Reaktywacja cyborga – Puchar Jezior
Ktoś kiedyś, po kolejnym zwycięstwie w zawodach, nazwał Marcina Kasprzaka cyborgiem – maszyną do zwyciężania. Po dotychczasowych 4 turach Spławikowego Grand Prix Okręgu z 30 punktami sektorowymi zajmował miejsce poza czołową „15”. Dwa tygodnie temu Marcin wygrał „Puchar Haczyka”, a teraz znokautował swoich rywali w „Pucharze Jezior”, trzecich zawodach z cyklu GP Okręgu Lubelskiego.
Upalne temperatury sprawiły, że większość zawodników już od wejścia na stanowiska pozbywała się klubowych koszulek 😉 |
Kacper Bordzoł (zwycięzca sektora junior/kobieta) z jednym z większych leszczyków sektora A |
Aby myśleć o wysokim miejscu sektorowym należało do wyniku na drobnych leszczykach dołowić „bonusy” – Wojtek Maciejewski |
Najlepsi zawodnicy Pucharu Jezior na pamiątkowym zdjęciu |
zobacz WYNIKI ZAWODÓW
zobacz WYNIKI GPO PO 6 TURACH
zobacz GALERIĘ ZDJĘĆ
Marcin Kasprzak – można powiedzieć, że wrócił do swojej normalnej dyspozycji. Dwie sektorowe jedynki, ogromna przewaga w punktach wagowych. Taki występ poskutkował sporym awansem w klasyfikacji rocznej seniorów, tym samym Marcin znów liczy się w walce o miano najlepszego wędkarza spławikowego Lubelszczyzny.
Pozytywna niespodzianka zawodów:
Tomasz Michalak – Sobotnie zwycięstwo w sektorze i niedzielna 3 dała pechowe 4 miejsce w zawodach, jednak jest to najlepszy występ Tomka w zawodach najwyższej rangi. Być może te zawody będą dla niego przełomowe i na stałe zagości w czołówce zawodników cyklu GPO.
Rozczarowanie zawodów:
Bogdan Wąsik – Można powiedzieć, że ten sympatyczny zawodnik przegrał w ten weekend dwukrotnie. Dwie słabe tury raczej przekreślają jego szanse na sukces (czyli podium) w klasyfikacji rocznej seniorów. Dodatkowo głównie za Bogdana sprawą ekipa Lerby Team I Ryki straciła pozycję lidera w drużynówce.
Po zawodach powiedzieli:
Kacper Bordzoł – Maver Spławik (1 miejsce, 4 pkt – 7 940)
Moje przygotowania do zawodów rozpoczęły się w czwartek gdzie rowerkiem wybrałem się na Dratów zobaczyć jak spadła woda, ponieważ miałem informację że od 1 sierpnia mieli ją spuszczać, i przy okazji zobaczyć jakie rybki się łowi i czy trafiają się kabany ;). W piątek wybrałem się do sklepu, i odebrałem piękne robaki, glinę i zanętę. Po południu w piątek uzupełniłem kasetę z zestawami i przetarłem glinę i delikatnie namoczyłem zanętę. Na wieczór przyszedł czas przepłukania ochotki i uzupełnienia portfela z przyponami mimo tego, że dużo nie uzupełniłem. Na turę miałem 0,5 l joka i pół gazety ochotki, której zostawało mi po obu turach. W sobotę rano domoczenie gliny i zanęty i przetarcie przez sito, miałem po 8 kg (2x paczka rozpraszającej i 2x paczka brunatnej) gliny na turę i 1,5 kg zanęty (przygotowanej przez Marcina Kota). W sobotę losowanie, Stanowski nr. 8 w środku sektora , nadszedł czas przygotowania, rozłożyłem topy i założyłem zestawy (głównie Milo Lucas i Milo Perfect) -0,8 ; 1,0 ; 1,5 ; 2,0 ; 2,0gr. Na wszystkich zestawach ten sam sposób rozłożenia obciążenia i te same przypony dwudziesto-centymetrowe, żyłka główna 0,12 a przypony 0,10. Łowiłem na haczyki Milo r305 nr14. Strzał i nęcimy do wody leci dwadzieścia parę kulek w różnym stopniu doklejenia, w sumie na wstępne nęcenie użyłem 0,3 l joka. Kolejny strzał i łowimy. Na początku jest nieźle pierwsze 10 minut pokazuję że rybki się „ustawiły” i pewnie żerują w zanęcie, jednak z minuty na minutę jest coraz gorzej łowię pojedyncze rybki raczej płotki (80-150 pkt. ), od czasu do czasu jakiś stu gramowy leszczyk. Myślałem, że będę bardzo daleko w sektorze (8-10), jednak nie było tak tragicznie jak myślałem i wynikiem 3345 pkt. , jestem drugi w sektorze, przegrywając 210 pkt. , z otworkiem. Drugi dzień wszystko identycznie jak pierwszego dnia tylko stanowisko nr.3 , po lewej mam jedynkę w sektorze tak więc mam ją „pod kontrolą” , mija pierwsza godzina, a ja mam na koncie jednego niewymiarowego okonia i 2 jazgarze które mają po 3-4 cm… , zacząłem dużo jeździć kubkiem z gliną z jokiem i małą garstką zanęty nagle pojawiły się pojedyncze brania(bardzo delikatne), myślałem że jazgarze ale to były leszczyki, zacząłem je bardzo szybko odławiać, minęło 10 minut i w końcu się „ustawiły” odławiam dwa leszczyki a czasami trzy na minutę po między małymi trafiam dwa po sobie „bonusiki” jak na klepaczki, pierwszy większy ok.600-700 drugi od razu po pierwszym mniejszy 300-400 pkt. Do nęciłem kubkiem zacząłem łowić znów małe ale przychodzi tata i opowiada jak łowią w sektorze, przy nim zapinam kolejnego większego leszczyka, ale niestety się spina… , do nęcenie i łowię dalej małe leszczyki max 100 pkt. , w ostatnie pół godziny weszły troszkę „większe” leszczyki po 150-200 pkt. , ale niestety było ich mniej niż tych mniejszych. Strzał i koniec wędkowania, wiem że jest lepszy wynik jak wczoraj, początek sektora u mnie nie łowił zbytnio dużo oprócz Szymona, ma wynik 3700 z jakimś hakiem, myślałem że będę miał ponad „piątkę” niestety było 4595 pkt. , i trochę nerwówka ponieważ tata poinformował mnie, że pod koniec sektora Natalia łowi bardzo często „klepaki” , cały sektor do Natalii prowadzę, gdy tata Natalii wyjął siatkę wiedziałem, że nie wygram z Nią i przegrywam o około 600 pkt. Jest znów dwójka w sektorze w sumie 4 pkt. , daję mi zwycięstwo w całych zawodach. Chciałbym podziękować wszystkim którzy mi pomogli w tym zwycięstwie, a przede wszystkich chcę podziękować Marcinowi Kotowi, który przygotował mnie do tych zawodów, Dzięki Wielkie 😉
Pozdrawiam wszystkich i do zobaczenia w Puławach na Osadniku : )
Tomasz Iwanowski – Lerby Team I Ryki (16 miejsce, 13 pkt – 8 275)
Dnia 3-4.08.2013 r. na jeziorze Dratów odbyły się zawody Grand Prix Okręgu Lubelskiego. Zawody te pokazały, że w miejscu, gdzie uzyskiwano wynik zerowy pierwszego dnia, następnego można było złowić 25 kg ryb.To zostanie moim zdaniem rekordem na długie lata! Odkąd startuję w Team Lerby przygotowuję się do zawodów bardzo starannie. Moja „mieszanka” na Dratów to 2 kg zanęty spożywczej i 8 kg gliny w różnej konfiguracji. Co do robactwa cudów nie ma, kwestia jak i ile tego użyć. Jeśli chodzi o zestawy przygotowuję je dużo i dużo wcześniej, przed sezonem. To, których użyję zależeć będzie od rybostanu i pogody. Podsumowując krótko zawody na Dratowie sprawdziła się metoda systematycznego łowienia „małych leszczyków” i precyzyjnego „pracowania towarem”, żeby zachęcić tak zwane „bonusy” od 700 gr w górę. Kto miał od 50 do 60 małych leszczy plus przyłowy ten był bardzo wysoko.
Pomijam Marcina Kasprzaka, który w swoim stylu zrobił „przez kalkę” 12600 pkt. GRATULACJE!
Na koniec chciałem się pokusić o sugestię, że piątkowy trening powinien być obowiązkowy dla wszystkich zawodników, tak jak to jest na Grand Prix Polski. Wtedy wszystkie stanowiska są równo zanęcone i rywalizacja jest uczciwa.
Wojciech Maciejewski – OSW Rogóźno (5 miejsce, 5 pkt – 11 750)
Zawody na Dratowie bardzo mi się podobały. W oba dni połapałem dobrze i równo. Zarówno w sobotę jak i w niedzielę miałem na tyczce większe leszcze, z których kilku niestety nie wyciągnąłem. Stosowałem zanętę leszczową MVDE, do tego sporo białego robaka, kastera i gnojaka. Przypony o długości 30cm na żyłce 0,08. Haczyki od 14 do 16. Jestem zadowolony ze swojego występu, gdyż dwa razy znalazłem się w czołówce sektora. Dwa razy trafiłem też na Marcina, który w ten weekend był bezkonkurencyjny. Gratulacje!
Marcin Kasprzak – Sensas Lublin (1 miejsce, 2 pkt – 25 705)
Zawody nr III w tegorocznym Spławikowym GP Lubelszczyzny – Dratów
Po wtorkowym treningu i całotygodniowych przygotowaniach przyszła pora na weekendową rywalizację.
Sobota
Losowanie mi sprzyja. Stanowisko C2, jednak pierwsza godzina studzi emocje, bo w siatce jest tylko kilka małych leszczy a z za pleców docierają wiadomości, że drugi koniec sektora łowi dużo więcej. Wyjeżdżam dwa razy kubkiem z gliną i zanętą, plus dużo siekanego czerwonego, kastera i topionej pinki. Do ręki biorę odległościówkę i sprawdzam co dzieje się na 30 metrze. Mija kolejne pół godziny, w trakcie których do siatki trafia tylko 25 centymetrowy koluch. Rozczarowany wracam do tyczki. Na haczyku dwie ochotki, zestaw 0,75 gram, cały przypon na dnie i wędka na suporcie. Kilka sekund i powolne branie, zacinam i już wiem, że nie będzie to mała ryba, szybki hol i kilogramowy leszcz trafia do siatki. Ta sama przynęta na haku, wstawiam zestaw i sytuacja się powtarza, kolejny duży leszcz trafia do siatki…i tak jeszcze 6 – 7 razy z rzędu. Po serii samych dużych leszczy pojawiają się małe, biorące na przemian z dużymi. Koniec zawodów, pora na ważenie i to przyjemne uczucie kiedy trzeba ważyć ryby na kilka razy. Wynik 12 885 gram i 1 sektorowa z przewagą 7kg nad następnym zawodnikiem.
Niedziela
Losuję stanowisko A12, na którym Paweł Gębała wygrywa pierwszego dnia sektor. Ryby pojawiają się od razu po sygnale rozpoczynającym zawody. Koledzy po bokach łowią więcej, ale ich ryby są wyraźnie mniejsze. Po godzinie pojawiają się u mnie pierwsze bonusy, ale nie tak jak dzień wcześniej jeden za drugim, tylko co kilka mniejszych leszczy. Łowię dwa razy więcej ryb niż poprzedniego dnia, ale dużych ryb jest o połowę mniej, około 7 – 8 sztuk. Cztery godziny systematycznego łowienia, koniec zawodów i znowu ważenie na raz nie wystarcza. Wynik 12 820 gram. Koledzy zaczynają mieć podejrzenia czy na pewno poprzedniego dnia wypuściłem ryby z powrotem do wody 😉
Graty do samochodu i ogłoszenie wyników. Koleżanka i koledzy z drużyny też mają dobre wiadomości. W sumie 3 jedynki sektorowe tego dnia i pewne zwycięstwo drużynowe w zawodach, z przewagą ponad 20 kg i prawie 20 pkt sektorowych.
Trzy czynniki, które wg mnie miały znaczący wpływ na zwycięstwo:
1. Odległość wędkowania.
Na rozgrywanych miesiąc wcześniej Mistrzostwach Okręgu dotkliwie przekonałem się jak ogromne znaczenie ma rozłożenie tyczki jedynie kilkadziesiąt centymetrów krótszej. Na tych zawodach łowiłem na pełnych 13 metrach, z koszem ustawionym maksymalnie daleko. Dzięki temu ryby (szczególnie te większe) wchodzące w zanętę „od wody” pojawiały się u mnie szybciej i zostawały najdłużej.
2. Wstępne nęcenie.
Do wody należało wrzucić dużo i mało. Dużo, bo każdego dnia przygotowywałem około 30 kul, a mało ponieważ tylko połowa z nich pracowała od pierwszych minut zawodów. Reszta sklejona z dużą ilością grubego towaru „czekała” na duże ryby, które po wpłynięciu w łowisko rozbijały je nęcąc jednocześnie kolejne.
3. Czerwone robaki.
Dratowskie leszcze kochają czerwone robaki. Na każdy dzień przygotowany miałem 1 litr czerwonych robaków. 1/3 wkroiłem przy wstępnym nęceniu, a resztę sukcesywnie dodawałem co 15 minut, lub co 2 duże ryby w dwóch kulkach podanych z kubka jedna po drugiej.
P.S. Przyjemnie jest zwyciężać indywidualnie ale najlepiej smakuje zwycięstwo drużynowe. Gratuluję Natalii odwetu drugiego dnia, Frankowi angielskiej niedzieli a Sławkowi super debiutu w drużynie.
Franciszek Wysocki – Sensas Lublin (6 miejsce, 6 pkt – 16 655)
Przygotowania do zawodów rozpocząłem od zaplanowania treningu z kolegami z klubu na wtorek przed zawodami, jednak z przyczyn osobistych musiałem odpuścić i zadowolić się informacjami od łowiących z których wynikało jednoznacznie- dużo drobnej ryby pod tyczką łowionej w tempo.
Taktyka na zawody- łowimy drobną rybę tyczką, jako metoda awaryjna odległościówka.
Zanęta oparta na GG Sensasa, 8 kg gliny i cała paleta robactwa.
Pierwszego dnia losuję początek sektora A nęcenie na 2 linie. Od początku mam drobnego leszczyka pod tyczką, łowię na spławik 1,5g przypon 0,08 25 cm haczyk 16 sensas 3310 z pinką i ochotką. Trwa to 2 godziny następnie przerwa- donęcam 4 kulami z kubka zmiana zestawu na 0,75 g i leszczyki meldują się z powrotem, na haczyku 2 ochotki. Zajmuję 5 miejsce w sektorze przegrywając 3 sektorową jednym dłoniakiem.
Drugiego dnia losuję stanowisko zamykające C17 (poprzedniego dnia 2 sektorowa).Ze względu na słabszy wiatr przygotowuję słabiej wiążącą glinę i lżejszą zanętę.
Nęcenie klasycznie na 13 oraz pod odległościówke na ok. 30m procą. Przez godzinę łowię tyczką, ale łowienie mi się nie klei, kątem oka widzę że koledzy są szybsi. Ze względu na brak fali dostrzegam oznaki żerowania ryb w polu nęcenia na 30 metrze, chwila wahania i sięgam po odległościówkę po pięciu minutach pierwszy kilowy leszcz trzepocze w podbieraku, kolejny rzut i podobna rybka, leszcze wchodzą falami- 2-3 sztuki przerwa donęcenie z procy 4-5 kul i kolejne ryby. Koniec tury i ważenie- moja pierwsza jedynka w sektorze na GPO.
Mój zestaw odległościowy wędka przedpotopowy Silstar 4,5m; żyłka główna 0,16 spławik 10g+ 2g na żyłce, przypon 35cm 0,10; haczyk 16 Trabucco pro sword 210 na który zakładam 2 białe i ochotkę . Cały przypon i śrucina sygnalizacyjna na dnie, większość brań wykładanych.
Wielkie dzięki dla wszystkich z klubu za przyjacielską atmosferę dzięki której łowienie jest przyjemnością bez względu na wynik!! Brawo dla Sławka za udany debiut w drużynie.