spędziłem kilka dni w okolicach Poznania.Jeden dzień mogłem przeznaczyć na oddawanie się wiadomej pasji.Wybrałem się nad jedno z jezior PZW,z dodatkową jakąś dopłatą/15zł dzień.Jakoś tak bez przekonania rozkładałem wędkę kiedy moim oczom ukazało się dwóch prawdziwków z wędkami,o malinowych nosach i świetnym humorze.Nieśli również wiadro,a kiedy rzuciłem pytanie jak tam rybka,z dumą jeden z nich wskazał na zawartość pojemnika po śnieżce,gdzie w resztkach zanęty leżał opanierowany nią szczupaczek czterdziestak,i w tym momencie olśniło mnie,dlaczego na ryby warto czasem pojechać daleko stąd,tak po prostu.
Miałem nie smucić ale jakoś nie mogłem się powstrzymać
Re: Klub Spinningowo-Muchowy FENIX Lublin
Piotrek fajnie to wszystko opisałeś choć nawet sto zdjęć nie odda klimatu północnej Szwecji i tak naprawdę trzeba to poczuć i zobaczyć ,Tomek jeszcze będzie okazja by odwiedzić tamtejszy region także nic straconego, nawet nie wyobrażam sobie by mogło być inaczej.Przemka i Pawła fotek nie posiadam zbyt wiele ale coś tam wstawię.Mati końcówka tygodnia aktualna? bo trzy tygodnie bez wędkowania to stanowczo za długo . Pozdrawiam.
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Kamil Walos
Re: Klub Spinningowo-Muchowy FENIX Lublin
Pogratulować łownego i malowniczego wyjazdu .
KOŁO "ENERGETYK" W LUBLINIE
Re: Klub Spinningowo-Muchowy FENIX Lublin
Widoki,klimat,kolor wody,czerwone domki ja jak wróciłem do Polski ze Szwecji to myślałem o jednym...jak tam wrócić i to szybko.Kolega z jagodowymi łapkami ,bierze się dużą garść borówki i rozcierając ją w dłoniach zmywa się w ten sposób zabrudzenie jagodami Wyjazd super.
Re: Klub Spinningowo-Muchowy FENIX Lublin
@ łysy77 też mam podobnie i zawsze wyjeżdzając mówię sobie że wcześniej czy pózniej jeszcze tu wrócę ,co to by był za wyjazd by nie pochodzić trochę po bagnach i stokach i nie pozbierać trochę owoców no i choć raz nieco się nie zgubić co do borówki tak też czyniliśmy choć czasem jadąc ze zbiorów zajeżdzaliśmy nad wodę i stąd na niektórych zdjęciach niebieskie dłonie
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Kamil Walos
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 11 gości