Klub "Expert" Lublin
Moderator: Malak
Niewiele czasu minęło od ostatniego klubowego wyjazdu nad Dunajec (całe trzy dni) gdy zadzwonił do mnie Przemek i stwierdził, że ma już dość pracy i proponuje krótki wyjazd plus małe piwo na rozluźnienie (on prowadzi ja piję)- skorzystałem. Wyjeżdżamy około godz czternastej a ponieważ Przemek w pracy traktowany jest często jako osoba niezbędna, tradycyjnie nie jesteśmy wstanie przewidzieć czy za chwilę nie będziemy wracać. W zaistniałej sytuacji zawiózł mnie nad Bystrzycę, powyżej Prawiednik (oryginalne tak jak miejsce tak i rejon po prostu- wysilił się). Skoro jednak tu już trafiłem to może spróbuje wrzucić przynętę.
Uploaded with ImageShack.us
Łowimy pojedyncze ryby lecz najładniejszymi z nich okazują się płotki
Dla Przemka to za mało i pada podstawowe pytanie, co robimy? Odpowiadam pytaniem- czy kiedykolwiek wcześniej odwiedzając to łowisko zatrzymałeś się w tym konkretnie miejscu? Odpowiedz jest oczywista-nie. Sugeruję by tam wszedł choć zdaję sobie sprawę z tego, że jest niewygodnie- stęka, kwęka ale wchodzi. Nie odchodzę zbyt daleko, oczywiście tylko ja noszę aparat. Po chwili słyszę, Waldek! Waaaaldek! Przeciskam się i podchodzę.
Uploaded with ImageShack.us
Proponuję by próbował dalej. Nie trwało to zbyt długo.
Uploaded with ImageShack.us
Przemek posiada jeszcze jedną znakomitą cechę- bez względu na wędkarski poziom jaki sobą reprezentuje nie posiada żadnych oporów i zadaje pytania. Tak również stało się i dzisiaj a mianowicie cytuję – a jak byś Waldek prowadził czy łowił w tym rejonie?
Uploaded with ImageShack.us
Po następnych spostrzeżeniach doławia jeszcze................
Wędkując jeszcze nad Bystrzycą i wrzucając do wody tym razem woblera, próbowałem przechytrzyć jakiegoś kleniowego profesora. To co na razie złowiłem, mogę określić jako przedszkole. Widziałem ryby słusznych rozmiarów przez moment zainteresowane moją przynętą ale tylko przez moment.
Uploaded with ImageShack.us
Po jednym z takich wyjść pomyślałem, że spróbuję trochę niżej lecz złowiłem ten gatunek ryby od którego Piotr S jest uzależniony. (oczywiście zdjęcie zmuszony byłem wykonać sobie sam
Uploaded with ImageShack.us
Łowimy pojedyncze ryby lecz najładniejszymi z nich okazują się płotki
Dla Przemka to za mało i pada podstawowe pytanie, co robimy? Odpowiadam pytaniem- czy kiedykolwiek wcześniej odwiedzając to łowisko zatrzymałeś się w tym konkretnie miejscu? Odpowiedz jest oczywista-nie. Sugeruję by tam wszedł choć zdaję sobie sprawę z tego, że jest niewygodnie- stęka, kwęka ale wchodzi. Nie odchodzę zbyt daleko, oczywiście tylko ja noszę aparat. Po chwili słyszę, Waldek! Waaaaldek! Przeciskam się i podchodzę.
Uploaded with ImageShack.us
Proponuję by próbował dalej. Nie trwało to zbyt długo.
Uploaded with ImageShack.us
Przemek posiada jeszcze jedną znakomitą cechę- bez względu na wędkarski poziom jaki sobą reprezentuje nie posiada żadnych oporów i zadaje pytania. Tak również stało się i dzisiaj a mianowicie cytuję – a jak byś Waldek prowadził czy łowił w tym rejonie?
Uploaded with ImageShack.us
Po następnych spostrzeżeniach doławia jeszcze................
Wędkując jeszcze nad Bystrzycą i wrzucając do wody tym razem woblera, próbowałem przechytrzyć jakiegoś kleniowego profesora. To co na razie złowiłem, mogę określić jako przedszkole. Widziałem ryby słusznych rozmiarów przez moment zainteresowane moją przynętą ale tylko przez moment.
Uploaded with ImageShack.us
Po jednym z takich wyjść pomyślałem, że spróbuję trochę niżej lecz złowiłem ten gatunek ryby od którego Piotr S jest uzależniony. (oczywiście zdjęcie zmuszony byłem wykonać sobie sam
-
- kadet
- Posty: 233
- Rejestracja: 24 lis 2010, 17:55
- Lokalizacja: Lublin
Tak tak i było wspaniale.!!!! Spotkanie klubowe nad Dunajem to już historia lecz w spaniałym otoczeniu lasów i wody relaks i odpoczynek udany. Grześ A. jako prowadzący po trudach podróży dostał ksywkę "GPS" w nagrodę.
Krótkie zwiedzenie okolic, wykupienie zezwoleń i ruszenie w dotąd nieznane ....... Brodzenie i przemieszczanie się po kamykach i głazach potrzebowało trochę czasu a i nurt chwilami bywał silniejszy od nas samych
Woda spokojna i wartka sposobności do sprowokowania rybek wiele z różnym skutkiem .....
Wieczorne spotkanie przy KOCIOŁKU sprawiło nam troszkę problemu z rannym wstawaniem lecz daliśmy radę. Spinning i muszka w zależności na jakim odcinku się pojawiliśmy a odwiedziliśmy wiele miejsc od mostu w Knurowie poprzez Sromowce Wyżne, Krościenko skończywszy poniżej Tylmanowej.
Gdy Paweł J. z Grzesiem A. ucztowali z muchówką ja tradycyjnie spinning. Nowe doświadczenie sposobności i efekty obserwacji na pewno nie pójdą na marne, trzy dni wiele wniosło i żal było poniedziałkowego popołudnia opuszczać urokliwy Dunajec.
Podziękowania dla całej ekipy spotkania klubowego i pozostałych.
Powrót nad nasz Z.Z. w środę po południu wraz z Markiem B. zapowiadał się obiecująco w pierwszym rzucie jest ryba, ja po kilku również hol i tyle było z kilkugodzinnego pływania
Po tak wyczerpującym wędkowaniu szybka decyzja i
Szum morza na Sopockiej plaży, a kwatera tuż przy ujściu Wisły do Bałtyku, zbieranie bursztynu Jarmark Dominikański
i ryby
ale w Akwarium Gdańskim.
Pozdrawiam Kolegów.
Krótkie zwiedzenie okolic, wykupienie zezwoleń i ruszenie w dotąd nieznane ....... Brodzenie i przemieszczanie się po kamykach i głazach potrzebowało trochę czasu a i nurt chwilami bywał silniejszy od nas samych
Woda spokojna i wartka sposobności do sprowokowania rybek wiele z różnym skutkiem .....
Wieczorne spotkanie przy KOCIOŁKU sprawiło nam troszkę problemu z rannym wstawaniem lecz daliśmy radę. Spinning i muszka w zależności na jakim odcinku się pojawiliśmy a odwiedziliśmy wiele miejsc od mostu w Knurowie poprzez Sromowce Wyżne, Krościenko skończywszy poniżej Tylmanowej.
Gdy Paweł J. z Grzesiem A. ucztowali z muchówką ja tradycyjnie spinning. Nowe doświadczenie sposobności i efekty obserwacji na pewno nie pójdą na marne, trzy dni wiele wniosło i żal było poniedziałkowego popołudnia opuszczać urokliwy Dunajec.
Podziękowania dla całej ekipy spotkania klubowego i pozostałych.
Powrót nad nasz Z.Z. w środę po południu wraz z Markiem B. zapowiadał się obiecująco w pierwszym rzucie jest ryba, ja po kilku również hol i tyle było z kilkugodzinnego pływania
Po tak wyczerpującym wędkowaniu szybka decyzja i
Szum morza na Sopockiej plaży, a kwatera tuż przy ujściu Wisły do Bałtyku, zbieranie bursztynu Jarmark Dominikański
i ryby
ale w Akwarium Gdańskim.
Pozdrawiam Kolegów.
Paweł Kwieciński,Klub Expert,Koło Firlej.SSR 422
Zapewne nadal duża część wędkarzy kojarzy moją osobę z taką metodą wędkowania jak spinning. Dlatego też (widząc moje ostatnie poczynania) w trakcie rozmów pojawiło się niejednokrotnie pytanie a mianowicie- co jest skuteczniejsze spinning czy mucha ? I spróbuje w tej chwili na nie odpowiedzieć. A tak na marginesie- nie potrafię oprzeć się wrażeniu, że pojawiając się w tym sezonie na wodach górskich OL, nieporównywalnie częściej spotykam wędkarzy, wędkujących przy użyciu wędek z sznurami muchowymi niż w poprzednich sezonach.
Sucha mucha lub zarzucanie na określony dystans przynętą przy użyciu sznura muchowego.
Wiemy dobrze jak wygląda to środowisko, wysoka trawa, krzaki, drzewa i wąskie rzeki. Z tych powodów jest mi bardzo trudno rozwinąć sznur muchowy i zarzucić. Mówiąc wprost- miejsca w których mógłbym zrobić to swobodnie! Nie istnieją. Pomimo tych utrudnień w ostatnich kilku miesiącach na suchą muchę łowię (uczę się zarzucać i poznaję) najwięcej. W konsekwencji przy takim postępowaniu złowiłem tą metodą więcej i większe ryby niż innymi. Niemniej jednak nie mogę określić tego rodzaju wędkowania jako najskuteczniejsze. Sama jednak możliwość obserwowania jak jest zbierana moja przynęta z powierzchni wody przez rybę, dostarcza tak ogromnych emocji i jest czymś „MAGICZNYM” czego nawet nie próbuje opisywać a co chciałbym jak najczęściej przeżywać.
Nimfa i wędkowanie praktycznie pod szczytówką.
Kiedy myślę o takim wędkowaniu to dobrze wiem, że najłatwiej było mi się w nim odnaleźć i zrozumieć je. Oczywiście niebagatelną rolę odegrało tutaj moje doświadczenie jakie zdobyłem wędkując przez lata przy użycia spławika. W bardzo krótkim okresie czasu od momentu rozpoczęcia swojej przygody z nimfą przerobiłem i zaadoptowałem wędkę która na pewno wygląda „mało muchowo” a która to znacznie ułatwia mi skuteczne wędkowanie nimfami i daje mi pewną przewagę powiedzmy swoistego rodzaju handikap (każdy zawodnik uczestniczący w zawodach o czymś takim marzy) . Dla lepszego zobrazowania opiszę kilka różnic.
Przelotki jakie zastosowałem odsuwają od blanku kija stosowany zestawi i skutecznie uniemożliwiają przyklejanie się do niego (niemożliwe przy zastosowaniu przelotki muchowej). Ma to szczególne znaczenie w mgliste z mżawką lub opadami dni.
Konstrukcja tej wędki umożliwiła mi przy nieznacznym wydłużeniu rękojeści znalezienie środka ciężkości pod dłonią (przy jej znacznej długości 360cm) wywołując odczucie nieprawdopodobnej lekkości a zarazem przy ciągłym kontrolowaniu jak i prowadzeniu zestawu- brak uczucia zmęczenia dłoni.
Rodzaj materiału, grubość ścianki oraz to jak wychla się po zacięciu, pozwala mi na zastosowanie najcieńszych żyłek bez obawy zerwania lub nadwyrężenia ich.
Przy zachowaniu wszystkich cech które opisałem powyżej, gdy trzymam go w dłoni sprawia wrażenie sztywnego i szybkiego. Po tak krótkim okresie (w moim przypadku) wędkowania na nimfę pod szczytówką pozwolę sobie na stwierdzenie- uważam że kluczowym elementem który pozwala nam złowić więcej ryb jest sposób prowadzenia. Prowadzenie to bardzo rzadko polega na ciągłym podskakiwaniu czy poszarpywaniu. Dlatego też jeśli myślę o równym, płynnym prowadzeniu lub równomiernym kontrolowaniu opadającej przynęty nie wyobrażam sobie tego przy zastosowaniu kołyszącego (biegającego) się wędziska a jest to cecha jakże charakterystyczna dla wędek muchowych.
Głównym mankamentem, wadą takiego wędkowania jest konieczność znalezienia się bardzo blisko ryby praktycznie nad nią a na to nie każdy gatunek sobie pozwoli, szczególnie przy małych głębokościach i dużej przezroczystości samej wody.
Tak więc w środowisku które opisałem powyżej, najłatwiej jest mi spinningować moją krótką „podlodówką”. Łażenie jak i zarzucanie z pomiędzy krzaków, podrzucanie pod nawisami drzew, możliwość zachowania większego dystansu od potencjalnej zdobyczy- powoduje że spokojnie mogę określić tą metodę jako najskuteczniejszą. Ale- tak jak mój spinning nie przypomina standardowo stosowanych spinningów tak i sam zestaw znacznie odbiega od utartego schematu w którym coraz więcej elementów zapożyczonych z muchy.
Pozdrawiam Waldek.
Sucha mucha lub zarzucanie na określony dystans przynętą przy użyciu sznura muchowego.
Wiemy dobrze jak wygląda to środowisko, wysoka trawa, krzaki, drzewa i wąskie rzeki. Z tych powodów jest mi bardzo trudno rozwinąć sznur muchowy i zarzucić. Mówiąc wprost- miejsca w których mógłbym zrobić to swobodnie! Nie istnieją. Pomimo tych utrudnień w ostatnich kilku miesiącach na suchą muchę łowię (uczę się zarzucać i poznaję) najwięcej. W konsekwencji przy takim postępowaniu złowiłem tą metodą więcej i większe ryby niż innymi. Niemniej jednak nie mogę określić tego rodzaju wędkowania jako najskuteczniejsze. Sama jednak możliwość obserwowania jak jest zbierana moja przynęta z powierzchni wody przez rybę, dostarcza tak ogromnych emocji i jest czymś „MAGICZNYM” czego nawet nie próbuje opisywać a co chciałbym jak najczęściej przeżywać.
Nimfa i wędkowanie praktycznie pod szczytówką.
Kiedy myślę o takim wędkowaniu to dobrze wiem, że najłatwiej było mi się w nim odnaleźć i zrozumieć je. Oczywiście niebagatelną rolę odegrało tutaj moje doświadczenie jakie zdobyłem wędkując przez lata przy użycia spławika. W bardzo krótkim okresie czasu od momentu rozpoczęcia swojej przygody z nimfą przerobiłem i zaadoptowałem wędkę która na pewno wygląda „mało muchowo” a która to znacznie ułatwia mi skuteczne wędkowanie nimfami i daje mi pewną przewagę powiedzmy swoistego rodzaju handikap (każdy zawodnik uczestniczący w zawodach o czymś takim marzy) . Dla lepszego zobrazowania opiszę kilka różnic.
Przelotki jakie zastosowałem odsuwają od blanku kija stosowany zestawi i skutecznie uniemożliwiają przyklejanie się do niego (niemożliwe przy zastosowaniu przelotki muchowej). Ma to szczególne znaczenie w mgliste z mżawką lub opadami dni.
Konstrukcja tej wędki umożliwiła mi przy nieznacznym wydłużeniu rękojeści znalezienie środka ciężkości pod dłonią (przy jej znacznej długości 360cm) wywołując odczucie nieprawdopodobnej lekkości a zarazem przy ciągłym kontrolowaniu jak i prowadzeniu zestawu- brak uczucia zmęczenia dłoni.
Rodzaj materiału, grubość ścianki oraz to jak wychla się po zacięciu, pozwala mi na zastosowanie najcieńszych żyłek bez obawy zerwania lub nadwyrężenia ich.
Przy zachowaniu wszystkich cech które opisałem powyżej, gdy trzymam go w dłoni sprawia wrażenie sztywnego i szybkiego. Po tak krótkim okresie (w moim przypadku) wędkowania na nimfę pod szczytówką pozwolę sobie na stwierdzenie- uważam że kluczowym elementem który pozwala nam złowić więcej ryb jest sposób prowadzenia. Prowadzenie to bardzo rzadko polega na ciągłym podskakiwaniu czy poszarpywaniu. Dlatego też jeśli myślę o równym, płynnym prowadzeniu lub równomiernym kontrolowaniu opadającej przynęty nie wyobrażam sobie tego przy zastosowaniu kołyszącego (biegającego) się wędziska a jest to cecha jakże charakterystyczna dla wędek muchowych.
Głównym mankamentem, wadą takiego wędkowania jest konieczność znalezienia się bardzo blisko ryby praktycznie nad nią a na to nie każdy gatunek sobie pozwoli, szczególnie przy małych głębokościach i dużej przezroczystości samej wody.
Tak więc w środowisku które opisałem powyżej, najłatwiej jest mi spinningować moją krótką „podlodówką”. Łażenie jak i zarzucanie z pomiędzy krzaków, podrzucanie pod nawisami drzew, możliwość zachowania większego dystansu od potencjalnej zdobyczy- powoduje że spokojnie mogę określić tą metodę jako najskuteczniejszą. Ale- tak jak mój spinning nie przypomina standardowo stosowanych spinningów tak i sam zestaw znacznie odbiega od utartego schematu w którym coraz więcej elementów zapożyczonych z muchy.
Pozdrawiam Waldek.
Ostatnio zmieniony 01 kwie 2013, 21:05 przez waldek, łącznie zmieniany 2 razy.
-
- kadet
- Posty: 233
- Rejestracja: 24 lis 2010, 17:55
- Lokalizacja: Lublin
Waldku cenne wskazówki i spostrzeżenia.
Mieliśmy okazję dzisiaj na żywo uczestniczyć i wysłuchać wzajemnych obserwacji po wędkowaniu na naszej Bystrzycy.
Zanim jednak można było rozpalić grila i usiąść na pogawędkę ..................
Spotkanie Klubowe na zakończenie obecnego sezonu pstrągowego przez kol.Jacka Z. zakończyło się przy słonecznej sprzyjającej żerowaniu pstrąga i innych ryb , chociaż o poranku przywitała nas piękna tęcza z letnim deszczykiem.
Dyskusje, wiadomo związane z problematyką wędkarską - gdzie ? płyciutko, jak ? cichutko, dlaczego ? bo szanujemy każdy gatunek ryb.
Pozdrawiam.
Mieliśmy okazję dzisiaj na żywo uczestniczyć i wysłuchać wzajemnych obserwacji po wędkowaniu na naszej Bystrzycy.
Zanim jednak można było rozpalić grila i usiąść na pogawędkę ..................
Spotkanie Klubowe na zakończenie obecnego sezonu pstrągowego przez kol.Jacka Z. zakończyło się przy słonecznej sprzyjającej żerowaniu pstrąga i innych ryb , chociaż o poranku przywitała nas piękna tęcza z letnim deszczykiem.
Dyskusje, wiadomo związane z problematyką wędkarską - gdzie ? płyciutko, jak ? cichutko, dlaczego ? bo szanujemy każdy gatunek ryb.
Pozdrawiam.
Paweł Kwieciński,Klub Expert,Koło Firlej.SSR 422
Spotkanie, choć w tak nielicznym gronie, całkiem udane. Wyszliśmy nad wodę, po to by spróbować oszukać rybki,co nam się udało. Jednak jak zwykle z tego wszystkiego najlepsza była kiełbaska z grila, którą zawdzięczamy żonie Darka. Tak jak Paweł pisał po kiełbasce wymiana informacji i spostrzeżeń. Było fajnie. Pozdrawiam!
-
- kadet
- Posty: 233
- Rejestracja: 24 lis 2010, 17:55
- Lokalizacja: Lublin
Witam Kolegów.
W dniu jutrzejszym 04.09.2012r. jak na rozpoczęciu sezonu szkolnego, spotykamy się w ławkach klubowych o godz.20.00. Tematyka niekończącego się sezonu na grilowe opowieści, zabrać zeszyt minimum 90 kartkowy .
Obecność nad obowiązkowa.
Pozdrawiam.
W dniu jutrzejszym 04.09.2012r. jak na rozpoczęciu sezonu szkolnego, spotykamy się w ławkach klubowych o godz.20.00. Tematyka niekończącego się sezonu na grilowe opowieści, zabrać zeszyt minimum 90 kartkowy .
Obecność nad obowiązkowa.
Pozdrawiam.
Paweł Kwieciński,Klub Expert,Koło Firlej.SSR 422
Na tydzień przed eliminacjami do GP w dyscyplinie spinningowej, Paweł K organizuje w sposób dla siebie charakterystyczny czyli szybko i skutecznie trening.
Uploaded with ImageShack.us
Już na samym miejscu rano czyli o 5,30 nie zabrakło również wspólnego śniadania.
Uploaded with ImageShack.us
Dla jak najbardziej efektywnego wykorzystania naszego czasu Paweł wprowadza pewne zasady:
-znając miejsca wyznaczenia sektorów podzielił nas, określając kto i gdzie ma trenować.
-dokładnie wiedząc jak każdy z nas lubi wędkować najbardziej, sugeruje miejsca o określonej charakterystyce jak i przynęty które powinniśmy sprawdzić
-patrząc natomiast na mnie po prostu stwierdza- ostatecznie (jeśli ci się uda) możesz wykonać fotkę.
Uploaded with ImageShack.us
Od samego początku dało się zauważyć, że Marek poluje tylko na taaaaakie ryby
Uploaded with ImageShack.us
i to w jakim skupieniu.
Uploaded with ImageShack.us
Grzesiek ewidentnie starał się i nie wyglądał gorzej.
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
W tej sytuacji co mi biednemu pozostało? Tak więc wyholowałem sobie kilka kleni.
Uploaded with ImageShack.us
Fakt to nie jest żaba, lecz to zdjęcie dedykuję Tomkowi K. (myślałem, że będzie bardziej oślizły)
Po treningu- dyskusjom nie było końca lecz nie udało się omówić wszystkiego, dlatego całą resztę przedyskutujemy we wtorek na klubowym, comiesięcznym spotkaniu.
Uploaded with ImageShack.us
Już na samym miejscu rano czyli o 5,30 nie zabrakło również wspólnego śniadania.
Uploaded with ImageShack.us
Dla jak najbardziej efektywnego wykorzystania naszego czasu Paweł wprowadza pewne zasady:
-znając miejsca wyznaczenia sektorów podzielił nas, określając kto i gdzie ma trenować.
-dokładnie wiedząc jak każdy z nas lubi wędkować najbardziej, sugeruje miejsca o określonej charakterystyce jak i przynęty które powinniśmy sprawdzić
-patrząc natomiast na mnie po prostu stwierdza- ostatecznie (jeśli ci się uda) możesz wykonać fotkę.
Uploaded with ImageShack.us
Od samego początku dało się zauważyć, że Marek poluje tylko na taaaaakie ryby
Uploaded with ImageShack.us
i to w jakim skupieniu.
Uploaded with ImageShack.us
Grzesiek ewidentnie starał się i nie wyglądał gorzej.
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
W tej sytuacji co mi biednemu pozostało? Tak więc wyholowałem sobie kilka kleni.
Uploaded with ImageShack.us
Fakt to nie jest żaba, lecz to zdjęcie dedykuję Tomkowi K. (myślałem, że będzie bardziej oślizły)
Po treningu- dyskusjom nie było końca lecz nie udało się omówić wszystkiego, dlatego całą resztę przedyskutujemy we wtorek na klubowym, comiesięcznym spotkaniu.
Szkoda, że nie mogłem razem z Wami pojechać nad Wisłę, ale w tym czasie bawiłem się już na poprawinach Mam nadzieję, że wnioski wyciągnięte z treningu przyczynią się do uzyskania dobrych wyników na zawodach.
Waldku, czyżby troszkę inne ujęcia na tych fotkach niż zwykle?
Ostatni miesiąc byłem ciągle w rozjazdach, tu Zakopane, tam Łomża. Niewiele czasu mogłem poświęcić na wędkowanie, a nawet jak go miałem to nie zawsze odpowiednio się do tego przygotowywałem. Np. jeden wyjazd „poświęciłem” na porównywanie mojego aparatu z aparatem Waldka, bo moje dokumenty wędkarskie zostały w aucie, które zostało u mechanika….
Wracając do Zakopanego – upragniony urlop, który spędziłem z narzeczoną. Magda ciągle miała na mnie oko….
a na szlaku - piękne widoki……..
a czasami dziwne obiekty na niebie….
Jako wytrawny wędkarski obserwator, udało mi się jednak zrobić kilka ciekawych fotek pewnych ryb…..
...czasami pod wodą.
Czasami nad wodą…
a czasami trochę tu i trochę tam….
CDN…..
Waldku, czyżby troszkę inne ujęcia na tych fotkach niż zwykle?
Ostatni miesiąc byłem ciągle w rozjazdach, tu Zakopane, tam Łomża. Niewiele czasu mogłem poświęcić na wędkowanie, a nawet jak go miałem to nie zawsze odpowiednio się do tego przygotowywałem. Np. jeden wyjazd „poświęciłem” na porównywanie mojego aparatu z aparatem Waldka, bo moje dokumenty wędkarskie zostały w aucie, które zostało u mechanika….
Wracając do Zakopanego – upragniony urlop, który spędziłem z narzeczoną. Magda ciągle miała na mnie oko….
a na szlaku - piękne widoki……..
a czasami dziwne obiekty na niebie….
Jako wytrawny wędkarski obserwator, udało mi się jednak zrobić kilka ciekawych fotek pewnych ryb…..
...czasami pod wodą.
Czasami nad wodą…
a czasami trochę tu i trochę tam….
CDN…..
Łukasz Gapski, Klub Expert, Koło Daewoo
http://www.pzw.org.pl/wksexpertlublin/
http://www.pzw.org.pl/wksexpertlublin/
Jeśli dobrze zrozumiałem twoją obecną sytuację Łukasz to już wiem z jak „uroczym okiem” mogę ustalać twoje ewentualne wyjazdy na ryby (nie wiem czy aby na pewno na Nie zasłużyłeś).
Jednak z tymi rybami to już totalnie przesadziłeś. To ja próbuje coś złowić, następnie cuduję i kombinuję czy to ten moment na wykonanie fotki a tu proszę. Ryby w krystalicznie czystej wodzie, pozujące w powietrzu czy próbujące połknąć obiektyw i obok kochane oko (rozpusta, zazdroszczę).
Zazdroszczę również moim klubowiczom, możliwości uczestniczenia w jutrzejszych zawodach eliminacyjnych do GP w dyscyplinie spinningowej. Uważam bowiem, że przy obecnym poziomie wody na Wiśle oraz tej pogodzie, będzie możliwe skuteczne wędkowanie wielu gatunków ryb chociażby takich jak: boleń, kleń, okoń, jaź czy sum, szczupak, sandacz jak i brzana (na Bugu- nierealne).
Uploaded with ImageShack.us
Dlatego życzę wam tylko tak pobierających przynętę ryb
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
i co najmniej tych wielkości.
Przy okazji wędkowania na tygodniu miałem szczęście wykonać zdjęcie …..........
Uploaded with ImageShack.us
(one mi tak nie pozowały jak Łukaszowi)
Uploaded with ImageShack.us
Jednak z tymi rybami to już totalnie przesadziłeś. To ja próbuje coś złowić, następnie cuduję i kombinuję czy to ten moment na wykonanie fotki a tu proszę. Ryby w krystalicznie czystej wodzie, pozujące w powietrzu czy próbujące połknąć obiektyw i obok kochane oko (rozpusta, zazdroszczę).
Zazdroszczę również moim klubowiczom, możliwości uczestniczenia w jutrzejszych zawodach eliminacyjnych do GP w dyscyplinie spinningowej. Uważam bowiem, że przy obecnym poziomie wody na Wiśle oraz tej pogodzie, będzie możliwe skuteczne wędkowanie wielu gatunków ryb chociażby takich jak: boleń, kleń, okoń, jaź czy sum, szczupak, sandacz jak i brzana (na Bugu- nierealne).
Uploaded with ImageShack.us
Dlatego życzę wam tylko tak pobierających przynętę ryb
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
i co najmniej tych wielkości.
Przy okazji wędkowania na tygodniu miałem szczęście wykonać zdjęcie …..........
Uploaded with ImageShack.us
(one mi tak nie pozowały jak Łukaszowi)
Uploaded with ImageShack.us
[quote="waldek"]
Zazdroszczę również moim klubowiczom, możliwości uczestniczenia w jutrzejszych zawodach eliminacyjnych do GP w dyscyplinie spinningowej.
Waldku nie ma czego zazdrościć.
Jak wieje to zimno, jak przyświeci słonko to się leje po gaciach szczegulnie jak się dochodząc na łowisko rozwala wodery ( to już chyba taka moja przypadłość spodniobuty nad Dunajcem teraz wodery)
Tak czy siak wiatr zawsze w oczy.
A tak serio była jak zwykle super atmosfera ( kto nie był niech żałuje) super widoki i oczywiście super rybki ( szczegulnie te niewyjęte)
A stadko białych czapelek też było tylko i aparatu brak i czas jakby nie taki
Przy okazji podziękowania dla drużyny bo się chłopaki postarali
Zazdroszczę również moim klubowiczom, możliwości uczestniczenia w jutrzejszych zawodach eliminacyjnych do GP w dyscyplinie spinningowej.
Waldku nie ma czego zazdrościć.
Jak wieje to zimno, jak przyświeci słonko to się leje po gaciach szczegulnie jak się dochodząc na łowisko rozwala wodery ( to już chyba taka moja przypadłość spodniobuty nad Dunajcem teraz wodery)
Tak czy siak wiatr zawsze w oczy.
A tak serio była jak zwykle super atmosfera ( kto nie był niech żałuje) super widoki i oczywiście super rybki ( szczegulnie te niewyjęte)
A stadko białych czapelek też było tylko i aparatu brak i czas jakby nie taki
Przy okazji podziękowania dla drużyny bo się chłopaki postarali
-
- kadet
- Posty: 233
- Rejestracja: 24 lis 2010, 17:55
- Lokalizacja: Lublin
Witam Kolegów.
Dzisiejsze śniadanie jedliśmy o świcie, spokojna rozgrzewka przed kolejną turą Eliminacji GPx w dyscyplinie spiningowej na Wiśle w Kępie Gosteckiej. Organizacyjnie rewelacja, organizator zapewnił łódź do przeprawy na drugi brzeg rzeki ( przywieźli na przyczepie ), czasowo również poszło sprawnie i zawody rozpoczęły się pół godziny wcześniej. Sektorów było pięć również z sędziami. Pogoda dopisała z tego względu ubiór zastosowaliśmy odpowiedni.
W poszczególnych sektorach zastaliśmy różne wynikające z niskiego poziomu rzeki charakterystyczne wypłycenia, zapiaszczenia, patyczki i odkryte kamyczki. Stosowne rozmowy, przewidywania i wzajemny kontakt przyniosły pozytywny wynik w dzisiejszych zawodach ( podziękowania dla nieobecnych a wspierających radą klubowiczów ). Podsumowując Paweł J. odrobił pracę domową na szóstkę oczywiście pozostali również no może z wyjątkami.
Zdobył cenne punkty dla Siebie i Klubu. Wygrywając sektor E zapewnił sobie również zwycięstwo w dzisiejszej turze. Jeszcze raz gratulacje!
Drużynowo uplasowaliśmy się dzięki 3 punktom sektorowym Wojtka Ch. i 3 pkt sektorowym Piotrka T. na II miejscu, lepsi okazali się koledzy z Puław.
Pomijając gratulacje i oklaski dla poszczególnych zwycięzców, gromkie brawa otrzymały złowione i wypuszczone ryby, satysfakcja wszystkich z tego powodu była widoczna.
Pozdrawiam.
Dzisiejsze śniadanie jedliśmy o świcie, spokojna rozgrzewka przed kolejną turą Eliminacji GPx w dyscyplinie spiningowej na Wiśle w Kępie Gosteckiej. Organizacyjnie rewelacja, organizator zapewnił łódź do przeprawy na drugi brzeg rzeki ( przywieźli na przyczepie ), czasowo również poszło sprawnie i zawody rozpoczęły się pół godziny wcześniej. Sektorów było pięć również z sędziami. Pogoda dopisała z tego względu ubiór zastosowaliśmy odpowiedni.
W poszczególnych sektorach zastaliśmy różne wynikające z niskiego poziomu rzeki charakterystyczne wypłycenia, zapiaszczenia, patyczki i odkryte kamyczki. Stosowne rozmowy, przewidywania i wzajemny kontakt przyniosły pozytywny wynik w dzisiejszych zawodach ( podziękowania dla nieobecnych a wspierających radą klubowiczów ). Podsumowując Paweł J. odrobił pracę domową na szóstkę oczywiście pozostali również no może z wyjątkami.
Zdobył cenne punkty dla Siebie i Klubu. Wygrywając sektor E zapewnił sobie również zwycięstwo w dzisiejszej turze. Jeszcze raz gratulacje!
Drużynowo uplasowaliśmy się dzięki 3 punktom sektorowym Wojtka Ch. i 3 pkt sektorowym Piotrka T. na II miejscu, lepsi okazali się koledzy z Puław.
Pomijając gratulacje i oklaski dla poszczególnych zwycięzców, gromkie brawa otrzymały złowione i wypuszczone ryby, satysfakcja wszystkich z tego powodu była widoczna.
Pozdrawiam.
Paweł Kwieciński,Klub Expert,Koło Firlej.SSR 422
Trzecia tura spinningowego GP OL odbyła się nad Bugiem.
Uploaded with ImageShack.us
Ranek przywitał nas rześkim chłodem co prawdopodobnie było przyczyną zwiększonej aktywności ze strony moich kolegów (oczywiście liczących na to samo w czasie trwania zawodów w przypadku ryb)
Uploaded with ImageShack.us
Podobnie myśleli i inni uczestnicy.
Uploaded with ImageShack.us
Przed namiotem, przy dokonywaniu zgłoszeń również zachowywali się identycznie.
W tej chwili jednak chcę podziękować Klub Robinson Haczyk, za sprawną i przykładną organizację zawodów- super.
Uploaded with ImageShack.us
Jeszcze odprawa i tylko siedem godzin rywalizacji.
Uploaded with ImageShack.us
A tak wyglądają bohaterowie ( zwycięzcy) tej tury – gratuluję i bardzo się cieszę z tej wygranej.
Uploaded with ImageShack.us
Myślę również, że to zwycięstwo było głównym powodem dzięki któremu pojawiły się motywy klubowe w Ich ubiorze (trochę późno lecz zawsze i czy musicie przy takich okazjach tyle jeść?).
Uploaded with ImageShack.us
Po tym sukcesie, podbudowanego Łukasza można było zauważyć nawet między organizatorami i to w czasie ogłaszania wyników ( w tle Expertowe koszule nie odpuszczały niczego nawet na krok).
Zwycięzca tych zawodów Kuba musiał praktycznie sam wręczyć sobie nagrodę (a jeszcze przed chwilą był tam Łukasz) – brawo zasłużyłeś na to w pełni.
Uploaded with ImageShack.us
A tak wyglądają zwycięzcy którzy złowili najpiękniejsze najbardziej okazałe ryby a pomiędzy którymi zabrakło moich klubowiczów (odrabialiśmy tylko pracę domową jednak na tyle skutecznie by wgrać, drużynowo).
Uploaded with ImageShack.us
Jak na rasową drużynę przystało po zawodach nie zabrakło nam sił na podsumowanie i odbycie instruktażowego treningu ( że ja stary dałem się jeszcze na coś takiego namówić).
Dziękuję całej drużynie za jak najbardziej sportową postawę i kapitalny wynik. Proszę jednocześnie o podobną postawę
Uploaded with ImageShack.us
na ostatnich spotkaniach czyli – GP Krzczeń
Uploaded with ImageShack.us
oraz eliminacje Bug. Pozdrawiam Waldek.
Uploaded with ImageShack.us
Ranek przywitał nas rześkim chłodem co prawdopodobnie było przyczyną zwiększonej aktywności ze strony moich kolegów (oczywiście liczących na to samo w czasie trwania zawodów w przypadku ryb)
Uploaded with ImageShack.us
Podobnie myśleli i inni uczestnicy.
Uploaded with ImageShack.us
Przed namiotem, przy dokonywaniu zgłoszeń również zachowywali się identycznie.
W tej chwili jednak chcę podziękować Klub Robinson Haczyk, za sprawną i przykładną organizację zawodów- super.
Uploaded with ImageShack.us
Jeszcze odprawa i tylko siedem godzin rywalizacji.
Uploaded with ImageShack.us
A tak wyglądają bohaterowie ( zwycięzcy) tej tury – gratuluję i bardzo się cieszę z tej wygranej.
Uploaded with ImageShack.us
Myślę również, że to zwycięstwo było głównym powodem dzięki któremu pojawiły się motywy klubowe w Ich ubiorze (trochę późno lecz zawsze i czy musicie przy takich okazjach tyle jeść?).
Uploaded with ImageShack.us
Po tym sukcesie, podbudowanego Łukasza można było zauważyć nawet między organizatorami i to w czasie ogłaszania wyników ( w tle Expertowe koszule nie odpuszczały niczego nawet na krok).
Zwycięzca tych zawodów Kuba musiał praktycznie sam wręczyć sobie nagrodę (a jeszcze przed chwilą był tam Łukasz) – brawo zasłużyłeś na to w pełni.
Uploaded with ImageShack.us
A tak wyglądają zwycięzcy którzy złowili najpiękniejsze najbardziej okazałe ryby a pomiędzy którymi zabrakło moich klubowiczów (odrabialiśmy tylko pracę domową jednak na tyle skutecznie by wgrać, drużynowo).
Uploaded with ImageShack.us
Jak na rasową drużynę przystało po zawodach nie zabrakło nam sił na podsumowanie i odbycie instruktażowego treningu ( że ja stary dałem się jeszcze na coś takiego namówić).
Dziękuję całej drużynie za jak najbardziej sportową postawę i kapitalny wynik. Proszę jednocześnie o podobną postawę
Uploaded with ImageShack.us
na ostatnich spotkaniach czyli – GP Krzczeń
Uploaded with ImageShack.us
oraz eliminacje Bug. Pozdrawiam Waldek.
Zawody jak zawody, nie było tak dobrze, żeby nie mogło być lepiej Gratulacje chłopaki, dzięki!
Znowu z dużym opóźnieniem no ale w końcu jest ...
Wracając do mojej małej relacji z wakacji….
Nie byłbym sobą oczywiście, gdybym jednego dnia nie urwał na wyjazd nad Dunajec. Akurat mój wypad przypadł na dzień załamania pogody – rano lało , później siąpił deszczyk, ale wieczorem wyszło słońce – nic tylko góry
Od początku nastawiłem się na klenie, które znajdowałem w miejscach, gdzie według naszych rozmów klubowych powinny się one znajdować.
Wszystkie rybki oczywiście praktycznie nie były wyjmowane z wody, na co można sobie pozwolić, gdy ciągle się brodzi. Niestety wodery to nie najlepsze rozwiązanie na Dunajec – przyczepność raczej przeciętna, no i co najgorsze do wielu miejsc nie mogłem w ogóle się dostać, co przyczyniło się do tego, że do pstrągów za bardzo nie mogłem się dobrać….
Zdecydowanie do kleni było mi bardziej po drodze….
Niestety późnym popołudniem zaczęło wychodzić słońce, co od razu miało wpływ na ilość brań, tym bardziej, że mogłem poruszać się tylko dosyć blisko brzegu. No i fotki strasznie przepalone
Co przy rybach było przeszkodą, w drodze powrotnej zaowocowało kilkoma postojami w celu zrobienia zdjęć…
Czorsztyn…….
No i jeszcze przypomnienie naszego najniebezpieczniejszego spotkania ze szlaku – proszę Państwa oto Miś…….
Na koniec jeszcze ostatnie wspomnienie Tatr ….
Z urlopu mam tyle fotek, że sam nie wiedziałem co wybrać na forum – mam nadzieję, że się podobają pozdrawiam
Znowu z dużym opóźnieniem no ale w końcu jest ...
Wracając do mojej małej relacji z wakacji….
Nie byłbym sobą oczywiście, gdybym jednego dnia nie urwał na wyjazd nad Dunajec. Akurat mój wypad przypadł na dzień załamania pogody – rano lało , później siąpił deszczyk, ale wieczorem wyszło słońce – nic tylko góry
Od początku nastawiłem się na klenie, które znajdowałem w miejscach, gdzie według naszych rozmów klubowych powinny się one znajdować.
Wszystkie rybki oczywiście praktycznie nie były wyjmowane z wody, na co można sobie pozwolić, gdy ciągle się brodzi. Niestety wodery to nie najlepsze rozwiązanie na Dunajec – przyczepność raczej przeciętna, no i co najgorsze do wielu miejsc nie mogłem w ogóle się dostać, co przyczyniło się do tego, że do pstrągów za bardzo nie mogłem się dobrać….
Zdecydowanie do kleni było mi bardziej po drodze….
Niestety późnym popołudniem zaczęło wychodzić słońce, co od razu miało wpływ na ilość brań, tym bardziej, że mogłem poruszać się tylko dosyć blisko brzegu. No i fotki strasznie przepalone
Co przy rybach było przeszkodą, w drodze powrotnej zaowocowało kilkoma postojami w celu zrobienia zdjęć…
Czorsztyn…….
No i jeszcze przypomnienie naszego najniebezpieczniejszego spotkania ze szlaku – proszę Państwa oto Miś…….
Na koniec jeszcze ostatnie wspomnienie Tatr ….
Z urlopu mam tyle fotek, że sam nie wiedziałem co wybrać na forum – mam nadzieję, że się podobają pozdrawiam
Znowu troszkę odgrzewane kotlety, ale jakoś nie miałem kiedy tego wrzucić…
Jakiś już czas temu - korzystając z chwili wolnego czasu (co wymagało małych roszad w pracy wybraliśmy się z Wojtkiem na Jazie. Oczywiście obaj nie sprawdzaliśmy prognozy pogody, więc przez długi czas musieliśmy łowić w strugach ulewnego deszczu, a przecież Wojtek nie wziął niczego przeciwdeszczowego….. Dobrze że wożę ze sobą 2 kurtki w bagażniku :D
Na pierwsze efekty trochę musieliśmy poczekać….
Warunki nie pomagały w robieniu zdjęć, pokrowiec na aparat całkowicie mi przemókł, a filtr zaczął później parować co widać na niektórych fotkach…..
A tutaj Wojtek ze swoim ekwipunkiem …
Na słońcu fotki już wyglądają lepiej, ale zaparowanie ciągle widać…
No i ujęcia wychodziły ciekawsze - tego Wojtek złapał na „muchę”….
Wypad ogólnie był bardzo rekreacyjny, ryby może nie powalały rozmiarami, ale kilka ich złapaliśmy. Całe szczęście, że w końcu wyszło słońce bo podeschliśmy trochę po porannych ulewach.
Jakiś już czas temu - korzystając z chwili wolnego czasu (co wymagało małych roszad w pracy wybraliśmy się z Wojtkiem na Jazie. Oczywiście obaj nie sprawdzaliśmy prognozy pogody, więc przez długi czas musieliśmy łowić w strugach ulewnego deszczu, a przecież Wojtek nie wziął niczego przeciwdeszczowego….. Dobrze że wożę ze sobą 2 kurtki w bagażniku :D
Na pierwsze efekty trochę musieliśmy poczekać….
Warunki nie pomagały w robieniu zdjęć, pokrowiec na aparat całkowicie mi przemókł, a filtr zaczął później parować co widać na niektórych fotkach…..
A tutaj Wojtek ze swoim ekwipunkiem …
Na słońcu fotki już wyglądają lepiej, ale zaparowanie ciągle widać…
No i ujęcia wychodziły ciekawsze - tego Wojtek złapał na „muchę”….
Wypad ogólnie był bardzo rekreacyjny, ryby może nie powalały rozmiarami, ale kilka ich złapaliśmy. Całe szczęście, że w końcu wyszło słońce bo podeschliśmy trochę po porannych ulewach.
-
- kadet
- Posty: 233
- Rejestracja: 24 lis 2010, 17:55
- Lokalizacja: Lublin
Jest rzeczą oczywistą, że po tak długim okresie bez deszczu, na rzekach występuje bardzo niski poziom wody. Myślę, że przyznacie mi rację iż nie jest to najkorzystniejsza sytuacja dla tego środowiska. Prawdopodobnie mamy za sobą letnie upały a to oznacza z dnia na dzień coraz większą przezroczystość wody. Tak więc rodzi się pytanie – jaki wpływ ma to wszystko, na brania ryb?
Właśnie ten poziom wody większość moich rozmówców obwinia, tłumacząc swój brak wyników.
Osobiście również myślę, że jeśli ktokolwiek z nas zaplanuje wędkowanie w tych warunkach a za główny cel połowu obierze sobie taki gatunek ryby jak np. kleń, to - znacznie zmniejszamy swoje szanse na zrealizowania tego niecnego planu zachowując się powiedziałbym w sposób „lajtowy” czyli głośny.
Już po pierwszym wyjeździe (opisałem go wcześniej) nad Wisłę zauważyłem, że;
-nie mogę pozwolić sobie na szybkie przemieszczanie się szczególnie po kamieniach
-tak jak i gwałtowne brodzenie, które powodowałoby nawet małe sfalowania wody. Ryby bardzo szybko wyczuwały to i odsuwały się ode mnie poza zasięg rzutów.
-a sam rzut by nie płoszyć moich zdobyczy był podrzuceniem bez świstu i gwałtownych ruchów znad głowy.
-a przynęta zaś wpadając do wody wywoływała odgłos przypominający łagodne muśnięcie a nie plusk, gdyż nieporównywalnie częściej miałem brania tuż po zetknięciu się woblera z wodą niż w trakcie samego prowadzenia go.
Niektóre ze złowionych kleni mogłem nazwać - okazałe
Sam charakter miejsc w jakich wędkowałem również wymusił na mnie określone postępowanie. Choć zauważałem uśmiechy na twarzach widzących to wszystko wędkarzy (przy tak niskim poziomie wody) to nadal wybierałem płytkie rejony Wisły. Mało tego gdy już tam się znalazłem, stałem w głębszych miejscach a przynętą obławiałem najpłytsze.
Podobne podejście do łowiska moich klubowiczów na zawodach eliminacyjnych do GP OL, przyczyniło się do złowienia praktycznie jedynych jazi i kleni.
Nie tylko z powodu braku deszczu bardzo dobrze wspominam ostatnie dwa miesiące. Sucho a co za tym idzie zero komarów, meszek a bez tego upierdliwego towarzystwa to ja już mogę z PRZYJEMNOŚCIĄ wędkować. Niski poziom wody umożliwił mi przyjrzenie się temu co wcześniej mogłem tylko próbować sobie wyobrazić gdyż zazwyczaj znajdowało się pod wodą. Docierałem brodząc do rejonów o których wcześniej mogłem tylko pomarzyć.
Lubię i z chęcią odwiedzam małe „siurki”. Szczególnie w tym roku było to wskazane gdyż po prostu zabrakło wynoszącego nas znad wody robactwa gromadnie żyjącego w krzakach.
Ryby (a właściwiej byłoby powiedzieć ich wielkości) które przy okazji udaje mi się tam złowić (również i tu brakuje wody) zaskakiwały i mile zaskakują mnie nadal.
Ą wszystkie bez względu na środowisko występowania są w znakomitej kondycji.
Niech żałują wszyscy którzy mogli wędkować w tym czasie a nie uczynili tego a tej grupie wędkarzy którzy jeszcze nie poznali takiego wędkowania - polecam i namawiam.
Właśnie ten poziom wody większość moich rozmówców obwinia, tłumacząc swój brak wyników.
Osobiście również myślę, że jeśli ktokolwiek z nas zaplanuje wędkowanie w tych warunkach a za główny cel połowu obierze sobie taki gatunek ryby jak np. kleń, to - znacznie zmniejszamy swoje szanse na zrealizowania tego niecnego planu zachowując się powiedziałbym w sposób „lajtowy” czyli głośny.
Już po pierwszym wyjeździe (opisałem go wcześniej) nad Wisłę zauważyłem, że;
-nie mogę pozwolić sobie na szybkie przemieszczanie się szczególnie po kamieniach
-tak jak i gwałtowne brodzenie, które powodowałoby nawet małe sfalowania wody. Ryby bardzo szybko wyczuwały to i odsuwały się ode mnie poza zasięg rzutów.
-a sam rzut by nie płoszyć moich zdobyczy był podrzuceniem bez świstu i gwałtownych ruchów znad głowy.
-a przynęta zaś wpadając do wody wywoływała odgłos przypominający łagodne muśnięcie a nie plusk, gdyż nieporównywalnie częściej miałem brania tuż po zetknięciu się woblera z wodą niż w trakcie samego prowadzenia go.
Niektóre ze złowionych kleni mogłem nazwać - okazałe
Sam charakter miejsc w jakich wędkowałem również wymusił na mnie określone postępowanie. Choć zauważałem uśmiechy na twarzach widzących to wszystko wędkarzy (przy tak niskim poziomie wody) to nadal wybierałem płytkie rejony Wisły. Mało tego gdy już tam się znalazłem, stałem w głębszych miejscach a przynętą obławiałem najpłytsze.
Podobne podejście do łowiska moich klubowiczów na zawodach eliminacyjnych do GP OL, przyczyniło się do złowienia praktycznie jedynych jazi i kleni.
Nie tylko z powodu braku deszczu bardzo dobrze wspominam ostatnie dwa miesiące. Sucho a co za tym idzie zero komarów, meszek a bez tego upierdliwego towarzystwa to ja już mogę z PRZYJEMNOŚCIĄ wędkować. Niski poziom wody umożliwił mi przyjrzenie się temu co wcześniej mogłem tylko próbować sobie wyobrazić gdyż zazwyczaj znajdowało się pod wodą. Docierałem brodząc do rejonów o których wcześniej mogłem tylko pomarzyć.
Lubię i z chęcią odwiedzam małe „siurki”. Szczególnie w tym roku było to wskazane gdyż po prostu zabrakło wynoszącego nas znad wody robactwa gromadnie żyjącego w krzakach.
Ryby (a właściwiej byłoby powiedzieć ich wielkości) które przy okazji udaje mi się tam złowić (również i tu brakuje wody) zaskakiwały i mile zaskakują mnie nadal.
Ą wszystkie bez względu na środowisko występowania są w znakomitej kondycji.
Niech żałują wszyscy którzy mogli wędkować w tym czasie a nie uczynili tego a tej grupie wędkarzy którzy jeszcze nie poznali takiego wędkowania - polecam i namawiam.
Ostatnio zmieniony 01 kwie 2013, 21:10 przez waldek, łącznie zmieniany 1 raz.
Dwa najbliższe tygodnie poświęcę spinningowym zawodom jak i treningom przed nimi.
Żałuję, że prawdopodobnie bez tego gatunku ryb
Choć często potrafiły być na tyle chętne by dać się złowić w naprawdę krótkim czasie.
Dzisiejsze jednak dwie i pół godziny przypomniały mi jak ten gatunek potrafi walczyć,
tak jak również jakie barwy posiada.
Jeszcze chwilę poczekają a ….............
Żałuję, że prawdopodobnie bez tego gatunku ryb
Choć często potrafiły być na tyle chętne by dać się złowić w naprawdę krótkim czasie.
Dzisiejsze jednak dwie i pół godziny przypomniały mi jak ten gatunek potrafi walczyć,
tak jak również jakie barwy posiada.
Jeszcze chwilę poczekają a ….............
Ostatnio zmieniony 01 kwie 2013, 21:13 przez waldek, łącznie zmieniany 1 raz.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości