Jazie na spinning
Jaź tak jak inne gatunki ryb, zachowuje się różnie w zależności od pory roku. Zawężę z tego powodu temat do zimowego okresu czyli od grudnia do kwietnia.
Waldemar Stachniak – wędkarz uniwersalny. Na swoim koncie ma sukcesy w ogólnopolskich zawodach spławikowych, podlodowych oraz spinningowych. Prowadzi również sklep wędkarski „U Waldka” w Lublinie |
Na początku przyjrzyjmy się łowiskom na których możemy zrealizować swoje zamierzenia. Największe rzeki Polski to ogromna powierzchnia do przeszukiwania. Po opadach deszczu lub topnieniu śniegu, wyższy poziom wody utrzymuję się zazwyczaj dość długo. Ryby skupione w stada są trudne do odnalezienia. Z tego też powodu wybieram rzeki mniejsze. Poziom wody na takich ciekach szybko się podnosi, tak jak równie szybko opada. Zmiany tego poziomu nie mają zbyt dużego pływu na stanowiska jakie przyjmują jazie oraz na możliwość ich złowienia. Dobrym potwierdzeniem, że jest to właściwy wybór są wyniki jakie osiągają wędkarze wędkujący przy użyciu spławika lub koszyczka zanętowego.
Wiemy już gdzie. Spróbujmy zastanowić się teraz jaką przynętą możemy je przechytrzyć. Co pewien czas któryś z nas złowi jazia przy użyciu średniej wielkości przynęty spinningowej. Lecz są to pojedyncze przypadki. Dlaczego tak rzadko? Głównym powodem jest fakt iż jest to rybka z rodziny karpiowatych, które o wiele lepiej reagują na przynęty naturalne niż atakują przynęty spinningowe. Sytuacja ta sugeruje, że jeśli zdecydujemy się złowić ten gatunek rybki metoda spinningową to nasze przynęty powinny być małe a żyłki cienkie. Bardzo często nad tymi wodami pojawiamy się z cienką żyłką i malutkimi przynętami gumowymi, z myślą złowienia okonia. Dlaczego nie łowimy przy okazji jazi? Jazie w tym okresie są mało ruchliwe, wprost ospałe. Natomiast mała przynęta gumowa umocowana na główce igowej, nawet przy stosunkowo małej wadze bardzo szybko opada czyli wykazuje szybki ruch lub skok. Nie jest on korzystny dla tych ospałych rybek.
Duża ryba z małej rzeczki |
Obrotówka. Wręcz najmniejsza, działająca na linię boczną wielu gatunkom drapieżnych ryb nie przyniosła oczekiwanych zmian. Z mojego doświadczenia wynika że obracające się skrzydełko stawia znaczny opór w nurcie. Opór ten powoduje wynoszenie tej przynęty do góry oraz szybsze uciekanie do brzegu gdy prowadzimy ją w poprzek nurtu automatycznie odsuwając się (za szybko) od potencjalnych stanowisk.
Pozostały woblery. Tak jak wcześniej wspomniałem muszą posiadać małe rozmiary. Przy zachowaniu tej wielkości (powiedzmy od 15mm do 25mm) powinny sprostać trudnym wymogom i nie chodzi tu o kolor lub wygląd. Raz zdało by się by jak najdłużej trwały np. przy trawkach znajdujących się w sporej odległości od brzegu. Następnym razem korzystniej było by gdyby pilnowały dna prowadzone pod prąd przy dość znacznym uciągu.
Moje woblerki wykonuję w czterech długościach 17/20/23/26mm. Dzielą się na ponad piętnaście wersji. Dla przykładu:
– pracujące przy bardzo wolnym prowadzeniu na wodzie stojącej lub z prądem rzeki
– utrzymujące tą samą głębokość lub schodzące do dołu
-trzymające się nurtu również utrzymujące głębokość lub schodzące do dołu korzystne do prowadzenia w poprzek nurtu
-do prowadzenia pod prąd przy dużym uciągu wody, utrzymujące głębokość lub schodzące. Woblery wykonuję w dwóch wariantach, neutralne i przeciążone. Przeciążona wersja posiada ponad dwa razy większe obciążenie od neutralnej. Są powtarzalne.
Podsumujmy: Jazie w tym okresie łowię regularnie przy użyciu bardzo małych woblerów (różnica 5mm na długości woblera to ogrom). Przy tej wielkości wabika konieczne jest użycie bardzo cienkiej żyłki. Do tych warunków a zarazem ospałych ryb dopasowuje również prowadzenie przynęty czyli wolne lub bardzo wolne, które mogłem zastosować dzięki woblerom. W tych miesiącach staram się prowadzić przynętę jak najbliżej dna. Wybieram mniejsze rzeki. Woblery, które stosuję nie są cudowne ale przy ich użyciu na pewno jestem o wiele skuteczniejszy, dlatego że ich konstrukcja ułatwia mi prozaiczną rzecz – zacięcie.
Małe co nieco o kołowrotku:
Zauważyłem kilka razy śledząc wasze wypowiedzi że oceniając kołowrotki lub próbując zdefiniować ich przydatność bierzecie głównie pod uwagę ich wielkości. Mając na myśli okonie lub klenie czyli jak się domyślam finezyjne, wędkowanie preferujecie małe, delikatne kołowrotki. Jeśli będą to średnie i większe rybki to oczywiście model kołowrotka powinien być odpowiednio większy. Poniekąd macie rację lecz jeśli mogę to chciałbym zwrócić waszą uwagę na kilka szczegółów i przytoczyć do nich argumenty, które być może zmienią wasze spojrzenie na kołowrotki. Kołowrotek spinningowy to chyba jeden z tych elementów naszego wędkarskiego wyposażenia który przeżywa na naszych wyprawach największe katusze dostają jak to się zwykło mówić zdrowo w du… Tysiące rzutów, ciągłe otwieranie i zamykanie kabłąka, oraz ciągłe mielenie mechanizmem przy prowadzeniu przynęt. Sam ten fakt zmusza nas do oceny kołowrotka pod względem trwałości i wytrzymałości materiałów z których został wykonany. Popatrzmy teraz na wielkość naszego kręciołka. Mały kołowrotek, mała szpula, bardzo małej średnicy jej podstawa czyli duża głębokość. Stosując różnej grubości żyłki wiemy dobrze że jeśli użyjemy mniejszej średnicy to zwiększymy dystans rzutu, głównie jest to spowodowane pamięcią większą lub mniejszą jaką posiadają żyłki. Z tego też powodu powiedźcie mi z czego łatwiej będzie się zsuwała żyłka np. ołówka czy szpuli która posiada średnice co najmniej pięciocentymetrową. Gdzie powstanie tak zwana spirala, dorzućmy do tego jeszcze niską temperaturę.
Kolejny element to sam mechanizm. Mały kołowrotek to również mały mechanizm, dorzucę do tego jakże modne duże przełożenie. Użyję pewnego porównania, czasami trzymając tego typu kołowrotek odnoszę wrażeni że gdy obracam korbką to by poruszyć całym mechanizmem i uzyskać większą prędkość to pokonuję opór porównywalny z poruszeniem syreny strażackiej. Możecie mi wierzyć na słowo czym większe przełożeni tym większe przeciążenia, to znaczy szybsze zużywanie się mechanizmu, a co za tym idzie powstawanie luzów. Kontynuując dalej ten temat wyobraźmy sobie nawet przełożenie kołowrotka trochę większe ale i mechanizm jego większy. Wielkość elementu który przekazuje obrót korbki na obrót rotorka , kabłąka nie będzie tak duży i to już spowoduje że będzie się wolniej zużywał a zarazem nie będzie przy obracaniu korbką dla nas tak wyczuwalny. Kontując ten temat dalej załóżmy że nasz kołowrotek ma wielkość na poziomie 3000, przełożenie mniejsze niż 1:5 ale posiada odpowiednio większą szpulę, nie mylić z głębszą. Jak myślicie jaką długość żyłki nawinie na szpulę przy jednym obrocie korbką a jaką długość nawinie kołowrotek wielkości 1500 posiadający przełożenie 1:6. Pierwszy potrafi nawinąć 70cm i więcej drugi oby nawinął 50cm. Jeszcze jeden argument i przestaję męczyć. Często nasze kijki choć używamy małych przynęt posiadają długość większą niż 2,50m. Głównie spowodowane jest to tym że chcemy osiągnąć tymi małymi wabikami znaczny dystans oraz na tym dystansie wykonać celny rzut. Następnie prowadząc przynętę nasza szczytówka jest często uniesiona do góry. Z tego też powodu nasz kołowrotek powinien wyważyć nam kijka po to by w trakcie prowadzenia przynęty nie wyczuwać ciążącej nam szczytówki lecz prowadzoną przynętę.
PODSUMUJMY
-solidna obudowa i mechanizm
-szeroka szpula
-małe przełożenie
-większy mechanizm
-większy, cięższy kołowrotek przy dłuższym kijku a nie grafitowej lekkiej zabawki
Do tego dorzucę jeszcze fakt że mechanizm o mniejszym przełożeniu a zrazem przeciążeniach nie odczuwa tak oporu większych przynęt dzięki czemu unikniemy zjawisku które nazywamy stawaniem kołowrotka.
To są tylko moje sugestie jeśli natomiast jest coś niezrozumiałe to oczywiście z chęcią odpowiem na wasze pytania.
Kiedyś pojawiłem się z takim kołowrotkiem nad wodą późną jesienią nad rzeką Por. Wędkowałem przy użyciu bardzo małej przynęt „mormyszki” mało tego kołowrotek był przymocowany do krótkiego kijka. Moi koledzy a zarazem klubowicze stwierdzili że wygląda on w tym przypadku jak betoniarka. W trakcie wędkowania zauważyli że choć używałem lżejszej przynęty to i krótszego kijka to znacznie łatwiej uzyskiwałem duży dystans oraz łatwiej wyczajałem brania. W konsekwencji musiałem oddać im swój sprzęt nazwali to dzieleniem się. Ale po tym zdarzeniu mam jedną satysfakcję zgadnijcie jak wielu z nich wędkuje teraz podobnie.
Trzy super podpowiedzi na koniec:
– Nie rzucaj małą przynętą ruchem wędki z za głowy. Podrzuć swoją przynętę nisko nad wodą. Dzięki temu unikniesz powstania tak zwanego łuku, balonu z żyłki a w konsekwencji szybkiego przemieszczania się woblera.
– W momencie gdy wobler dotknie lustra wody, przytrzymaj palcem żyłkę na szpuli kołowrotka i napnij ją pomiędzy woblerem a szczytówką tak by mogła się wyprostować. Następnie nie zamykaj kabłąka lecz odpuść żyłeczkę i pozwól utonąć woblerkowi.
– Wobler powinien wpaść do wody wyżej i trochę dalej niż stanowisko, które planujesz obłowić. Ten dystans ma pozwolić mu na osiągniecie dna i dopłynięcie do miejsca przed którym chcesz go zaprezentować. Dopiero wtedy zamknij kabłąk i proszę, bardzo wolno zacznij obracać korbką kołowrotka.
tekst i zdjęcia:
Waldek