Rozmowa z… Kacper Bordzoł
Kacper Bordzoł jak wielu z nas zaczynał wędkować w bardzo młodym wieku. W roku 2011 pokazał się w zawodach Spławikowego Grand Prix Okręgu i w raz ze swoją drużyną OSW Rogóźno był pozytywną niespodzianką sezonu. W roku 2012 różnicą punktów wagowych zwyciężył Mistrzostwa Okręgu Lubelskiego w kategorii kadet. Kilkanaście dni później stanął ponownie na podium, tym razem na drugim stopniu Mistrzostw Polski.
Powiedz w jaki sposób wyglądały Twoje przygotowania do Spławikowych Mistrzostw Polski kadetów jeszcze w domu, przed zawodami?
Moje przygotowania zaczęły się w poniedziałek kiedy odwiedziłem sklep w Lublinie u Marcina Kota i kupiłem sobie parę rzeczy (haczyki, gumy, kuwety , żyłki) . We wtorek zacząłem wiązać przypony, ale najpierw ustaliliśmy z tatą jakiej długości mają one być. Wiązałem haczyki na żyłce 0,08 i na siedmiu setkach Fiume i haczykach Sensas Feeling 16 i 18. Po wywiązaniu w środę 60 przyponów o długości 15 i 20 cm, zacząłem wiązać zestawy. Nie spodziewałem się, że mój trener weźmie swoje kasety ze wszystkimi spławikami, ale mimo to, że nie wiedziałem wywiązałem kilka spławików z metalowymi antenkami. Na koniec w środę wieczorem wszystko sobie na spokojnie spakowałem i w czwartek rano
|
posprawdzałem czy wszystko mam. W czwartek dopięliśmy wszystkie szczegóły i na sam koniec tknęło mnie aby zmierzyć tak w razie co wędki ( mam 3) , pierwsza mierzyła 9,60, druga 9,71 (bez topów) i 10,11. Kombinujemy jak ją skrócić, ale już i tak łowię bez szczytówki więc musiałbym docinać drugi element, a jak bym chciał później założyć szczytówki to musiałbym kupować 2 elementy. Tata powiedział trudno będziesz łowił 9,60, nie będziemy ryzykować. Ostatecznie już nad wodą zmontowałem topy teleskopowo a nie nasadowo, co dało odpowiednią, regulaminową długość. O godzinie 12 wyjechaliśmy z domu i zajrzeliśmy jeszcze do sklepu u Antka pożegnać się z chłopakami wyjeżdżającymi na MP Górników na Śląsk, o godzinie 13:10 byliśmy nad Rogóźnem.
Czy piątkowy oficjalny trening potwierdził Twoje „domowe” założenia, czy dokonałeś jakichś modyfikacji?
Na trening oficjalny przypadło mi zamykające stanowisko. Na początku mieliśmy przygotowywać różne dwie zanęty, ale jednak zmieszaliśmy 3 do jednego wiadra ( G5, Gros Gardons i Lake black) i do tego 4 kg gliny rozpraszającej, a do innego wiadra przygotowaliśmy 4 kg gliny wiążącej do jokersa. Robactwo było piękne, nie trzeba było go nawet rozpraszać. Na początek poszło ok.35-40 kul i to okazało się bardzo dobre. Od początku dostałem rybkę drobną, płotkę, ale cały czas ją miałem i co raz strzelałem konopiami. Wynik z treningu to 4850 samej płoci dokładając do tego w zawodach jakiegoś bonusika dawało fantastyczny wynik.
Co do samych zawodów – zgodnie z planem i podobnie jak na treningu, czy jednak dostosowanie się do warunków, które być może nieco się zmieniły?
Po treningu oficjalnym nic nie zmienialiśmy wszystko tak samo: glina, robactwo , zanęta. Co do zanęty to nie dawaliśmy żadnego atraktora, nawet ciupkę przez 3 dni – same naturalne zapachy.
Jak wyglądał Twój główny zestaw podczas zawodów, skład zanęty, dobór robactwa, główna przynęta na haczyku?
Mój zestaw składał się ze spławika Sensasa z metalową antenką, żyłka 0,10 przypon 0,071 haczyk 16, rozkład obciążenia był prosty – sygnalizacyjna i nad nią jakieś 30 cm całe skupione obciążenie. Wszystkie 3 dni łowiłem takimi zestawami. Zanęty i gliny identycznie jak na treningu, połowa sklejona szarym klejem (te kule miały pracować po około 30 min), a druga połowa miała pracować od razu po wrzuceniu.
Szymanowice oprócz płotki to także czasami bonusy w postaci karasi, linów czy karpików, czy miałeś jakąś specjalną taktykę pod bonusa i jeśli tak to kiedy po nią sięgałeś?
W pierwszym dniu sąsiad z boku od razu po 5 minutach złowił lina 33 cm i od razu starałem się żeby jak najszybciej też jakiegoś złowić. Dużo dawałem robaków z kubka i częściej strzelałem procą konopiami, po ok. 40 minutach płotki delikatnie przestawały brać, więc spytałem się czy strzelić konopiami – trener powiedział to strzel i jak nabierałem do koszyczka konopi nastąpiło bardzo delikatne branie do dołu, zaciąłem, myślałem że płotka, a tu nagle odjazd na jakieś 3 metry i od razu wędka do góry. Ryba wyszła, pokazała się i złapała powietrza. Był to piękny lin
|
ok.35-38 cm, delikatnie wycofałem wędkę do tylu i ok.5 min pochodził mi na topie, aż wreszcie się zmęczył i go podebrałem. Po dołowieniu 2 płotek donęciliśmy kubkiem 2 kuleczki z dużą ilością robaków. Nagle płotka odeszła, poczekałem około 10 minut i tylko jedna płotka. Wyjeżdżam po tej płoteczce i zaraz branie, zacinam i jest kolejny bonus w postaci karasia 495 pkt, wyjazd i znów branie i znów karaś 400 pkt. Następnie poczekałem 5 minut i nic nie było, strzeliłem konopiami, weszła płotka i już została do końca. Drugiego dnia próbowałem tak samo, ale niestety nie doczekałem się kabanika 🙂
Po pierwszej turze jedynka sektorowa, czy założenia na drugi dzień były takie same czy dokonałeś jakichś korekt?
Po pierwszym dniu było wspaniale i od razu mówiliśmy, że nic nie zmieniamy ponieważ to się sprawdziło zarówno w piątek jak i sobotę.
A jak było u Ciebie ze stresem? Podczas MO w 2 turze musiałeś zaatakować aby myśleć o zwycięstwie. Na MP aby myśleć o pudle najlepiej trzeba wygrać sektor zarówno w sobotę jak i niedzielę. Co czułeś przed decydującą rozgrywką?
|
Bardziej stresowałem się podczas Mistrzostw Okręgu, ponieważ bardzo chciałem wygrać, ale wiadomość tą przyjąłem bardzo spokojnie. Oczywiście jak każdy się bardzo cieszyłem 🙂
Jakie plany na przyszłość? Chciałbyś rozwijać się dalej startując częściej poza okręgiem, czy jednak wędkarstwo jedynie jako hobby na poziomie okręgowym?
W tym roku prawdopodobnie będę jeździł jeszcze na Grand Prix Polski młodzieżowe, ale to jeszcze jest informacja niepotwierdzona. Poziom okręgowy jest bardzo wysoki, mam tu wielu kolegów i koleżanek na których mogę liczyć 🙂 Ale jeśli byłaby możliwość (czas, finanse, wsparcie trenerów) to jak najbardziej chciałbym czasami sprawdzić się w zawodach poza naszym okręgiem, na innych wodach.
I na koniec pytanie na czasie, zakładam że kibicujesz Polsce w EURO2012, ale za kogo trzymasz kciuki i kto wygra turniej pomijając biało-czerwonych?
|
Ja myślę, że Polacy wejdą nawet do półfinału przy dobrym losowaniu, bo o grupę to się nie martwię. Myślę że wygrają … Teraz to ciężko powiedzieć, za mało meczy ,bardzo dobrze zaprezentowała się reprezentacja Rosji w pierwszym meczu, myślę ze finał Hiszpania – Niemcy bądź Holandia – Polska ( i tu bez żartów).
Czy chciałbyś komuś podziękować, kto dołożył symboliczną cegiełkę do Twojego sukcesu?
Najbardziej chciałbym podziękować Panu Andrzejowi Borkowskiemu i Panu Markowi Harasimowi, którzy byli ze mną przez te wszystkie dni. Oczywiście dziękuje też Marcinowi Kasprzakowi , Piotrkowi i jego tacie którzy nas bardzo wspierali.
Bardzo wszystkim dziękuje !!! 🙂
Pozdrawiam,
Vice-Mistrz Polski Kadetów 2012
Kacper Bordzoł
A oto co powiedział Kacper tuż po zwycięstwie w Mistrzostwach Okręgu
Mistrzostwa Okręgu to dla mnie najważniejsze zawody. Przygotowywałem się do nich dość długo , ponieważ patrząc na mój rocznik były to ostatnie mistrzostwa w tej kategorii, więc i bardziej dokładnie się do nich przykładałem (dokładne długości przyponów, odpowiednie haczyki, dobrze naciągnięte gumy, odpowiednie zestawy i spławiki i ich doważenie).
Pierwszy dzień: Pogoda niezbyt udana, duży wiatru i pojedyncze opady deszczyku, a raczej mżawki . Łowiłem na początku delikatnie spławikami 0,4 do 1 g (jedynka na samym końcu jak już była duża fala i nie dało się dobrze kontrolować zestawu, łowiłem spławikami Milo i Fiume). Na nęcenie przygotowałem ok.3,5 kg gliny z dżokiem i około 1,5 kg zanęty z małym dodatkiem gliny argile. Na początek poszło do wody bardzo dużo kul bo około 20-25 (cala mieszanka, tylko 0,5 kg na donęcanie) i to okazało się bardzo skuteczne, rybki współpracowały bardzo dobrze i uzyskałem drugi wynik w sektorze przegrywając zaledwie o 10pkt z Michałem Rubajem, któremu bardzo dziękuje za walkę taką jak na Mistrzostwach Polski.
|
Drugi dzień: Co do pogody to ona niezbyt się zmieniła tylko przez jakieś 30 min była tafla, później rozbujało zalew na dobre. Jeśli chodzi o zestawy to takie same, glina , zanęta, wszystko robiłem to tak jak pierwszego dnia ponieważ to było bardzo dobre rozwiązanie. Pierwsze 2h były bardzo nerwowe, przegrywałem z Michałem około 7-10 rybkami, ale ostatnia godzina to coś się zacięło u Michała i rybki przestały gryźć, a ja tą godzinę bardzo mocno przepracowałem doławiając ok. 15 leszczyków przy czym Michał zaledwie 4 rybki. Szkoda, ale ta walka przypomniała mi walkę Magdy z Olą w tamtym roku na Dratowie. Po zakończeniu zawodów okazało się, że Michał ma 3080 punktów myślałem, że będę miał mniej, tata mówił że też około 0,5 kg mniej. Okazało się jednak, że było 0,5 kg więcej i wagą 3520 wygrałem niedzielną turę i całe zawody z 3 punktami sektorowymi i wagą ryb 6170. Dziękuję wszystkim tym, którzy się do tego przyczynili a szczególnie Wojtkowi Maciejewskiemu (trener), bez niego byłoby krucho 🙂 Szkoda, że Wojtek na MP ze mną nie może pojechać ponieważ sam ma MP Górników w tym czasie. Jeszcze troszkę wspomnę o zanętach i przynętach, które używałem. Miałem po pól litra joka na turę. Na haczyk zakładałem jedną pineczkę nieraz z ochotką . Podstawową zanętą było Gold pro + coś tam jeszcze… 😀 Jakie są założenia na MP? Chyba każdy zawodnik powiedział by to samo – pojechać i wygrać 🙂 Będzie ciężko zbiornik komercyjny, dużo dzikich walecznych ryb (karpi, karasi ,linów, jazi) widziałem niektóre zdjęcia przy wadze właśnie w tej porze dużo grubej płoci. Zobaczymy, moimi trenerami będą Pan Marek Harasim i Pan Andrzej Borkowski.
P.S. Organizacja, nagrody i wyżywienie super.
Zapraszam też do przeczytania relacji Marka Harasima z Mistrzostw Polski, który znajdował się tuż za plecami Kacpra. W artykule wykorzystano też zdjęcia z poniższej relacji