1 tura FGPO Z.Zemborzycki

 

Gruntowe Grand Prix Okręgu – wielki początek!


Dzień 29 lipca 2018 roku zapisze się w historii lubelskiego sportu wędkarskiego. Właśnie wtedy odbyła się pierwsza, historyczna tura Gruntowego Grand Prix Okręgu, czyli cykl zawodów metodą feeder!

 

feeder grand prix okręgu pzw lublin
Stanowisko gotowe!


 

Na przełomie roku 2014-2015 na Lubelskim Forum Wędkarskim powstała „iskra”, czyli temat o tzw. Feeder Lidze. Temat dobrze przyjęty, jednak jeszcze wtedy bez odzwierciedlenia w rzeczywistości. Wtedy jeszcze nieliczne okręgi organizowały zawody podobnego typu. W końcu w 2016 roku feeder (a raczej metoda gruntowa) zostaje dołączony oficjalnie jako metoda sportowa w Zasadach Organizacji Sportu Wędkarskiego. W 2017 roku odbywają się pierwsze Mistrzostwa Polski, a także pierwsze Mistrzostwa Okręgu PZW Lublin (podczas, gdy część okręgów ma już swój debiut za sobą). Jednak dopiero w 2018 dochodzi do organizacji zawodów typu Grand Prix, a to wszystko dzięki trzem odważnym kołom (organizatorom tur): LSM Fart Lublin, Staw Lubartów oraz Azoty Puławy. I tutaj warto chwilkę wspomnieć o liderze „zamieszania” – Grzegorz Musiał i Koło PZW Azoty Puławy. Czy wy wiecie, że ich wewnętrzna Feeder Liga powstała już w 2011 roku? I właśnie od tego czasu organizują sobie wewnętrzne, kilkuturowe zawody metodą feederową. Doświadczenie procentuje – w tej chwili jako drużyna są najliczniejszą grupą zawodników łowiących na feeder, jak i zdecydowanie najlepszą. Od poprzedniego roku podobną drogę obrali sobie feederowcy z Koła PZW Lubartów Staw, co też na pewno niebawem zaprocentuje.

 

feeder grand prix okręgu pzw lublin
Jarek Kowalczyk już nie po raz pierwszy pokazał „feederową klasę”


 

Wróćmy jednak do samych niedzielnych zawodów. Pierwsza tura organizowana (szybko, bezbłędnie i z uśmiechem) przez Koło LSM Fart została rozegrana na Zalewie Zemborzyckim. Do zawodów zgłosiło się aż 66 zawodników – to o ponad 30% więcej niż podczas Gruntowych Mistrzostw Okręgu, gdzie też mógł się zgłosić każdy! To tylko świadczy o tym, że ten cykl zawodów był potrzebny i wyczekiwany. Na starcie pojawiło się aż 19 (!) zawodników z Puław oraz 12 z Koła Lubartów Staw, a dominacja pod względem ilości „Azotów” odzwierciedliła się również w wynikach.

 

O tym jak łowili najlepsi tego dnia przeczytacie pod koniec tej relacji. Ogólnie – należało łowić dalej od brzegu (zaczynając przynajmniej od 40 metra), dokładnie oraz spokojnie wyczekać na branie. Ci, którzy nastawili się na łowienie blisko (20-30 metr) z częstym donęcaniem tego dnia ponieśli porażkę. Przez pierwsze dwie godziny zawodów ryb w siatkach było niewiele, a liczne były też wyniki zerowe. Jednak właśnie w takich warunkach „fachowcy” pokazali cały swój feederowy kunszt. Puławiacy, Bartek Aftyka, Jarek Kowalczyk czy Michał Cios zakończyli zawody na czołowych lokatach, zresztą zgodnie z przewidywaniami większości. Śmiało można powiedzieć, że niespodzianek nie było.

 
 

feeder grand prix okręgu pzw lublin
Łukasz Zdybel i leszcz 2,9kg! To największa ryba zawodów.


 

Kolejna tura odbędzie się 19 sierpnia na Dratowie, a finałowa w połowie września na Osadniku. Ze względu na ograniczoną ilość stanowisk, na zbiorniku Zakładów Azotowych wystartuje wyłącznie czołowa 50 zawodników klasyfikacji indywidualnej.

 

 

 
 

 

Oto co powiedzieli najlepsi tuż po zawodach:

 

Sebastian Krawczyk – Azoty Puławy I (1 miejsce, 1 pkt sektorowy, 13 805 pkt)
Przed zawodami założyłem sobie, że jeśli wylosuję sektor C lub D to łowię daleko od brzegu. Było to spowodowane wcześniejszymi zawodami o Puchar Koła Haczyk, gdzie sektor C okazał się najrybniejszy i łowiono ryby odległościówką. Łowiłem na odległości około 55-60 metrów dokładnie nie powiem, gdyż nigdy nie używam miarek, kijków itp. do mierzenia odległości. Po prostu rzucam zestawem i jak mi odpowiada dana odległość klipsuję żyłkę na kołowrotku i to wszystko. Wędka jakiej używam to Shimano Speedmaster stara seria (dla mnie nie ma lepszych feederów), kołowrotek Shimano Aero feeder, żyłka główna Shimano 0,23mm, przypon 0,16mm i haczyk Gamakatsu rozmiar 14. Stosuję klasyczny zestaw feederowy taki jak na rysunku w regulaminie. Nie stosuję żadnych skrętek itp. Zanęta jaką użyłem była to 1kg Stynka leszcz zawodniczy zmieszana z 1kg Stynka płoć czarna, do tego dosypałem trochę epiceine bo miałem, nie dodawałem żadnych atraktorów. Robaki to 0,25 koloru, 0,25 pinki, 0,25 jokersa i miałem pudełeczko ochotki haczykowej. Pinkę i kolor wsypałem do zanęty, a jokersa dodawałem co trzeci koszyczek. Pierwsze branie miałem po 25 minutach i tak łowiłem regularnie do samego końca. Na haczyk zakładałem 2 ochotki i 2 pinki, same pinki 3 sztuki, a nawet 2 białe i pinkę – nie miało to znaczenia. Myślę, że głównie całą robotę zrobiła odległość, te ryby tam były.To by było na tyle pozdrawiam.

 

Bartosz Aftyka – Firlej (3 miejsce, 1 pkt sektorowy, 6 940 pkt)
ZZ to trudna i wymagająca woda. Moja ulubiona, bo najbardziej techniczna ze wszystkich w lubelskim. Niedzielne zawody były bardzo trudne, wymagały dużo skupienia i koncentracji. Po losowaniu nie byłem zadowolony, ponieważ sektor D oraz stanowisko 12 było dla mnie niewiadomą. Praca pozwoliła mi na przetrenowanie sektorów A oraz B, gdzie byłem pewniejszy swojego wyniku. Po dotarciu do sektora przystąpiłem do przygotowań. Na 5 h turę przygotowałem 4 l namoczonej zanęty na bazie Sensasa, 8 l gliny oraz 0,75 l jokersa, 120 g ochotki, pinke, białe oraz kastery. Do łowienia rozłożyłem trzy wędki 3,6 m, 3,9 m oraz 3 m. Każda wyposażona w średniej twardości szczytówkę. Do łowienia użyłem zestawów z feeder link ok 5 cm oraz koszyków w dwóch wielkościach. Niedzielne zawody były bardzo trudne, bezwietrzna pogoda i upał wymagały szukania ryby zdecydowanie dalej niż zazwyczaj na ZZ. Na wstępie zanęciłem 2 bazy ok 30 m oraz powyżej 45 m i ta druga okazała się znacząca. Zanęciłem każda około 5 dużymi koszami, aby nakierować ryby. Zanęta średnio namoczona z glina niezbyt tęga szybko sprowadziła ryby do nęconej bazy. Pierwszy złowiłem rybę w sektorze po około 3 min, następnie odławiałem ryby co około 10 min. Najdłuższy zastój to ok 25 min bez brań. Donęcenie i już do końca co ok 10 min ryby. Łącznie złowiłem około 20 ryb w granicach 250 g do 800 g oraz stracony piękny bonus – leszcz ok. 60 cm (widziałem go, co boli bardziej) po moim błędzie. Przez 5 h zużyłem ok 4 l mieszanki, 0,5 l joka, 50 g ochotki, 1/8 pozostałego robactwa. Łowienie wymagało precyzji, w moim wypadku użycia przyponów 60 cm grubości 0.102 mm, 0,091mm oraz haków 16 i 18. Na hak zmiennie ochotka, pinka, biały bądź mieszanka. Ryba była w łowisku, co widziałem lecz nie żerowała aktywnie, wymagała częstych zmian oraz precyzji przy dużej odległości. Systematyczność oraz precyzja były decydujące. Oraganizacja zawodów na najwyższym poziomie, wielki szacunek dla sędziego w sektorze D który był czujny i nie pozwolił turystom na wejście na sektor. Oby kolejne tury były tak udane.

 

Jarosław Kowalczyk – Leszcz Kock (4 miejsce, 1 pkt sektorowy, 6 720 pkt)
Dobranie się do ryb nie było łatwe. Zawsze ustalam taktykę po losowaniu stanowisk, w zależności na którym brzegu łowię (wyznaję zasadę, że brak taktyki jest gorszy niż wybranie niekoniecznie dobrej). W przypadku wczorajszym wybrałem dwa punkty nęcenia – na 30 metrze i na 55. Zanęta do nęcenia 1:3 z gliną wiążącą, jokersem i białymi robakami podana koszyczkiem do nęcenia Guru w przeciągu całych 10 minut. Uważam, że marka zanęty, jej zapach i smak miała tu drugorzędne znaczenie. Mimo tego, że jest to łowienie koszyczkiem najważniejsze było dobranie jej konsystencji. Wczoraj łowiłem półsuchą mieszanką bez gliny i żadnych atraktorów (na marginesie bardzo lubię „kombinować” z atraktorami), a jedynie z dodatkami mięsnymi – białe, pinka, kaster, jokers. Pierwsze 40 minut szukałem ryby zaczynając od 45 metra i sukcesywnie oddalając się w stronę środka zalewu. Po 50 minutach zanotowałem delikatne branie na 55 metrze no i po tym już poszło (dodam tylko, że dokładne łowienie powyżej 55 metra nie jest wcale łatwe). Na haczyku bez tajemnic: 3 ochotki z pinką lub ochotka z białym albo 2 pinki – bez różnicy w częstotliwości brań i wielkości sztuki. Uważam, że kluczem do sukcesu była dokładność rzutu i cierpliwość (ryby niechętnie żerowały i należało poczekać minimum 5 – 10 minut na branie, a w przypadku braku ponowny rzut). Na dowód słabego pobierania przynęty jest fakt, że prawie wszystkie ryby były zapięte za samą koniec dolnej wargi. Sprzęt: Łowiłem szczytówkami 2,5oz i 1,5oz, żyłką 0,22 i przyponem długości 70 cm o średnicy 0,10 z haczykiem nr 16. Ryby niechętnie, ale brały do samego końca zawodów.

 

Adrian Okrutny – Azoty Puławy III (9 miejsce, 3 pkt sektorowe, 6 470 pkt)
W tych zawodach przy takiej ilości osób duże znaczenie miało losowanie. Najlepsze miejsca na ten dzień to najbardziej wysunięte punkty na zalewie. Dawało to przewagę w odległości rzutu, co miało bardzo duże znaczenie, bo ostatnimi czasy ryba na zalewie stoi bardzo daleko od brzegu (pewnie upały robią robotę) i zawodnicy z czołowych miejsc w większości tak łowiła było to ok 55m :-). Ja miałem to szczęście, że polosowałem stanowisko kończące sektor C i dzięki temu mogłem robić swoje pole nęcenia na ok 35m, bo nie przeszkadzał mi nikt z mojej prawej strony. Zestaw jaki miałem to haczyk nr 16, przypon nr 10 do nr 12. Przygotowałem 2 kg czystej zanęty, a była to mieszanka Gold pro jasne z Gros gardons plus kilka dodatków. Robaki jakie przygotowałem były to: pinka 0,5l , biały 0,25l, kaster 0,25l, jokers 0,5l i ochotka 5dkg. Na początek podałem 10 dużych koszyków z wszystkim po trochu. Ryby miałem od początku do końca zawodów z dość licznymi przerwami, których nie mogłem wyeliminować, a próbowałem wszystkiego 🙂 . Ostatecznie złowiłem 6470pkt co dało mi 3 miejsce w sektorze. Kolega z drużyny był 2 w swoim sektorze, co dało nam 5 pkt sektorowych i pierwsze miejsce w klasyfikacji drużynowej zawodów.

 


 
okręg pzw lublin
Strona Okręgu PZW Lublin

Przeczytaj relację z 1 tury Gruntowych Grand Prix Okręgu na okręgowej stronie PZW Lublin

idź do strony