Relacja z zawodów – GPO Łuków 2013

 

Wielkie niespodzianki na rozpoczęcie GP Okręgu!


Chyba nikt się nie spodziewał tak zaskakujących rozstrzygnięć podczas otwarcia Spławikowego Grand Prix Okręgu Lubelskiego. Tym bardziej, że dobra forma tych, którzy zaskoczyli w sobotę miała potwierdzenie podczas niedzielnej tury.

Prawie 70 zawodników i zawodniczek stawiło się na sobotniej odprawie przed zawodami o „Puchar Burmistrza Łukowa”, pierwszymi z pięciu zawodów cyklu Spławikowego Grand Prix Okręgu Lubelskiego. Tym razem na „Zimnej wodzie” mieliśmy prawdziwą różnorodność gatunkową – jazgarze, okonie, płocie, wzdręgi, jazie, karasie, karpie, leszcze. Niestety w zdecydowanej większości zdobyczą zawodników były ryby niewymiarowe, przeważnie co roku zawodnikom przeszkadzał bardzo drobny okoń, tym razem w roli kata wystąpiła wzdręga (i to przeważnie taka 1-2cm poniżej wymiaru). Tak bardzo dokuczyła ona zawodnikom, że prawie nie było słychać głosów o typowych dla tego zbiornika „zaczepów” roślinności podwodnej. Po raz kolejny dużą rolę odgrywało dobre losowanie stanowisk. Były miejsca, gdzie łowiło się przyjemnie i sporo, ale były też miejscówki, na których polegli znakomici zawodnicy.

 

Obejrzyj materiał filmowy z zawodów w Łukowie produkcji Magnes.TV

 

Po treningach wiadome było jedno: jeśli w łowisku będzie płoć, trzeba ją systematycznie odławiać i na niej budować wynik, jeśli będzie wzdręga – trzeba kombinować.  Zdecydowana większość zawodników przy stanowisku z rybami niepunktowanymi decydowała się na polowanie na bonusa. A ryby dające dużo punktów w tym roku trafiały się podczas zawodów bardzo często, stąd też słuszność takiej taktyki.

 

Po pierwszej turze wśród seniorów przewodził powracający do zawodów spławikowych Andrzej Paluch, który „wykręcił” wynik 5 870 (najwyższy wynik wagowy zawodów z jednej tury), z jedynkami byli także Roman Borowski oraz niespodziewanie Tomasz Samoń. Tuż za ich plecami Sławek Staroń, Bogdan Borowski i… debiutujący w GP Andrzej Wasil.

 

Niespodziewany zwycięzca zawodów prezentuje bonusy z 2 tury

 

W sektorze junior/kobieta na czele Anna Kasprzak tuż przed Kacprem Bordzołem i Aleksandrą Włodarczyk. Zaskakujące, ostatnie miejsce dla „miejscowej” Magdaleny Krysteckiej, która chyba nigdy w życiu nie zaliczyła tak słabej tury na swojej wodzie. Drużynowo najlepsza pierwsza drużyna Lerby Team Ryki, ale już za jej plecami kolejne niespodzianki: Sensas Haczyk, a na trzeciej pozycji najmłodsza z drużyn – OSW Rogóźno. Najlepszy był ostatni sektor „A”, tam padały największe wyniki dzięki częstym bonusom. Najgorszy wydawał się być sektor środkowy „C”, który był zdominowany przez niewymiarową wzdręgę.

 

Drugiego dnia cała klasyfikacja mogła się poprzewracać, tradycyjnie zresztą w Łukowie ze względu na chimeryczne rybki oraz dużą loteryjność związaną ze stanowiskami. Lecz w niedzielę stało się to, co było prawie niemożliwe. Swoją dobrą dyspozycję potwierdzili seniorzy drużyny Sensas Haczyk – Tomasz Samoń z bardzo trudnego stanowiska ponownie „zgarnął” jedynkę sektorową, Andrzej Wasil był trzeci (w sumie 5 pkt sektorowych daje mu zaskakujące 2 miejsce wśród seniorów), a znaczy postęp w stosunku do dnia poprzedniego zanotował także Dariusz Schulz, który niedzielę zakończył na 6 miejscu w sektorze. Ważne punkty dorzucił junior i Klub Sensas Haczyk z przewagą 7 miejsc sektorowych zwycięża drużynówkę! Drugie miejsce przypada nieco słabszym w niedziele Lerby Team I – Ryki, a ostatnie miejsce na podium dla nowej drużyny w cyklu – Sensas Lublin z powracającymi po przerwie liderami: Marcinem Kasprzakiem i Andrzejem Paluchem. Wysokie pozycje z soboty zdołali obronić jedynie Bogumił Kot i Krzysztof Guz (zarówno w sobotę jak i niedzielę zajęli 3 miejsca w swoich sektorach). Niedziela nie była dniem ani braci Borowskich (Roman 6, Bogusław 8), ani takich zawodników jak Andrzej Paluch (8), czy Sławomir Staroń (12). Chociaż jakby odrzucić dwa pierwsze miejsca wśród seniorów… to tabela wyników wyglądała by klasycznie jeśli chodzi o łukowskie zawody.

 

Dwie złote rybki oraz ponad kilogramowy leszcz… w 2 turze bonusów Sławkowi zabrakło

 

Wśród młodzieży drugiego dnia zwycięża Michał Rubaj, tym samym zwyciężając całe zawody. Za najrówniej łowiącym juniorem z nowej drużyny Milo Match Pro Lublin ze stratą 4,5 pkt sektorowych Kacper Bordzoł, a na 3. miejscu kolejna niespodzianka – Maciej Maruszak reprezentujący Lerby Team II – Ryki. Po słabej niedzieli tuż poza podium spada Anna Kasprzak. W środku stawki (8 miejsce) udanie startująca w Grand Prix Polski Natalia Jabłońska, a dopiero 12 miejsce zajmuje jedna z faworytek tego sektora – Magda Krystecka.

 

zobacz PEŁNE WYNIKI ZAWODÓW

zobacz ZDJĘCIA Z ZAWODÓW

Gwiazdy zawodów:

Klub Sensas Haczyk – zwycięstwa tej drużyny chyba nikt się nie spodziewał, nawet po sobocie, kiedy zakończyli 1 turę na 2 miejscu. W stosunku do poprzednich lat z klubu odszedł cały pierwszy skład, także zwycięstwo drużynowe oraz dwa miejsca na pudle w klasyfikacji indywidualnej seniorów na pewno jest wydarzeniem nr1 tego weekendu.

Michał Rubaj – Znakomicie rozpoczął sezon w kategorii junior (w poprzednim roku startował w wieku kadeta). Pierwsze zwycięstwo w zawodach Grand Prix Okręgu potwierdza duży talent Michała, to on był liderem drużyny Milo Match Pro Lublin, która w drużynówce zajęła 4 miejsce.

Pozytywna niespodzianka zawodów:

Andrzej Wasil – debiut w zawodach typu GPO i duże zaskoczenie dla wszystkich. Drugie miejsce sektorowe w sobotę i trzecie w niedziele dały Andrzejowi w sumie 5 pkt i 2 miejsce w klasyfikacji indywidualnej! Dodać należy również to, że Andrzej był głównym „testerem” łowiska dla drużyny Sensas Haczyk, a po wynikach widać, że zrobił to niemal perfekcyjnie.

Rozczarowanie zawodów:

Janusz Smalec – obecnie jedyny senior startujący w cyklu Grand Prix Polski. Zapewne wynik z Łukowa jest w dużej mierze kwestią słabego losowania i podobnie jak 2 lata temu Janusz szybko dołączy do czołówki klasyfikacji indywidualnej, miejsce poniżej 15 będzie sporym rozczarowaniem.

Po zawodach powiedzieli:

Tomasz Samoń – Sensas Haczyk (1 miejsce, 2 pkt – 7 185)

W sobotę wylosowałem bardzo dobre stanowisko, z małą ilością ryb niewymiarowych. Złowiłem około 64 płotek, kilka jazgarzy oraz około 35cm leszcza. Używałem spławików Vimba V-25 oraz modelu o podobnym kształcie  lecz ze szklaną antenką (również od D. Ciechańskiego) od 0,6gr do 1,2gr. Guma od 0,6 do 0,085, , haczyki Owner Sode 22-18, przypon 0,06 (na topie bonusowym 0,08), żyłka główna 0,10. Łowiłem zarówno kilka cm nad dnem, na styk, jak i kilka cm na dnie.  Na haczyku najlepiej pasowała rybom pojedyncza ochotka. Donęcałem po raz pierwszy po godzinie, a później po serii kilku płotek, małymi kulkami z dużą ilością joka. W skład zanęty wchodziło: 0,5kg Sensas Etang czarny, 0,5kg Sensas Gros Gardons, odrobina czerwonego pieczywa fluo, epiciene, atraktor Sensas Gardon, coco belge oraz własnoręcznie prażone i mielone konopie. Do nęcenia wstępnego użyłem: 6 kg gliny somme czarnej oraz 2 kg ziemi bełchatowskiej (Eco System Gienka), a także 0,4 l gotowanej konopi, jakieś 25dag zanęty oraz około 20dag joka. Kule w ilości około 30 rozpadały się tuż przed uderzeniem o wodę. Kubkiem podałem mocniej sklejone kulki z większym stężeniem joka i zanęty – taką samą mieszankę zostawiałem na donęcanie.

W niedziele wylosowałem fatalne stanowisko, w sobotę było to chyba najsłabiej punktowany rejon łowiska… z dużą ilością niewymiarowej wzdręgi. Postanowiłem wymienić 2kg somme z ciemnej na jasną i mieszankę  na nęcenie wstępne nieco domoczyć i dokleić liant collerem, aby kule rozbijały się tuż nad bądź na dnie, a nie tak jak podczas dnia pierwszego. W pierwszej godzinie miałem 6 płotek, co już było wynikiem nie najgorszym 😉 Około 1,5h po sygnale startowym zapiąłem dużego leszcza… pod płetwę piersiową, więc i ponad 10 minutowy hol był bardzo emocjonujący i co najważniejsze – zakończony sukcesem. Ta ryba dała mi spokój i raczej pewne miejsce w górnej połówce sektora, więc można było powalczyć o coś więcej. Postanowiłem łowić wyłącznie z dna i szukać kolejnego bonusa. Rozsunąłem śruciny, a na haczyk zakładałem maksymalnie 2 ochotki. Zbite śruciny bądź duża przynęta na haczyku skutkowało niemal natychmiastowym braniem wzdręgi. Mniej więcej w połowie zawodów miałem kolejnego leszcza, tym razem po kilkunastu sekundach zszedł z haka. Po dołowieniu 25-centymetrowej płotki postanowiłem zaszaleć jeszcze bardziej 😉 Na około godzinę przed końcem wsypałem do wiaderka zanętę z gliną do donęcania, resztkę joka oraz jasną, klejącą glinę. Wyszła dość jasna (jak na Łuków to ekstremalnie szokująco jasna), dobrze wiążąca mieszanka ze sporą ilością joka. Donęcałem dokładnie punkt seriami po 6-8 kubków. W ostatniej godzinie dołowiłem największego leszcza zawodów (ponad 1,3 kg), a dwa kolejne wygrały ze mną walkę (w tym jeden tuż przed podbierakiem). Wynik końcowy – marzenie! Pewnie długo go nie powtórzę, ale w ten weekend ryby po prostu słuchały moich myśli 😉 W dodatku wygraliśmy drużynowo, co również było chyba sporym zaskoczeniem 😉

Andrzej Paluch – Sensas Lublin (8 miejsce, 9 pkt – 7 860)

Na zawody w Łukowie pojechałem po ponad rocznej przerwie w łowieniu. Dwa dni wcześniej pojechałem tylko nad ZZ zobaczyć, czy z wędką wszystko oki, czy podbierak i siatka są całe itd. 😉 Ale miałem sporo informacji z treningów innych wędkarzy. Nastawiłem się na łowienie płoci. Prosta płociowa zanęta: 3/4 opakowania Lake Black Sensas; 1 opakowanie Gardons Sensas, atraktor Gardon (wanilia) Sensasa; trochę epiceine, 300 gram konopi grillowanych (to na 2 dni zanęta). Dwa rodzaje gliny: mix wiążącej czarnej B.Bruda i argille brune Gienka; oraz mix rozpraszającej czarnej B.Bruda z somme Gienka. Do tego 0,75 joka, pinka i konopie gotowane ( 1 op.na turę). Zestawy od 4×14 do 1,5 grama. Żyłka główna 0,10, przypony 0,07 i 0,06 na żyłce Palmer Sensasa. Haczyki 18 katana T021. To był plan. Ale po zanęceniu i złowieniu kilkunastu płotek zaczęło się to co polubiliśmy dzięki Radarowi. Po półgodzinnej walce z wiatrakami przenęciłem łowisko zanętą z bardzo dużą ilością robactwa- kastery, pinka, białe, ochotka haczykowa. Dodałem bardzo dużo atraktora leszczowego. Zmieniłem przypon na haczyk Prestona PR34 (rozmiar 14). Po pół godzinie udało mi się złowić wymiarowego jazia, a później około kilogramowego leszcza. Donęcenie jeszcze raz odstraszyło (?) ryby. Godzina prawie bez ryby. Ostatnie pół godziny to okres w którym złowiłem kilka leszczyków. W sumie prawie 5900 pkt. i zaskakująca jedynka w sektorze.
Drugiego dnia zrobiłem dokładnie to samo co pierwszego. Stanowisko podobne, prawie bez zaczepów. Ale nie udało mi się złowić żadnego leszcza. Nieregularne łowienie płoci dało mi 8 miejsce w sektorze. Może drapieżniki grasowały? W ostatnich kilku minutach przegrałem walkę z dużą rybą. Nie chciała współpracować ze mną 😉 Odwróciła się do mnie tyłem i odpłynęła w kierunku środka wody. Nawet nie wiem co to było. Gdybym wyjął tę rybkę, to może? Zawsze takie „może” zostaje po przegranych zawodach. I to chyba jedna z rzeczy, która tak nas przyciąga do łowienia 😉

Bogusław Kot – Selekt Lublin (4 miejsce, 6 pkt – 3 890)

Pierwszego i drugiego dnia zawodów dwie drużyny (Selekt i Maver-Spławik) używały tej samej mieszanki zanętowej belgijskiego Mondiala f: 3 części special vorn, 1 część etang brune,  część super gros gardons, 1 część epiciene. W trakcie trwania zawodów dodawaliśmy atraktor vanille. Używaliśmy glin firmy woj-ziem: 2 części rozpraszającej czarnej i 1 część wiążącej czarnej, do których zużyliśmy 0,5kg jokersa na turę. W obu turach stosowałem takie same zestawy spławików w gramaturze od 0,3 do 1g, w zależności od tego z jaką siłą wiało. Zestawy zbudowane były na żyłce głównej 0,08 z przyponem 0,06 i haczykami nr.24,22.
Pierwszego dnia wylosowałem miejsce, w której okolicy znajdowały się płotki, dzięki czemu od początku zacząłem je odławiać. W sumie 54 płotki oraz ok 30 jazgarzy dało wagę 2520 i 3 miejsce w sektorze.
Następnego dnia losowanie nie było zbyt sprzyjające, po 2 godzinach łowienia miałem zaledwie płotkę i 2 wymiarowe wzdręgi (radary). Postanowiłem przejść z 13m na 10m, gdzie podałem z kubka po 2 kule zanęty i gliny, dzięki temu po 5 min miałem już płotkę i tak łowiłem do końca tury. Skończyłem z wynikiem 30 płotek i 2 wzdręgi, co dało wagę 1370,  a tym samym 3 miejsce w sektorze.

Andrzej Krzyszycha – Świdnik WSK I (12 miejsce, 11 pkt – 5 245)

Te zawody to były dwa totalnie różne dni. Sobota:  prawie środek zawodów – stanowisko 44, miejsce całkiem niezłe, taki mały cypelek, trochę zaczepów powyciągałem na początku. Miałem zestawy od 0,3 do 1 grama. W pierwszej godzinie rybka brała ładnie – na zmianę płotki i krasnopiórki.  Po godzinie już do końca sama krasnopiórka,  z dna i z powietrza,  cztery pinki, pęczek ochotek – nie miało znaczenia co na haczyku było zawieszone. Pięć minut przed końcem zauważyłem,  że przy brzegu wyskoczyła mała, biała płotka – ogólnie tarła się non stop przez całe zawody. Ustawiłem grunt uklejowy na topie 1gr i przy samym brzegu non stop brania płotek – złapałem 3 szt i koniec zawodów. Masakra, jakbym wiedział, że tak bierze spokojnie wynik około 4 kg do osiągnięcia. Niedziela: płotka już się nie tarła przy brzegu. Nie dodawałem do gliny już minerału na płoć Górka. Myślę, że 1 dnia był dobry, ale na krasnopióry. Od początku zacząłem łowić płocie na 13. Przy brzegu już ich nie było. Sąsiad łowił z prawej bardzo blisko mnie na 11m. Miał więcej ryb. Myślę,  że dlatego, że łowił na skraju roślin. Jego stanowisko było całe w zaczepach. Najlepsze brania były na 0,5gr z rozłożonymi śrucinami. Na haczyku jedna ochotka . Potem dwie. Na pinke brak brań. Ciągle donęcałem konopiami z procy. W zasadzie po każdej rybie. Złowiłem 4 bonusy – karasie zlociste. Druga i 3 godzina ze styku przeszedlem na około 15 cm nad dnem . Brania byly lepsze. Kilka razy wyjeżdżałem kubkiem z jokiem i zanęta z gliną.
Łowiłem na zanętę Sensasa około 2 kg na ture. Po części zmieloną. Glina Górka argille i extra + ziemia torfowa z dodatkiem bentonitu.