Weronika Brzana MP 2019

Śladem taty – Weronika Brzana na spławikowych Mistrzostwach Polski


 

Trzy lata temu Wojciech Brzana reprezentował Okręg PZW Lublin na Spławikowych Mistrzostwach Polski. Tym razem na zawodach MP zawitał jako trener swojej córki, Weroniki, która po raz drugi wygrywając kategorię kadet w naszym okręgu, zadebiutowała na zawodach o krajowy czempionat do lat 15 w spławiku.
 

Kiedy Weronika pierwszy raz zwyciężyła w Spławikowych Mistrzostwach Okręgu kadetów, nie zdecydowaliśmy się na uczestnictwo w Mistrzostwach Polski. Po dwóch latach nasza córka ponownie zdobyła tytuł Mistrzowski. Tym razem postanowiła spróbować sił, rywalizując z najlepszymi kadetami w kraju. Miejscem zmagań miał być zbiornik Słok koło Bełchatowa. Zbierając informacje o łowisku okazało się, że to bardzo trudne technicznie łowisko, ostatnio nie obfituje w ryby. Na miejscu byliśmy w czwartek rano. Zbiornik zachwycił nas malowniczym położeniem na skraju boru oraz krystalicznie czystą wodą. Wspominam o przejrzystości wody nie bez powodu. Pierwszym co zrobiliśmy po podejściu do brzegu, było założenie polaroidów, aby poobserwować dno. Wtedy pierwszy raz włosy zjeżyły mi się na głowie. Weronice pewnie nie, bo nie wiedziała jeszcze co ją czeka. Otóż naszym oczom ukazał się dywan z moczarki niczym gęsta kołdra Wyrastał ok. 3-4m od brzegu na wysokość 1m i ciągnął na kilkanaście metrów w głąb łowiska. Przyznam, że nigdy nie widziałem aż tak zarośniętego łowiska. Sytuacja była podobna we wszystkich sektorach.
 

wędkarstwo mistrzostwa polski

Tak więc czwartek spędziliśmy na dopasowywaniu wszystkich elementów sprzętu tak, aby Weronice łowiło się jak najwygodniej. Córka uczyła się techniki wyjeżdżania wędką, utrudnionej przez gęste zarośla. Wiedząc, że na piątkowy trening mamy sektor B2, usiedliśmy pomiędzy sektorami B i C. Tego dnia łowiliśmy krótko. Pomimo poważnego podejścia do nęcenia, ryb w łowisku nie doświadczyliśmy. Pod sam koniec treningu sam usiadłem na koszu i dużą trudnością złowiłem jedyną plotkę. Łowiący obok mieli podobne problemy. Nie tracąc zapału wróciliśmy na stancję. Cały czas dbałem o morale Weroniki. Umówiliśmy się, że nawet jak „zgasi światło” to nic się nie stanie. Podstawowym celem wyjazdu była nauka i nabieranie doświadczenia.

 

wędkarstwo mistrzostwa polski

 
Kolejnego dnia wcześniej przyjechaliśmy na wyznaczone stanowisko, aby na spokojnie wszystko przygotować. Nęcenie miało się opierać na podaniu ręką luźnej zanęty z gliną, rozbijającej się o powierzchnię i tworzącej smugę. Dodatkowo kilka kulek podanych kubeczkiem. Zestawy na 4 elementy, od 0,3 do 2gr na cienkich żyłkach i hakach 20-22. Duży rozstaw, ale nie wiadomo było przecież, które są najskuteczniejsze. Nęcili wszyscy podobnie, ale pojedyncze okoniki pojawiały się na losowych stanowiskach. Krążyły wieści, że ze względu na bezrybie, zostanie zniesiony wymiar ochronny na okonia. To dawało większą szansę na uniknięcie zera. W piątek udało nam się podejrzeć, że skuteczniejsze są zestawy o małych wypornościach spławików. Po piątkowym treningu jeszcze bardziej musiałem wspierać Weronikę. Wiadomo było, że najwięcej ryb jest w początkowym sektorze A. Wiedzieliśmy, że w sobotę mamy sektor B, a w niedzielę C. Cóż grunt to się nie poddawać.

wędkarstwo mistrzostwa polski

 

Na pierwsza turę nic nie zmienialiśmy. Według naszych obserwacji i przeprowadzonych rozmów z innymi uczestnikami, efekty zależały bardziej od stanowiska niż od innych czynników. Weronika wylosowała B13. W sektorach nie było uprzywilejowanych stanowiska oprócz A1 i C14, gdyż sędzia główny zarządził całkowity brak przerw między sektorami. Od I sygnału wszystko szło całkiem sprawnie i Weronika nie miała opóźnień. Gruntowanie polegało na znalezieniu jakiej kol wiek szczeliny w roślinności. Na szczęście udało się taka zlokalizować. Nęcenie wyszło całkiem nieźle. III sygnał i łowimy!!! Już przy pierwszym wstawieniu serce podeszło mi do gardła, bo spławik zdecydowanie wjechał pod wodę. Chwila niepewności i już pierwszy okonik trafił do siatki. Wielka radość i ulga. Weronika od razu dostała szybszych ruchów. Atmosfera się rozluźniła i nawet zaczęliśmy żartować. W czwartej minucie znowu branie!. Zacięcie i jest coś większego. Ryba na cienkiej gumie nie daje za wygraną. Trzeba uważać zarówno na rośliny, jak również na przypon 0.06mm. Zdobycz trzeba wyciągnąć pod powierzchnie, żeby później sprawnie przeprowadzić po wodzie nad gąszczem moczarki. Jeszcze moment i na 10m ukazuje się nam bonusowy leszczyk. Weronika spisuje się wyjątkowo. Jest zdyscyplinowana i uważna. Ryba ląduje w podbieraku! Pojawiają się oklaski. Za plecami niemałe poruszenie, a na stanowisku wielka radość. Nic dziwnego na tamte warunki niespełna 0,5 kg leszcz to nie lada bonus. Przez resztę tury doławiamy jeszcze kilka rybek i Brzanka kończy na 5 miejscu w sektorze z wagą 610gr.
 

wędkarstwo mistrzostwa polski


 

W niedzielę siedzimy na C1. To zaledwie dwa stanowiska od stanowiska z soboty. Oczywiście nie ma żadnego otworka, a na B14 zasiada Franek Drewniak. Wynik z wczoraj na tym stanowisku to zaledwie 40gr. W przygotowaniu stanowiska przeszkadza padający deszcz. Gruntowanie i wszystko jasne. Roślinność jest tak gęsta, ze nigdzie nie udaje się wstawić zestawu bez zaczepu. Łowienie nie idzie po naszej myśli. Jak już udaje się wyprowadzić zestaw to jest problem z wstawieniem między rośliny. W toni ryb nie ma. Robi się nerwowo, co jeszcze gorzej wpływa na platanie się zestawu. Dodatkowo cały czas pada deszcz i wieje wiatr. Pod koniec zawodów na 2gr zestaw, który jako tako stabilizował przynętę, udaje się złowić małego jazgarza. Uffff! Nie będzie zera. Szczęśliwie wychodzi słońce i będzie można wysuszyć cały sprzęt. Złowiony olbrzym daje 10 gr. i 12,5 pkt. sektorowych.

 
 
Weronika skończyła zawody na 26 miejscu na 42 startujących. Jesteśmy zadowoleni z tego wyniku. Apetyty były mniejsze. Córka bardzo dużo się nauczyła i to nie tylko w aspekcie wędkarstwa. Pokazała charakter, a co równie ważne wytrzymała kondycyjnie. Jako tato i trener jestem z niej dumny.
 
 
Kilka słów odnośnie organizacji. Niestety w tym zakresie gospodarze kuleli. Począwszy od łowiska, które zupełnie nie nadawało się na MP w tej kategorii. Miejsce otwarcia było oddalone od łowiska o kilkanaście kilometrów. Harmonogram zawodów był źle zgrany i wiele punktów ze sobą kolidowało. Niektórych wcale nie było. Na rozpoczęciu nie było nikogo z Zarządu Głównego. Nie wspominając o problemach z losowaniem komputerowym. Zdaję sobie sprawę, że łatwiej krytykować, niż organizować. Jednak w przypadku zawodów dla dzieci trzeba wyjątkowo dołożyć wszelkich starań, żeby jeszcze bardziej zachęcać je do wędkarstwa.
Weronice gratuluję i życzę niesłabnących chęci do dalszej przygody z wyczynem.